Wartość zaległych płatności, których nie regulują one wobec banków, firm leasingowych, operatorów komórkowych czy spółdzielni mieszkaniowych sięgnęła już 8,6 mld zł. Oznacza to prawie 40-procentowy przyrost w ciągu roku – wynika z opublikowanego wczoraj raportu o zadłużeniu Polaków przygotowanego przez biuro informacji gospodarczej InfoMonitor.
– Złe długi rzeczywiście rosną w Polsce dość szybko – przyznaje Mariusz Hildebrand, prezes InfoMonitora.- Wynika to przede wszystkim z tego, że jeszcze rok temu w naszej gospodarce panował duży optymizm, a Polacy brali dużo szybkich pożyczek. Teraz wiele osób przestaje sobie radzić z ich spłatą – podkreśla.
Groźne karty
Właśnie szybkie pożyczki i karty kredytowe najbardziej pogrążają Polaków. Średnia wartość zaległego zobowiązania przekracza dzisiaj 6,6 tys. zł. Na razie najbezpieczniejszymi kredytami są zobowiązania hipoteczne. Tutaj liczba złych kredytów praktycznie nie rośnie i waha się w okolicach 0,9 proc. Oznacza to, że problemy z regularną spłatą kredytów hipotecznych ma w tej chwili ok. 135 tys. rodzin.
Jeśli już wiemy, że będziemy mieli kłopoty ze spłatą kredytu, to poinformujmy o tym jak najszybciej bank. Wtedy jest szansa, że nam pomoże, np. rozłoży spłatę pożyczki hipotecznej na większą liczbę rat czy zawiesi jej spłatę na kilka miesięcy.
Do osób, które nie płacą swoich zobowiązań regularnie, coraz częściej odzywają się już nie same banki, ale zewnętrzne firmy windykacyjne. – Bankom w przypadku zaległości na kilka tysięcy złotych po prostu nie zależy na tym, by negocjować z klientem możliwość rozwiązania takiego problemu – twierdzi Paweł Majtkowski, analityk firmy doradczej Finamo. – Dlatego sprzedają zaległe zobowiązania do firm zewnętrznych, a dane klienta trafiają do Biura Informacji Kredytowej – dodaje.
Współpracować z wierzycielem
O tym, że takie rozwiązanie wbrew pozorom może być dobre dla klienta, przekonuje Jacek Daroszewski, prezes spółki Fast Finance z branży wierzytelności detalicznych. Tłumaczy, że zanim bank sprzeda wierzytelność, może najpierw poprosić zewnętrzną firmę o to, by w jego imieniu np. przez miesiąc monitowała klienta, żeby spłacił zobowiązanie. Jeżeli się to nie powiedzie, wówczas bank sprzedaje firmie windykacyjnej długi wielu podobnie obciążonych klientów.
– Mamy wtedy większe możliwości restrukturyzacji zadłużenia klienta, np. rozłożenia go na raty. Warunkiem jest jednak, by klient po prostu chciał z nami rozmawiać – podkreśla Jacek Daroszewski.
Łukasz Pałka