Czwartek na giełdzie rozpoczął się od niewielkiego spadku WIG20. Była to prosta reakcja na postępujące spadki na zachodnich giełdach, jednak ich skala nie wydawała się groźna. Po początkowych zmianach indeksy zastygły w bezruchu i gracze oczekiwali na dane z amerykańskiego rynku pracy. Stabilizację na GPW cementował niewielki obrót, który skłaniał ku twierdzeniu, że większość inwestorów jest na wakacjach.
Europejskie informacje o stopie bezrobocia w strefie Euro, która sięgnęła 9,5 proc. oraz popołudniowa decyzja o pozostawieniu przez ECB stopy procentowej na poziomie 1 proc. nic nie zmieniły. Jedynie WIG20 przy ogólnym marazmie powoli podnosił się i tuż przed danymi zdołał dotknąć poziomu neutralnego, ale radość byków była zdecydowanie przedwczesna.
Po godz. 14:30 i publikacji amerykańskich danych całkowicie zmienił się obraz sesji. Gracze zlekceważyli nieznacznie wyższe od oczekiwań dane liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, które wyniosły 614 tysięcy oraz minimalny wzrost stopy bezrobocia w USA, która sięga już 9,5 proc. i jest najwyższa od sierpnia 1983 roku, ale i tak mniejsza niż spodziewane 9,6 proc. Najbardziej negatywnie rynki przyjęły jednak informację, że w sektorze pozarolniczym zatrudnienie zmniejszyło się o 467 tysięcy osób. Ilość ta była aż o 27 proc. większa niż prognoza oraz również zdecydowanie większa niż ubytek 322 tysięcy miejsc pracy w maju. Ale to nie wszystkie złe informacje. Dane pobiły również inny negatywny rekord. Średnia długość tygodnia pracy spadła do 33 godzin, co jest najniższym poziomem od momentu rozpoczęcia zbierania tych danych, czyli 1964 roku.
Po danych niedźwiedzie momentalnie ściągnęły indeks WIG20 na dzienne minima, a reakcja krajowego parkietu i tak była w miarę umiarkowana w porównaniu z zachodnimi giełdami, gdzie spadki sięgały już 3 proc. Na pogorszeniu atmosfery najwięcej stracił sektor surowcowy. Blisko 4 proc. straciły ORLEN, LOTOS i KGHM. We wszystkich przypadkach znaczenie miała też taniejąca ropa i miedź.
Publikowane w samej końcówce sesji dane o zamówieniach w przemyśle i zamówienia na dobra trwałego użytku w USA mimo, że były zgodnie z oczekiwaniami nie zdołały już poprawić sytuacji.
WIG20 po chwilowym przystanku kontynuował przecenę i zatrzymał się dopiero przy spadku o 2,2 proc. Zdecydowanie negatywnym sygnałem jest dynamicznie rosnący obrót w czasie spadku, a ponieważ jutro amerykańskie rynki, z uwagi na święto, nie pracują to dziś nieformalnie zakończyliśmy tydzień, w którym dwie sesje były wzrostowe, a dwie spadkowe. Jednak mimo tej „równowagi” to podaż wciąż dominuje, a czerwcowe minima 1815 pkt. są już bardzo blisko. Ich przełamanie będzie równoznaczne ze znaczącym przedłużeniem korekty.
Paweł Cymcyk, Analityk A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse