To wyprowadziło indeksy na plusy (niewielkie), ale naprawdę zadziwiająca była końcówka. Wydawało się, że indeksy spadną, bo znowu zaczęły się w ostatniej godzinie załamywać, ale końcowe 30 minut podniosło je o prawie dwa procent (dzięki czemu wzrosły w stosunku do środy o prawie 1,5 procent).
Prawdę mówiąc miałem wrażenie, że ktoś temu rynkowi pomógł (teoretycznie pomogło oświadczenie Washington Mutual, ale to był tylko pretekst), a potem resztę zrobili zamykający w pośpiechu pozycje spekulanci. Tak, czy inaczej wymowa takiej sesji z punktu widzenia analityka technicznego była jednoznaczna: Obrona lipcowego dna jest „byczym” sygnałem i może zapowiadać formowanie się litery „W”, czyli podwójnego dna. A taka formacja zapowiadałaby duże wzrosty indeksów. Bykom potrzebne było jeszcze w piątek potwierdzenie, że czwartkowy wzrost nie był pułapką.
Gracze na rynku akcji nadal patrzyli na to, co dzieje się z Lehman Brothers. Wydawałoby się, że ta sprawa nie powinna już wpływać na zachowanie się rynków, ale tak nie było. Generalnie z sektora finansowego nic dobrego nie docierało. Mówiono na przykład o olbrzymich kłopotach AIG (największy ubezpieczyciel na świecie). Mimo tych wszystkich problemów niedźwiedzie miały tak samo trudną sytuację jak w czwartek. Podobnie jak wtedy indeksy mocno spadły na początku sesji tylko po to, żeby stosunkowo szybko powrócić nad kreskę. Potem znowu zaczęły się osuwać, ale taniejąca ropa (tym razem) pomagała szerokiemu rynkowi. Wszyscy mieli w pamięci czwartkową końcówkę sesji i czekali na to, że byki znowu zaatakują. Okazało się, że ataku nie było, ale w tych warunkach neutralne zamkniecie należy uznać za sukces byków.
Weekend przyniósł złe informacje. Szwajcarska gazeta Sonntags Zeitung napisała, że UBS wpisze w straty kolejne 5 mld USD, czego rzecznik banku nie chciał skomentować. To jednak był drobiazg. Najważniejsze było jednak to, co działo się w USA. Starano się rozwiązać problem Lehman Brothers (czwarty co do wielkości bank inwestycyjny w USA o 158. letniej historii). Administracja USA stwierdziła, że tym razem nie pomoże, ale oddział Fed z Nowego Jorku organizował narady z udziałem typowanych jako chętni i do kupna Lehman Brothers banków Barclays i Bank of America. Największym problemem było to, że banki chciały kupić zdrową część Lehman Brothers, a tę „trującą” zostawić w wydzielonej spółce, którą ktoś musiałby wspomóc kapitałami (oczywiście najlepiej rząd albo Fed). Do chwili pisania komentarza nie udało się tego problemu rozwiązać, a spółka rano zameldowała, że ogłasza bankructwo.
Nie tylko Lehman Brothers będzie dzisiaj tematem dnia. Okazało się, że AIG (największy ubezpieczyciel na świecie) ma problemy z płynnością i chce pożyczyć z Fed 40 mld USD. To potężna uderzenie w obóz byków. Są też jednak i plusy. Bank of America zgodził się (tak doniosła prasa) kupić Merrill Lynch płacąc za akcję o 70 procent więcej niż wynosiły ich piątkowe notowania. Poza tym Fed postanowił poszerzyć listę przyjmowanych pod pożyczki zastawów o akcje, a grupa 10 banków utworzyła fundusz (70 mld USD) w celu zapewnienie rynkowi płynności. Jak na razie wynikiem jest spadek kontraktów na amerykańskie indeksy o ponad trzy procent. To ewidentna panika. Ale uwaga: jeśli w ciągu dnia ktoś kupi Lehman Brothers i/lub indeksy w USA obronią wsparcia to jutro będziemy mieli gwałtowną zmianę kierunku.
Po czwartkowej sesji w USA GPW nie miała w piątek wyjścia. Indeksy od początku sesji rosły. WIG20 nawet o 1,6 procent. Jednak już po dwóch godzinach indeksy zaczęły się osuwać i osuwały się tak przez trzy godziny, poczym rynek wszedł w marazm. Nawet bardzo złe dane makro z USA niespecjalnie zmieniały nastroje. Wszyscy przecież doskonale wiedzieli, że przy tak olbrzymiej zmienności w USA może dojść do nieoczekiwanych rozstrzygnąć (tak jak to widzieliśmy w czwartek). Gracze postanowili przeczekać i sesja zakończyła się niewielkimi wzrostami indeksów.
Ponieważ w piątek Amerykanie pokazali, że serio traktują obroną lipcowego dna to wydawało się, że nasz rynek nie ma dzisiaj wyjścia, a indeksy będą rosły. Jednak w nocy dotarły na rynki hiobowe (ale nie tylko, szczegóły powyżej na początku komentarza) wieści z sektora finansów, co również u nas musi na początku sesji doprowadzić do paniki. Ostrzegam jednak ponownie, że jeśli w USA uda się obronić lipcowe dno (to nie jest niemożliwe) to jutro indeksy u nas gwałtownie zmienią kierunek.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi