„Nad Wisłą gorączka unijna rozpoczęła się w 2003 r., po czerwcowym referendum akcesyjnym. Na warszawskiej giełdzie zaczęła się trzecia w historii hossa. Tylko w tamte wakacje WIG poszybował o ponad 40 proc. (do dzisiaj już 200 proc.). Gospodarka złapała wiatr w żagle. (…) Teraz analitycy i inwestorzy z całej Europy wróżą podobny sukces Rumunii i Bułgarii. – Kraje te czeka boom gospodarczy, podobny do polskiego. Warto w nim uczestniczyć – przekonuje Grzegorz Mielcarek, zarządzający z TFI Investors. – Przeciętny Bułgar zarabia dziś 200 euro, a Rumun – 300 euro. Nie stać ich jeszcze na kredyt hipoteczny, ale pensje będą szybko rosły. Co dziesiąty mieszkaniec wyjechał za granicę do pracy i teraz wysyła do domu pieniądze. Stopy są jeszcze stosunkowo wysokie, ale będą systematycznie spadać wraz z inflacją” podkreśla Gazeta Wyborcza.
Jednakże Gazeta oraz jej rozmówcy zachęcają do ostrożnego inwestowania- „zakup akcji giełdowych spółek, np. deweloperów rumuńskich czy bułgarskich, może być dobrym rozwiązaniem. Nieruchomości – niekoniecznie. My już ich nie polecamy, bo ceny są wysokie – mówi Robert Chojnacki, prezes firmy redNet Property Group, do której należy serwis nieruchomości Tabelaofert.pl. W Bukareszcie za metr trzeba zapłacić około 1,5 tys. euro. Do tego trzeba doliczyć 19 proc. VAT. Trzeba też pamiętać, że podawana powierzchnia mieszkania obejmuje korytarz, balkon i ściany zewnętrzne” czytamy w Gazecie Wyborczej.
„Inwestorzy szukają już następców Rumunii i Bułgarii i spoglądają na Ukrainę. Za pięć lat Polska zorganizuje z nią mistrzostwa Europy w piłce nożnej. – Myślimy o utworzeniu funduszu inwestycyjnego, który inwestowałby w ukraińskie spółki giełdowe” zapowiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą wiceprezes Domu Maklerskiego IDM.
Od momentu wejścia do Unii Europejskiej nieruchomości w Polsce podrożały co najmniej o kilkadziesiąt procent. W najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach dużych miast nie dziwi już cena powyżej 10 tys. zł za metr kwadratowy. Ponieważ w przeciągu kilku lat ceny w największych miastach wzrosły kilkukrotnie, to wszyscy którzy inwestowali w te nieruchomości odnotowali bajeczne zyski. Polacy nauczeni doświadczeniem chcą powtórzyć ten sukces na rynkach bułgarskim i rumuńskim. Tymczasem cytowany przez Gazetę doradca sugeruje, aby zamiast w nieruchomości w Kijowie zainwestować w apartament w stolicy Malezji Kuala Lumpur- metr takiego mieszkania kosztuje ok. 4 tys zł.
Więcej na ten temat w dzisiejszej Gazecie Wyborczej, w artykule Andrzeja Steca „Wykupujemy Bałkany”.