Sesja w Stanach nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia. Indeksy co prawda przez cały dzień zyskiwały, ale S&P500 zakończył poniżej oporu 1010 pkt. Nie było zatem żadnego przełomu i byki muszą jeszcze się dużo napracować żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której podaż kolejny raz wykorzysta odbicie od oporu.
Również utkwienie rynku pod barierą nie będzie zachęcać do kupna i nie będzie dobrym sygnałem. Najlepiej byłoby gdyby jeszcze dziś indeks wybił się i wyraźnie odskoczył, co kompletnie wystraszyłoby podaż. W tym celu przydatne są argumenty, o które dziś będzie ciężko. Dane makro są bez znaczenia, więc byki muszą kierować się techniką.
Na GPW czwartkowy handel rozpoczął się kontynuacją środowej końcówki. WIG20 od razu znalazł się na dwuprocentowych plusach czym wyraźnie zamknął lukę piątkowego spadku. Dobrze wyglądała też sytuacja zachodnich rynków, które opierając się na środowej udanej sesji w USA również otworzyły się na wyraźnych plusach.
Otwarcie jednak całkowicie wyczerpało wzrostowy potencjał i następnie sesja stała się bliźniaczo podobna do środowej. Inwestorzy przez kolejne pięć godzin mogli skupić swoją uwagę na podziwianiu pogody, bo indeksy zatrzymały się na początkowych poziomach. Odrobina ożywienia pojawiła się dopiero po pierwszych informacjach ze Stanów. Tam ilość wniosków o nowe zasiłki dla bezrobotnych w USA po raz trzeci z rzędu wzrosła (do 576 tys.) i była wyższa od oczekiwań. Reakcja rynków była jednak zaledwie symboliczna, a podaż wywalczyła kilka punktów w żadnym wypadku nie zagrażając całemu wzrostowi.
Jak łatwo się można było domyślić, inwestorzy nauczeni ostatnimi doświadczeniami, największe zmiany zostawili na koniec. Wtedy też publikowane były indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) i wskaźnik rozwoju rejonu Philadelphii, które pokazały zupełnie inny kierunek niż informacje o bezrobociu. LEI był zgodny z oczekiwaniami i nie widać po nim oznak powrotu do recesji, co jest pozytywnym sygnałem. Natomiast indeks rozwoju osiągnął wartość dodatnią po raz pierwszy od września, co oznacza że według jego wskazań gospodarka się rozwija. Gracze nie potrzebowali niczego więcej. Byki śmiało ruszyły na północ i WIG20 ostatecznie zyskał ponad 3 proc. ponownie wchodząc w rejon piątkowych maksimów. Faza wzrostu dziś była znacznie bardziej przekonująca niż w środę, z uwagi na większy obrót i szerokość ruchu. Wraz z największymi spółkami nowe maksima osiągały mWIG40 i sWIG80.
Takie zachowanie rynku nie jest niczym nadzwyczajnym. Nadal znajdujemy się w trzy tygodniowym trendzie bocznym i po teście 2040 pkt. przyszedł czas na strefę 2150 pkt. Pytanie tylko czy tym razem uda się przebić sufit? Z jednej strony byki mają za sobą kapitał (obrót) i bezproblemowy powrót do poziomów z ubiegłego tygodnia, co można uznać już za korektę i otwartą drogę do dalszych wzrostów. Minusem jest natomiast kolejny przystanek pod oporem i brak argumentów na dzisiejsze wzrosty, po zwyżce o 6 proc. w dwa dni. Dobre zakończenie w USA z pewnością doprowadzi z rana do wzrostów, ale te wzrosty muszą zostać utrzymane do końca żeby miały jakiekolwiek znaczenie.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse