Maliszewski dodaje, że bank prowadzi ostrożną politykę kredytową i ma bezpieczny portfel. „- Nieobsługiwane kredyty hipoteczne możemy policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego nie widzimy powodów dla, których mielibyśmy rezygnować z kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich.” – mówi. „Oczywiście uwzględniamy zalecenia polskiego nadzoru finansowego i jeszcze bardziej ostrożnie podchodzimy do oceny wiarygodności kredytowej klientów. Pół roku temu tylko jeden na dziesięć wniosków kredytowych był przez nas rozpatrywany negatywnie, w obecnej sytuacji rynkowej, jest to ponad 50 proc. Ale klient, który chce u nas wziąć kredyt we frankach szwajcarskich i stać go na obsłużenie takiego zadłużenia, kredyt taki otrzyma.” – dodaje.
Skąd Polbank zamierza brać pieniądze na nowe kredyty? „Polbank realizuje strategię rozwoju w oparciu o zrównoważony bilans akcji depozytowej i kredytowej. Finansujemy się obecnie z sukcesem głównie z rynku depozytów detalicznych. Nie mogąc zdradzić szczegółów, mogę jedynie powiedzieć, że nasza ostatnia kampania depozytowa przyniosła bardzo wymierne efekty. Pomaga nam również fakt, że jesteśmy bankiem greckim i gwarantujemy każdemu klientowi dwukrotnie wyższą kwotę depozytów (100 tys. euro – przyp, red.) niż wynosi minimalna kwota gwarancji depozytów w Unii Europejskiej” – mówi „GP” Maliszewski.
W ostatnich tygodniach większość banków znacznie ograniczyła dostępność kredytów walutowych. Niektóre instytucje całkiem wstrzymały sprzedaż kredytów w CHF. Wczoraj na taki krok zdecydował się ING Bank Śląski.
Więcej w „Gazecie Prawnej”.
Na podstawie: Jacek Iskra