Ma około 24,7 tys. zł niespłaconych zobowiązań, mieszka w mieście i jest mężczyzną – taki obraz dłużnika w średnim wieku wyłania się z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Zaległości osób pomiędzy 36. a 59. rokiem życia w ciągu ostatnich trzech lat wzrosły aż o 4,7 mld zł i wynoszą obecnie 32,6 mld zł. Rekordzista, mieszkaniec województwa pomorskiego, ma do oddania prawie 76 mln zł.
Z badania „Zadłużenie Polaków”, przeprowadzonego na zlecenie KRD przez IMAS International w listopadzie 2020 r., wynika, że aż 30 proc. osób mających zaległości finansowe przyznaje, iż nie radzi sobie z ich spłatą, a 61,5 proc. czuje się nimi przytłoczonych. Ale prawie 1/3 nie odczuwa z tego powodu żadnego dyskomfortu. Chcąc je spłacić, zazwyczaj proszą o pomoc finansową rodzinę. Najczęściej nie regulują zobowiązań za telefon, Internet i telewizję, a także za czynsz, prąd, wodę i gaz. Problemy sprawia im także opłacanie rat kredytów gotówkowych, oraz… kwot pożyczonych od krewnych.
W ostatnim roku na zawartość portfeli Polaków wpłynęła pandemia. Część osób straciła pracę i nie znalazła nowej, co dotknęło zawłaszcza zatrudnionych w gastronomii, transporcie czy turystyce, lub zdobyła mniej dochodowe zajęcie ze względu na redukcje w dotychczasowych firmach.
W sile wieku i z długami
Polacy w wieku 36-59 lat to osoby będące u szczytu możliwości zawodowych i aktywności życia rodzinnego. Jednak na nieco innym etapie są osoby w przedziale 36-49 lat niż 50-59-latkowie. Ci pierwsi mają kredyty zaciągnięte na mieszkania i samochody oraz pożyczki na potrzeby dzieci w wieku szkolnym i sprzęty, które są im niezbędne do życia lub po prostu chcą mieć. Z kolei osoby z grupy 50-59 lat mają już w dużej mierze spłacone kredyty, mogą skoncentrować się na własnych potrzebach, ale też wspierają finansowo dorosłe dzieci, które nie zawsze są w stanie poradzić sobie samodzielnie.
Jeszcze trzy lata temu zaległości osób pomiędzy 36. a 59. rokiem życia wynosiły 28,7 mld zł, a średnie zadłużenie 21 tys. zł. W bazie danych KRD figurowało wtedy 1,37 mln dłużników. Dziś ta liczba minimalnie zmalała do 1,32 mln osób. W 2020 r. widać było wpływ pandemii, ponieważ od sierpnia do grudnia zadłużenie notowane w bazie danych KRD utrzymywało się na poziomie ponad 33 mld zł. Od stycznia tego roku nieco zmniejszyło się i obecnie jest to 32,6 mld zł.
Przyglądając się bliżej młodszej podgrupie, tj. 36-49-latkom, widać, że ma ona do oddania 21 mld zł. Średnie zadłużenie wynosi 24 tys. zł, a liczba dłużników ponad 881 tys. Z kolei w gronie osób pomiędzy 50. a 59. r. ż. łączne zadłużenie jest znacznie niższe, tj. 11,6 mld zł, ale też samych dłużników jest o połowę mniej (437 tys. osób). Średnia zaległość wynosi 26,5 tys. zł.
– Osoby w średnim wieku charakteryzuje rozbudzony apetyt na życie, co akurat nie dziwi. Mają już doświadczenie, ustabilizowaną pozycję zawodową i chcą systematycznie podwyższać swój status materialny. Niestety te aspiracje nie zawsze pokrywają się z możliwościami finansowymi. Dodatkowo w ostatnim roku pandemia zweryfikowała sytuację wielu osób, które musiały zmierzyć się z zawirowaniami w pracy. W efekcie miało to wpływ na możliwość spłaty zobowiązań, co odzwierciedla nasza baza danych – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Koronawirus dobry na niepłacenie
Potwierdza to także praktyka firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. Negocjatorzy podczas rozmów z dłużnikami w średnim wieku często słyszą, że ci nie mogą spłacić zaległości, bo stracili pracę. Tłumaczą też, że utracili dodatkowe źródło dochodu, które brali pod uwagę, kiedy kupowali na raty telewizor czy zmywarkę – dotyczy to zwłaszcza osób po 50-tce. Powodem długów bywa też choroba, a w przypadku prowadzenia własnej firmy – problemy z płatnościami od kontrahentów czy zawieszenie działalności gospodarczej. Osoby, które po raz pierwszy zostały dłużnikami, bardzo stresują się rozmową o zobowiązaniach. Są one otwarte na propozycje ugody oraz rozłożenie spłaty zaległości.
– Niestety koronawirus i sytuacja w kraju stały się też wygodnym usprawiedliwieniem niepłacenia, chociaż w wielu przypadkach nie miały większego wpływu na dłużników, albo nie regulowali oni zobowiązań jeszcze przed pojawieniem się COVID-19. Nierzadko tłumaczą, że wzięli kredyt na potrzeby innej osoby i to ona powinna spłacać. Doświadczony negocjator jest w stanie rozpoznać w czasie rozmowy, czy pandemia rzeczywiście skomplikowała komuś sytuację ekonomiczną, czy raczej do zadłużenia przyczyniła się niefrasobliwość i wydatki ponad stan. Z drugiej strony zauważamy, że osoby, dla których zadłużenie jest nową sytuacją, bardzo się tym przejmują. Wykazują dużą chęć współpracy, zdając sobie sprawę z konsekwencji – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
Wyczynowy rower i markowa torebka nie do spłacenia
Zdarza się, że osoby w średnim wieku przeliczą się ze swoimi możliwościami, kupując np. wyczynowy rower za 10 tys. zł rozłożonymi na raty po 300 złotych miesięcznie, które w pewnym momencie przestają spłacać. Wśród spraw zleconych Kaczmarski Inkasso do windykacji były m.in. raty za markową torebkę wartą 3500 zł. Klientka miała spłacać po 200 zł co miesiąc, ale nie dała rady. Podobnie jak mężczyzna, który nie udźwignął 200-złotowych rat za farby do paintballa.
Najbardziej zadłużeni Polacy w średnim wieku mieszkają w województwie mazowieckim. Mają do oddania 4,6 mld zł. Drugie miejsce zajmuje Śląsk z kwotą 4,4 mld zł, a trzecie – Dolny Śląsk, gdzie konto dłużników obciąża 3 mld zł.
Z łącznej sumy 32,6 mld zł długów 26,3 md zł przypada na mieszkańców miast, resztę winne są osoby mieszkające na wsiach.
Najwięcej zaległości w grupie 36-59 lat mają 46-latkowie, którzy muszą oddać 1,7 mld zł. Najmniej – osoby w wielu 59 lat, które powinny spłacić 888 mln zł.
Patrząc na zadłużenie przez pryzmat płci, widać, że dominują mężczyźni z sumą 24,8 mld zł, natomiast kobiety nie zapłaciły 7,7 mld zł.
Z 32,6 mln zł długów Polacy są winni prawie 15 mld zł funduszom sekurytyzacyjnym, które odkupiły długi od pierwotnych wierzycieli. Ponadto 12,6 mld zł administracji państwowej i samorządowej (głównie alimenty), 2,8 mld zł bankom oraz 652 mln zł firmom pożyczkowym. Nie zapłacili także 464 mln zł za telefon, Internet i telewizję, jak też 233 mln zł za czynsze mieszkaniowe.
Rekord zadłużenia należy do mężczyzny z powiatu wejherowskiego w województwie pomorskim. Jego zaległości wynoszą blisko 76 mln zł – niemal całą tę kwotę powinien zapłacić administracji państwowej i samorządowej.
– Zdarza się, że małżonkowie lub partnerzy bez wiedzy „drugiej połowy” zaciągają pożyczkę na ich dane. Obserwujemy także, że Polacy zadłużają się na spłatę poprzednich zobowiązań, co prowadzi do powstania błędnego koła. To pokazuje, jak ważne jest racjonalne zarządzane domowym budżetem. Nie trzeba prowadzić rozbudowanej księgowości w Excelu, wystarczy kartka, ołówek i trzeźwe myślenie. Należy mierzyć siły na zamiary i zastanowić się, czy nowy smartfon za pięć tysięcy złotych jest nam rzeczywiście potrzebny – podsumowuje Jakub Kostecki.
Źródło: KRD