Kiedy w 2004 roku powstawały pierwsze IKE, pomysłodawcy i instytucje oferujące te rozwiązania łączyły z nimi wielkie nadzieje. Spodziewano się, że będą one cieszyć się dużym zainteresowaniem wśród wielu przyszłych emerytów.
Największą zaletą, która miała się przyczynić do dużej popularności IKE, była i jest możliwość zwolnienia wypłat z podatku dochodowego od osób fizycznych. W myśl tej zasady od zysków wypracowanych na IKE nie będzie pobierany tzw. podatek Belki. Aby jednak skorzystać z tego zwolnienia, należy spełnić szereg warunków określonych w umowie o IKE.
Obecnie IKE pod pewnymi względami jest pomysłem ciekawym, choć wiąże się jednocześnie z szeregiem ograniczeń. Założeniem IKE jako trzeciego, obok ZUS i OFE filara emerytalnego, jest umożliwienie klientom zwiększenia ich przyszłych świadczeń emerytalnych. Zatem cel i horyzont inwestycyjny został narzucony przez ustawodawcę. I właśnie dopiero wypłaty, a ściśle mówiąc, część wypłat stanowiących zysk, realizowane po przejściu na emeryturę, będą zwolnione z podatku od zysków kapitałowych. Kolejnym, bardzo poważnym ograniczeniem dla IKE były jeszcze do niedawna limity wpłat. Wynosiły one 1,5-krotność przeciętnego, prognozowanego w danym roku kalendarzowym miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Z pewnością nowelizacja ustawy o Indywidualnych Kontach Emerytalnych, według której między innymi zwiększono limit wpłat do 3-krotności przeciętnego, prognozowanego w danym roku kalendarzowym miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, była dobrym posunięciem. Czy jednak takie posunięcie przyczyni się do szybkiego wzrostu zainteresowania klientów IKE? Czas pokaże. Aktualnie mamy do czynienia z odwrotną sytuacją – zmniejszają się nie tylko aktywa zgromadzone w IKE, ale również ilość kont. O ile jeszcze w grudniu 2007 r. prowadzonych było ponad 915,4 tys. kont, a wartość środków zgromadzonych na tych kontach wyniosła ponad 1 864,5 mln zł, to już sześć miesięcy później, na koniec czerwca 2008 r., prowadzonych było około 873 tys. kont, a wartość środków zgromadzonych na nich środków wyniosła ponad 1 783,8 mln zł (źródło: www.mpips.gov.pl).
A zatem obserwujemy nie tylko spadek zainteresowania IKE wśród nowych, ale też rezygnację z tych rozwiązań dotychczasowych klientów.
Im więcej ciekawych rozwiązań na rynku, tym lepiej. W zależności od potrzeb i możliwości klienta, a także horyzontu czasowego trwania programu oszczędnościowego, dla jednego klienta lepsze może być IKE, a dla innego korzystniejszym rozwiązaniem będzie program systematycznego oszczędzania oferowany np. przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Ponadto, nic nie stoi na przeszkodzie, aby jedna osoba korzystała z obu tych rozwiązań równocześnie. Należy jednak pamiętać, że w większości produktów oszczędnościowych stosowane są też ograniczenia dotyczące minimalnych wpłat. W praktyce, jeśli klient chciałby wpłacać mniej niż 200 zł miesięcznie, miałby dostęp tylko do części spośród oferowanych na naszym rynku rozwiązań.
Z pewnością niezbędne są działania mające na celu zwiększenie świadomości społeczeństwa w zakresie szacowanej wysokości przyszłych emerytur i konieczności podjęcia wszelkich działań prowadzących do zwiększenia łącznego świadczenia emerytalnego. Aby jednak wiele osób przekonało się do systematycznego oszczędzania, potrzebny jest impuls stymulujący zmianę przekonań. Takim bodźcem byłaby możliwość wprowadzenia ulgi dla osób oszczędzających w ramach III filara poprzez nowelizację ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, tak aby wpłaty realizowane na rachunki oszczędnościowe można było odpisywać od podstawy opodatkowania.
Marcin Waga, Doradca Money Expert SA
Źródło: Money Expert