Inwestorzy uwierzyli ponadto w wygraną PO i PiS w wyborach parlamentarnych i Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. Układ ten traktowany jest jako gwarantujący reformę polskiej gospodarki i tym samym dobrze odbierany przez zagranicznych inwestorów. Polityka, która miała złotego osłabiać niespodziewanie go wzmocniła, i nic dziwnego skoro koalicja PO-PiS może liczyć nawet na 300 mandatów w Sejmie, a partie populistyczne będą odgrywały niewielka role w nowym parlamencie.
W środę kurs euro spadł chwilowo nawet do 3,9010 zł i był to najniższy poziom od 10 marca br. Takiemu obrotowi sprawy pomagał kolejny sondaż wskazujący na zdecydowane zwycięstwo PO w wyborach parlamentarnych, partii, której przedstawiciele zapowiadają dodatkowo ograniczenie deficytu budżetowego do poziomu poniżej 30mld zł. Inwestorzy czekali na wyniki przetargu obligacji 2-letnich w nadziei, że na rynek znów tłumnie ściągną inwestorzy zagraniczni. Przeżyli oni jednak małe rozczarowanie. Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje o wartości 2 miliardów złotych przy popycie 4,92mld zł, średnia rentowność wyniosła 4,308 proc. Rynek przed aukcją prognozował popyt na poziomie 5-6mld. Na pozytywne postrzeganie Polski przez inwestorów wpływały też ostatnie informacje o dużych inwestycjach zagranicznych w Polsce, na duża inwestycje pod Wrocławiem zdecydował się koncern LG.
Koniec tygodnia przyniósł nieznaczne osłabienie złotego, które zostało przez inwestorów wykorzystane do ponownego zakupu naszej waluty. W piątek największy wpływ na notowania złotego miało zachowanie eurodolara. O godzinie 15:30 za euro płacono 3,93zł a za dolara 3,1650.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Korekta na rynku eurodolara.
Na rynku światowym miniony tydzień upłynął pod znakiem korekty na rynku eurodolara. Po poniedziałkowym świecie pracy w USA, kurs EUR/USD spadał w kolejnych dniach sięgając poziomu 1,2376 w piątek. Amerykańskiej walucie pomógł dobry odczyt indeksu ISM-usługi, mierzącego aktywność w sektorze amerykańskich przedsiębiorstw usługowych, który wyniósł 65pkt. wobec 60.5 pkt. w lipcu. Rynek oczekiwał spadku indeksu po słabych publikacjach indeksów Chicago PMI i ISM w poprzednim tygodniu oraz po przejściu huraganu Katerina.
Wzmocnienie dolara można nazwać korekcyjnym, ponieważ nie udało się na trwałe przełamać istotnych poziomów na kursie EUR/USD i USD/CHF. Rynek obawia się, że ostatnie wzmocnienie „zielonego” jest jedynie korektą silnego trendu osłabiającego amerykańską walutę. Inwestorzy mają w pamięci zachowanie dolara z przed roku i z przed dwóch lat. Jednocześnie inwestorzy prognozują, że FED może zaprzestać podwyżek stóp procentowych, co doprowadzi do dalszego spadku rentowności amerykańskich obligacji.
Spadek kursu EUR/USD, poniżej 1,24, w piątek był spowodowany korekta na rynku ropy. Cena surowca spadała, ponieważ szybciej niż się spodziewano wznowiona została produkcja w większości uszkodzonych przez huragan rafinerii. Pomogły również publikowane w czwartek dane o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA. Mimo spadku o 4,3mln baryłek, rynek zareagował spadkiem cen ropy, ponieważ spadek ten okazał się dużo mniejszy niż prognozowano.
W piątek o 15:30 kurs EUR/USD utrzymywał się nieznacznie powyżej 1,24.
PRZYGOTOWAŁ:
Maciej Chojnacki
WGI Dom Maklerski SA
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Czy 15-procentowy podatek linowy jest odpowiedni dla polski?
Jestem zwolennikiem podatku liniowego, przede wszystkim ze względu na jego prostotę i przejrzystość. Nie jestem jednak zwolennikiem obecnego lansowania, przez czołowe partie polityczne, obniżania podatków czy wprowadzania ulg podatkowych dla wielodzietnych i biednych rodzin, jako rozwiązania dla kluczowych problemów gospodarczych Polski. Obniżenie podatku samo w sobie nie może kreować nowych miejsc pracy, ale może być poważnym narzędziem w walce z bezrobociem.
O ile wprowadzenie podatku liniowego w Polsce byłoby zalecane, o tyle w obecnych warunkach napotykamy na następujące trudności: po pierwsze poziom 15 proc. jest najprawdopodobniej zbyt niski, aby zapewnić budżetowi państwa potrzebne mu dochody. Wynika to z tego, że dużą część przychodów budżetowych stanowią podatki pośrednie (VAT i akcyza), które odpowiadają za ponad 65 proc. dochodów Skarbu Państwa. Reszta pochodzi z PIT-u i CIT-u. W związku z tym, obniżenie VAT-u (i jednoczesne podwyższenie podatku np. na żywność) może nie wystarczyć. Należałoby wówczas obniżyć wydatki rządowe, ale jest to, z wiadomych powodów, niemożliwe. Po drugie, w Polsce nadal dominuje opinia, że zamożna część społeczeństwa powinna pomagać biednym – czyli podatek ma stanowić sposób na redystrybucję dochodów w państwie. Dochodzą wówczas do głosu osoby, które twierdzą, że wprowadzenie podatku liniowego jest korzystne dla bogatych, a zatem nie jest sprawiedliwe. Po trzecie, doświadczenie innych krajów dostarcza zaskakujących informacji: podatek liniowy okazał się sukcesem tam, gdzie system podatkowy praktycznie nie działał, np. w Rosji czy na Ukrainie. Wprowadzenie go poprawiło radykalnie ściągalność podatków. Z kolei tam, gdzie istniał dobrze funkcjonujący system podatkowy, przed wprowadzeniem podatku liniowego (np. na Słowacji), korzyści z jego wprowadzenia nie były aż tak odczuwalne. Według wstępnej oceny Banku Światowego odnośnie do skutków wprowadzenia podatku na Słowacji, nie można jednoznacznie powiedzieć, że doprowadził on do radykalnej poprawy sytuacji finansowej budżetu Słowacji. W przypadku Polski efekt może być podobny i może się okazać, że owoce z wprowadzenia podatku liniowego będziemy zbierać dopiero za kilka lat. Osoby, którym przyjdzie zadecydować o takim posunięciu nie mają tyle czasu na czekanie. Ciekawe, jak nowa koalicja rządząca Po-PiS rozwiąże ten problem.
PRZYGOTOWAŁ
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski SA