Kredyty ratalne umożliwiają sfinansowanie zakupu towarów i usług a umowy na takie kredyty możemy podpisać już w niemal każdym większym sklepie i firmie usługowej. W ratach spłacić możemy zakup sprzętu komputerowego, AGD i RTV, artykułów budowlanych, mebli, wycieczki zagranicznej, itd.
W związku z tym, że 23 sierpnia 2010 weszło w życie część zapisów Rekomendacji T, warto przyjrzeć się, jaki wpływ będą miały postanowienia tej rekomendacji właśnie na kredyty ratalne. Czy na fali porządkowania rynku finansowego po ostatnim kryzysie Komisja Nadzoru Finansowego ograniczy dostępność kredytów ratalnych?
Zmiany wynikające z rekomendacji T dotyczą m.in. dopuszczalności dokonywania przez banki oceny zdolności kredytowej w oparciu o deklarowane zarobki lub też szacunki banków co do wysokości zarobków. Od wielu już lat na rynku nisko kwotowych kredytów ratalnych praktyką było udzielanie przez banki kredytów ratalnych na podstawie takich deklaracji lub szacunków i po zweryfikowaniu klienta w bazie Biura Informacji Kredytowej. Zgodnie natomiast z nowymi przepisami rekomendacji T bank może przyjąć do oceny zdolności kredytowej dochody deklarowane przez klientów lub dokonać szacunku wielkości dochodów klienta detalicznego, jeśli ma możliwość odpowiednio – weryfikacji zadeklarowanych zarobków lub – pozyskania obiektywnej informacji niezbędnej do oszacowania zarobków (np. poprzez analizę historii rachunków (wyciągów) bankowych, składanych deklaracji podatkowych, dokumentacji kredytowej innych zaangażowań) oraz wykazania ich odpowiedniego poziomu zgodności ze stanem faktycznym (back testing).
Wobec tego powstaje pytanie co te przepisy zmieniają w praktyce i czy po ich wejściu w życie banki będą zobowiązane przed udzieleniem kredytu ratalnego żądać od klientów, tak jak to było kiedyś, zaświadczeń z zakładów pracy o wysokości zarobków (ewentualnie wyciągów ze swoich rachunków bankowych, na które wpływa pensja, deklaracji podatkowych wykazujących wysokość zarobków, itp.). Byłaby to istotna zmiana, wręcz cofnięcie się o wiele lat w rozwoju tej formy kredytowania, gdyż klienci przywykli już, że chcąc kupić na raty komputer, pralkę lub lodówkę (a więc towary o relatywnie niskiej wartości), nie muszą przynosić ze sobą żadnych dokumentów zaświadczających o zarobkach. Takie ułatwienie ma kolosalne znaczenie szczególnie w weekendy po południu, a więc wtedy kiedy takich zakupów „impulsywnych” dokonuje się najwięcej.
Intencją autorów Rekomendacji T było z pewnością urealnienie zobowiązania banków do sprawdzania, czy dochody dłużnika umożliwią spłatę rat. Celem nowych postanowień jest wiec wdrożenie przejrzystych i czytelnych procedur badania zdolności kredytowej.
Po analizie nowych przepisów Rekomendacji T uważam natomiast, że nie wynika z nich ani aby klienci mieli obowiązek dostarczania bankowi zaświadczeń z zakładów pracy o wysokości zarobków przed udzieleniem kredytu ratalnego, ani też, aby banki musiały weryfikować prawdziwość oświadczeń lub szacunków co do wysokości zarobków z rzeczywistym stanem rzeczy przed udzieleniem każdego kredytu ratalnego.
Zgodnie z postanowieniami Rekomendacji T bank może bowiem ocenić zdolność kredytową w oparciu o dochody deklarowane przez klientów lub oszacowane przez bank, jeśli bank:
-
ma możliwość weryfikacji złożonych deklaracji lub szacunków, oraz
-
ma możliwość wykazania odpowiedniego poziomu zgodności złożonych deklaracji lub szacunków (co do wysokości zarobków) ze stanem faktycznym (back testing).
Wymogiem jest więc nie tyle każdorazowa weryfikacja dochodów w oparciu o dokumenty źródłowe, ile zastrzeżenie przez bank możliwości i swojego prawa do zweryfikowania dochodów w oparciu o dokumenty źródłowe – a to istotna różnica. Klient nie musi więc w moim przekonaniu dostarczać bankowi zaświadczeń z zakładów pracy o wysokości zarobków przed udzieleniem kredytu ratalnego, winien natomiast np. udzielić bankowi pełnomocnictwa do zwrócenia się do zakładu pracy lub banku klienta celem zweryfikowania wysokości zarobków.
Kolejnym obowiązkiem banku jest posiadanie „możliwości wykazania odpowiedniego poziomu zgodności złożonych deklaracji lub szacunków (co do wysokości zarobków) ze stanem faktycznym (back testing)”. Innymi słowy, bank może oceniać zdolność kredytową w oparciu o swoje szacunki lub deklaracje klienta, jeśli przeprowadzane następnie testy wykażą, że poziom błędnych szacunków lub nieprawdziwych deklaracji klientów nie przekracza pewnego założonego progu.
Jak wspominałem w moim przekonaniu z Rekomendacji T nie wynika aby warunkiem udzielenia kredytu ratalnego było dostarczenie bankowi przez klienta zaświadczeń z zakładów pracy o wysokości zarobków. Przyjęcie, że bank ma obowiązek żądać takich zaświadczeń przed udzieleniem kredytu stawiałoby pod znakiem zapytania sens testu prawdziwości deklaracji lub szacunków z rzeczywistym stanem rzeczy. Po co bowiem przeprowadzać testy na prawdziwość deklaracji lub szacunków, skoro wiemy, że klient nie skłamał a nasze szacunki są poprawne bo to wynika z „urzędowych” zaświadczeń o zarobkach, które były w dyspozycji banku już przed udzieleniem kredytu? Nie miałoby to sensu.
Z Rekomendacji T nie wynika też aby takie weryfikacje prawdziwość oświadczeń lub szacunków co do wysokości zarobków musiały być dokonywane przy okazji udzielania każdego kredytu ratalnego. Po pierwsze takie rozumienie kłóciłoby się w moim przekonaniu z zapisem, że bank ma „mieć możliwość wykazania odpowiedniego poziomu zgodności złożonych deklaracji lub szacunków (co do wysokości zarobków) ze stanem faktycznym (back testing)”. Nie ma wiec mowy o obowiązku przeprowadzania back testów, ale o posiadaniu możliwości jego przeprowadzenia. Po drugie ideą back testów jest, jak rozumiem, sprawdzanie czy poziom błędnych szacunków lub nieprawdziwych deklaracji klientów nie przekracza pewnego założonego progu. Rezultat ten można osiągnąć poprzez badanie pewnego założonego wcześniej w modelu scoringowym odsetka klientów, o ile będzie on reprezentatywny dla całości.
Będzie też zgodna w moim przekonaniu z Rekomendacją T praktyka oceny zdolności kredytowej klienta detalicznego w oparciu o oszacowanie przez bank wysokości dochodów klienta przy wykorzystaniu zakupionych zewnętrznych baz danych o zarobkach prowadzonych przez profesjonalne firmy, o ile bank:
-
będzie miał możliwość weryfikacji tych szacunków (a więc i danych z takiej zewnętrznej bazy) w oparciu o obiektywną informację niezbędną do takiego oszacowania (np. analizę historii rachunków (wyciągów) bankowych, dokumentacji kredytowej innych zaangażowań, wielkości uiszczanych świadczeń), oraz
-
będzie miał możliwość wykazania odpowiedniego poziomu zgodności szacunków co do wysokości zarobków ze stanem faktycznym (back testing).
Reasumując, Rekomendacja T faktycznie wprowadza w omawianej kwestii istotne zmiany i wymogi w stosunku do banków. Nie wynika natomiast z jej treści, moim zdaniem, aby warunkiem udzielenia kredytu ratalnego było na powrót dostarczanie bankowi przez klienta zaświadczenia z zakładu pracy o wysokości zarobków lub innego dokumentu potwierdzającego wysokość dochodów. Banki będą musiały natomiast, korzystając z własnych i zewnętrznych danych, realnie szacować ryzyko braku spłaty zaciągniętego kredytu wkładając wysiłek w lepszą ocenę, jakie są możliwości finansowe klienta. Chodzi o to, by banki dokładniej sprawdzały, czy koszty utrzymania klienta oraz jego zarobki pozwolą mu spłacać kredyt i spać spokojnie. Tak więc zmiana istotna ale, jak się wydaje, nie paraliżująca rynku kredytów ratalnych.
Źródło: Rymar i Partnerzy