Pod nieobecność świętujących Amerykanów i w oczekiwaniu na rozstrzygnięcia w sprawie pomocy dla Grecji, europejskie byki poczynały sobie całkiem nieźle. Warszawskie mocno rozczarowały.
Na przebieg poniedziałkowego handlu na europejskich parkietach decydujący wpływ miały cztery czynniki: brak danych makroekonomicznych, nieobecność amerykańskich inwestorów, świętujących rocznicę urodzin Jerzego Waszyngtona, oczekiwanie na decyzję w sprawie drugiego pakietu pomocy dla Grecji i druga z rzędu obniżka stopy rezerw obowiązkowych w Chinach. Efektem tej mieszanki, oprócz niskiej aktywności, były pokaźne wzrosty giełdowych indeksów. Z tej tendencji wyłamały się jednak indeksy w Warszawie, które należały do najsłabszych na naszym kontynencie.
Wskaźnik naszych największych spółek zaczął dzień od wzrostu o 0,3 proc. Do południa nie wykazywał chęci do większych zmian i poruszał się wokół poziomu 2370 punktów. Po czterech godzinach marazmu byki podjęły próbę ataku, ale udało się im podciągnąć indeks o zaledwie 10 punktów i to na niezbyt długo. W końcówce sesji wyraźnie opadły z sił i efekt wcześniejszego zrywu został w całości zniwelowany.
Już w pierwszych minutach handlu w gronie największych spółek prym wiodły firmy surowcowe. Później dołączyły do nich TVN i Telekomunikacja Polska. Akcje tych dwóch ostatnich oraz Lotosu szły w górę po około 2 proc. Po ponad 1,5 proc. zwyżkowały walory KGHM i PKN Orlen. Pozostałe blue chips nie grzeszyły siłą. Spadkowiczom przewodziły akcje GTC, tracące chwilami 2,5 proc., po 1 proc. zniżkowały walory Asseco, Kernela i PBG. Po kilka dziesiątych procent spadały papiery PGE, PGNiG i Tauronu.
Na głównych giełdach europejskich od rana sytuacja była znacznie lepsza niż w Warszawie. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od wzrostów po 0,6-0,7 proc. Londyński FTSE rósł nieco skromniej, o 0,4 proc. W pierwszej części dnia skala zwyżek jeszcze się zwiększyła. Zyski sięgające 1 proc. zdołały dłużej utrzymać jedynie DAX i FTSE. CAC40 powrócił szybko w okolice otwarcia. Na większości pozostałych parkietów naszego kontynentu wzrosty nie przekraczały kilku dziesiątych procent. Zwyżkami przekraczającymi 1 proc. mogły się poszczycić jedynie Bukareszt, Budapeszt, Moskwa, Wiedeń i Madryt.
Test prawdy rynki zdawać będą we wtorek, gdy do gry wrócą Amerykanie i prawdopodobnie znane będą decyzje w sprawie pomocy dla Grecji. Inwestorzy działający w Warszawie sprawiali w poniedziałek wrażenie, jakby nie wierzyli zbytnio w optymistyczny (pół)finał meczu Grecji z resztą świata.
Indeks naszych największych spółek zakończył dzień zniżką o 0,46 proc., co okazało się najsłabszym wynikiem na naszym kontynencie. WIG spadł o 0,27 proc., a mWIG40 o 0,25 proc. Wskaźnik najmniejszych spółek wzrósł o 0,73 proc. Obroty wyniosły niecałe 650 mln zł.
Źródło: Open Finance