W USA środowe zachowanie rynku akcji z pewnością podniosło na duchu obóz byków i dawało im przewagę przed rozpoczęciem sesji czwartkowej. Nie wiedzieliśmy tylko, czy nie zaszkodzi to, że w Chinach i w Europie wstępne indeksy PMI dla sektora przemysłowego spadły mocniej niż oczekiwano. Również spadek niemieckiego indeksu Ifo mógł niepokoić.
Publikowane w USA raporty makro też były raczej niepokojące. Zamówienia na dobra trwałego użytku w kwietniu wzrosły jedynie o 0,2 proc. m/m (oczekiwano 0,5 proc.), a bardziej istotne zamówienia bez środków transportu spadły o 0,6 proc. (oczekiwano spadku o 1 proc.). Takie dane po dużych spadkach z poprzedniego miesiąca mogły tylko niepokoić, ale zachęcały też do oczekiwania QE3. Na rynku pracy też cudownie nie było. W ostatnim tygodniu amerykańscy bezrobotni złożyli 370 tys. wniosków o zasiłek – tyle oczekiwano i było to nieznacznie mniej niż tydzień wcześniej (372 tys.).
Mimo tych, bardzo złych informacji indeksy w Europie wzrosły, a w USA na początku sesji nie miały ochoty spadać. Nawet przez pewien czas barwiły się na zielono. Taki, dość niezwykły optymizm można wytłumaczyć tym, że rynek spodziewa się uruchomienia QE3 i LTRO 3. Gracze zadziałali według zasady im gorzej tym lepiej i czekają na QE3 l LTRO 3 (mimo, że fiasko drugiego LTRO powinno być ostrzeżeniem).
Takie wytłumaczenie ma sens szczególnie, że sytuacja na rynkach pogorszyła się wtedy, kiedy na rynek dotarły publiczne wypowiedzi Mario Draghi, prezesa ECB. Powiedział, że potrzeba czasu, żeby ocenić, czy dwa przetargi LTRO były skuteczne. W podobnym czasie dowiedzieliśmy się, że trzech oficjeli chińskich zapowiada niewypełnienie przez duże banki chińskie celów kredytowych. To mogło zaszkodzić, ale mogło też pomóc, bo zwiększa nadzieje na poluzowanie chińskiej polityki monetarnej.
Indeksy usiłowały rosnąć, ale po zakończeniu sesji w Europie zaczęły się osuwać naśladując to, co działo się na rynku walutowym. Jednak w końcówce bykom udało się doprowadzić do kosmetycznego wzrostu S&P 500 i znacznie ograniczyć spadek NASDAQ. To niewątpliwie był sukces byków. Dno jest ubijane.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję od wzrostu WIG20 (wpływ innych rynków europejskich i zachowania rynku amerykańskiego). Bardzo szybko jednak publikowane w Europie dane makro schłodziły sytuację. Nasz rynek znowu pokazał słabość. W Niemczech i we Francji indeksy traciły kosmetycznie, a u nas WIG20 tracił ponad jeden procent. Nawet przedpołudniowe zwyżki indeksów na europejskich giełdach nieznacznie jedynie pomagały naszemu rynkowi. W końcówce WIG20 też tracił i zakończył dzień osunięciem o 0,11 proc. Nasz rynek jest niezwykle słaby. Jeśli politycy się nie obudzą to ta słabość może rzeczywiście sprowadzić indeks do 1.750 pkt. Może, ale według mnie do tego nie dojdzie.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi