ystem preferencyjnych kredytów studenckich mamy w Polsce już siódmy rok. Najwięcej, bo 99 tys. osób skorzystało z niego w pierwszym roku. W kolejnych liczba ta nie przekroczyła już 24 tys., czyli ok. 1 proc. wszystkich studentów.
– System został stworzony dla osób o niskich dochodach, ale zapewne jest ich dużo więcej niż te 1 proc. Problem w tym, że ok. 40 proc. młodych Polaków nie ma pracy. W tej sytuacji obawa przed zadłużaniem się już na starcie jest uzasadniona – mówi Arkadiusz Lewicki ze Związku Banków Polskich.
Faktem jednak jest, że pożyczka studencka, choć istotnie przyznawana na preferencyjnych warunkach, wymaga poręczenia nawet dwóch osób fizycznych. A to dla wielu młodych ludzi stanowi barierę nie do pokonania.
Jak podaje dziennik termin składania wniosków w bankach upływa już 15 listopada. Tymczasem do końca października w oddziałach PKO BP, z którego co roku korzysta ponad 70 proc. osób starających się o studenckie kredyty, przyjęto tylko 3100 wniosków. – Będzie ich znacznie więcej. Studenci przychodzą zwykle w ostatniej chwili. Przykładowo, na koniec października ubiegłego roku liczba złożonych wniosków była na poziomie porównywalnym, ale ostatecznie wyniosła ponad 21 tys. – zapewnia Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP.
Miesięcznie można dostać 600 zł kredytu. Spłatę należy rozpocząć dwa lata po zakończeniu studiów. Z szacunków firmy Expander wynika, że racjonalnie inwestując część pożyczki, student może zgromadzić wystarczający kapitał, by w przyszłości kredyt spłacił się sam. Wystarczy przez pięć lat co miesiąc inwestować połowę z tych 600 zł. Resztę można przeznaczyć na życie – czytamy w „Życiu Warszawy”.