Dworce zlokalizowane w dużych miastach będą musiały przynosić zyski. Te mniej uczęszczane mogą trafić w ręce gmin, informuje dziennik „Rzeczpospolita”.
„– Firma będzie się utrzymywać m.in. z opłaty dworcowej pobieranej od przewoźników, wpływów ze sprzedaży powierzchni reklamowych na dworcach czy wynajmu pomieszczeń – mówi Jacek Prześluga, wiceprezes PKP SA. Opłata dworcowa ma być nie większa niż kilkadziesiąt groszy od każdego biletu sprzedanego na danym dworcu. – Chcielibyśmy, by mogła być pobierana od pierwszego stycznia przyszłego roku. Najpierw musi jednak zostać znowelizowane prawo kolejowe – dodaje Prześluga.”
„Moglibyśmy sprzedawać bilety, od których pobierana byłaby prowizja, nie tylko na pociągi, ale i inne środki transportu, np. na autobusy i promy. Możliwa jest też organizacja transportu kołowego z pobliskich miejscowości do dworców, a więc działanie w interesie przewoźników. Na dworcu będzie również można uzyskać pomoc w rezerwacji hoteli – wylicza Prześluga.”
Już teraz widać, a potwierdzą to mieszkańcy wielu miast Polski, że na dworcach sporo się dzieje. Będzie się działo jeszcze co najmniej przez kilkanaście najbliższych miesięcy. To efekt szerokiego strumienia dotacji, jakie płyną z Unii Europejskiej na rewitalizację miast. Wiele gmin spożytkuje je właśnie na odnowienie infrastruktury powiązanej z koleją. To odpowiedni czas na takie inwestycje również ze względu na zbliżające się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Dworcowe remonty dosięgną więc przede wszystkim miast-organizatorów EURO 2010 (vide Wrocław, Warszawa czy Kraków), jednak nowe oblicze zaskoczy też podróżnych w mniejszych miejscowościach, położonych w każdym z województw.