Rynek zesłał dziś inwestorom kilka korzystnych informacji, które zostały wykorzystane do zmobilizowania popytu. Nowe szczyty indeksów w Europie wreszcie pociągnęły i nasz rynek.
O porannych bodźcach już pisaliśmy – mniejszy niż zakładano spadek eksportu z Chin, poprawa nastrojów konsumentów w Australii i zwiększone wydobycie rud metali przez koncern Rio Tinto, plus dobre prognozy Intela na końcówkę roku. Dzień w Europie zaczął się więc udanie na fali doniesień z drugiej półkuli. A kolejne godziny przynosiły kolejne dobre informacje. JP Morgan zarobił w III kwartale 82 centy na akcję, a oczekiwano zysku na poziomie 51 centów (według ankiety Bloomberga). Sprzedaż detaliczna w USA spadła o 1,5 proc., a nie o zakładane przez ekonomistów o 2,1 proc. A nie uwzględniając samochodów sprzedaż wzrosła o 0,5 proc. (w porównaniu do sierpnia).
Inwestorom nie trzeba było niczego więcej. W Paryżu i Londynie indeksy wzrosły o 1,7 proc. i ustanowiły nowe tegoroczne szczyty. W Budapeszcie indeks wzrósł o 2,8 proc. i także ustanowił nowe maksimum. W tej sytuacji i GPW nie pozostawała bierna. O ile w ostatnich dniach nasz rynek wyraźnie nie nadążał za wzrostami na świecie, to dziś nie miał z tym problemów. Co ważne przeszło 3-proc. zwyżce WIG20 towarzyszył wzrost obrotów, które podliczono na 2,3 mld PLN na całym rynku akcji. Z tej kwoty prawie 1,3 mld PLN przypadło na papiery KGHM, Pekao, PKO BP i Telekomunikacji. Uwaga inwestorów koncentruje się na papierach dużych spółek (głównie tych najpłynniejszych), ponieważ liczą oni, że oferty PKO BP i PGE przyciągną także kapitał zagraniczny, który właśnie największymi spółkami będzie się interesował. Stąd wzrosty niejako akonto tego zainteresowania. Pytanie brzmi, czy nowe oferty przestały nagle ciążyć rynkowi, bo przecież ich obecność usprawiedliwiała ostatnią słabość naszego rynku? Sądząc po ofertach lewarowania zapisów na papiery PGE, chyba właśnie emisja ta przestała być tak dużym problemem jak się wcześniej wydawało. Inna sprawa, jak w tej sytuacji wyglądać będzie sam debiut, ale to już zmartwienie na kolejny miesiąc.
Warto też odnotować spadek inflacji do 3,4 proc. we wrześniu, a więc nawet mocniej niż spodziewało się tego Ministerstwo Finansów. Sprawy rzeczywiście zaczynają przybierać obrót pomyślny dla byków. Choć nie należy zapominać, że w Warszawie nowy szczyt indeksów nie został wyznaczony, więc technicznie nadal tkwimy w konsolidacji.
Złoty nie mógł się nie umacniać w takich warunkach, ale nie był to dynamiczny ruch – 0,3 proc. do franka (2,772) i euro (4,203) i 0,8 proc. do dolara (2,82). Euro było dziś wyceniane na 1,49 USD – po raz pierwszy od 14 miesięcy. W tej sytuacji zyskują też surowce. Ropa zmaga się z poziomem 75 USD za baryłkę, i jeśli cena wyjdzie wyżej, będą to najwyższe notowania od roku. Miedź podrożała dziś o 1,5 proc., złoto potaniało o 0,2 proc.
Emil Szweda
Źródło: Open Finance