W środę rynki amerykańskie czekał sprawdzian. Sprawdzeniu podlegało to, czy kończący wtorkową sesję atak byków był wypadkiem przy pracy, czy też był czymś poważniejszym. Wypowiedzi polityków oraz dyrektora MFW na Europę potwierdzały, że Europa pracuje nad rekapitalizacją niektórych swoich banków, co potwierdzało też pogłoskę opublikowana w końcówce wtorkowej sesji przez Financial Times. To był plus dla byków. Jeśli chodzi o dane makro to były słodko- gorzkie.
Raport Challengera o planowanych zwolnieniach w amerykańskich firmach był fatalny. We wrześniu planowano zwolnienie 115,73 tys. osób, czyli o 126 proc. więcej niż w sierpniu. Raport był najgorszy od 2009 roku. Jak zwykle jednak ten raport nie miał większego wpływu na nastroje. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym pokazał jednak nieco lepszy obraz. Według tej organizacji przybyło 91 tys. miejsc pracy (oczekiwano 75 tys.). To i tak bardzo mało, ale liczyło się, że lepiej niż prognozowano.
Publikacja wrześniowego indeksu ISM dla sektora usług w zasadzie nie zaskoczyła. Spadł z 53,3 do 53 pkt. Jednak po pierwsze pozostał wyraźnie na poziomem 50 pkt. (granica między rozwojem, a obszarem recesyjnym), a po drugie subindeks aktywności biznesowej wzrósł z 55,6 do 57,1 pkt. Były to więc w najgorszym razie dane neutralne.
Indeksy giełdowe rozpoczęły dzień od spadków. Było to odreagowanie wzrostów z wtorku. Po publikacji indeksu ISM ceny akcji zaczęły rosnąć. Szczególnie szybko rosły ceny w sektorze wysokich technologii (NASDAQ) podciągane przez spekulacje na temat przejęć RIM i Yahoo. Szkodziło zachowanie sektora finansowego. Tam ceny akcji spadały sygnalizując, że optymizm nie jest nadmierny.
Po trzech godzinach sesji S&P 500 pociągnięty przez sektor finansowy dotknął poziomu z wtorku, ale potem znowu ruszył na północ, a w końcu sesji znacznie przyśpieszył. Dzięki temu wzrostowi wyłamanie dołem z proporca okazało się być pułapką (przypominam, że ostrzegałem o takiej możliwości). Sygnału kupna nie ma, ale anulowanie sygnału sprzedaży zwiększa prawdopodobieństwo dalszych wzrostów.
GPW rozpoczęła sesję od wzrostu WIG20. Wynikało to przeniesienia nastrojów wynikających z zakończenie sesji w USA. Pomagały też rosnące indeksy na innych giełdach europejskich, Wzrosty były jednak bardzo stonowane. Widać było, że nasz rynek z początku niezbyt cenił informacje będące fundamentem do odbicia w Europie.
Widać to było szczególnie wtedy, kiedy na rynkach europejskich indeksy lekko się osuwały (na przykład po pierwszej części wypowiedzi Antonio Borgesa, dyrektora części europejskiej MFW). Po południu i po drugiej części wypowiedzi dyrektora poszły jednak za swoimi europejskimi odpowiednikami na północ. Dopiero po 13.00 znowu nieco się osunęły, ale po publikacji raportu ADP znowu zaczęły rosnąć.
Po rozpoczęciu sesji w Stanach nadal panował spokój, ale w końcówce (jeszcze przed fixingiem, doszło do wybicia ze stabilizacji, dzięki czemu WIG20 zyskał 2,63 proc. Układ techniczny nadal się nie zmienił, ale kolejny wzrost o 30 punktów doprowadziłby do pokonania obowiązującej od końca sierpnia linii trendu spadkowego. Byłby to sygnał do rozpoczęcia większej korekty wzrostowej.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi