Santander to jeden z najzyskowniejszych banków na świecie. Czy kryzys czy prosperity, ten bank o hiszpańskich korzeniach znajduje się w pierwszej piątce najbardziej zyskownych instytucji finansowych na świecie. Czy jednak ten gigant może wycofać się z Polski? Część faktów może o tym świadczyć. Z drugiej jednak strony może to oznaczać, że… to właśnie Santander, a nie PKO BP przejmie AIG Bank Polska.
W ostatnich dniach dotarła do nas plotka, że Santander może wycofać się z naszego rynku. Brzmi ona na tyle niebywale, że aż trudno w nią było uwierzyć. Bo w zasadzie – dlaczego miałoby do tego dojść? Bank nie jest co prawda gigantem, ale w swojej niszy consumer finance, radzi sobie bardzo dobrze. Ostatnie lata mógł zaliczyć do bardzo udanych, o czym świadczy chociażby pierwsze miejsce w 2008 roku na rynku kredytowania nowych aut. Bank osiągał stabilne zyski, szybko się rozwijał, wchodził na kolejne rynki. Nie tak dawno wprowadził kart kredytowe do oferty. Zapowiadał rozwój sieci placówek i chciał wprowadzić ofertę rachunków osobistych, etc.
Co się zatem stało, że bank, za którym stoi zyskowny, międzynarodowy gigant, który z roku na rok uzyskuje coraz lepsze wyniki, który jest świetną maszynką sprzedażową, nagle ogłasza wyjście z rynku kredytów hipotecznych? Skoro jeszcze kilka tygodni wcześniej oferował kredyt na 52,5 roku na 100% wartości nieruchomości (sic!)? Nie zawiesił, nie ograniczył tak jak inne banki, ale całkowicie się wycofał z tego rynku.
Ta niecodzienna decyzja mocno wszystkich zaskoczyła. Pojawiły się pytania i wątpliwości. Chociaż Santander nie był potentatem na rynku hipotek, to jednak nie był to też Nykredit. Własna sieć dystrybucji, wyspecjalizowani pracownicy, zewnętrzni partnerzy… Co z tym wszystkim? Nikt o tym nie pisał ani nie mówił, ale wiadomo było, że za chwilę bank będzie zwalniał. Chyba, że znajdzie tym pracownikom nowe zajęcie. Jak się okazuje – chyba tak nie będzie. Santander wycofuje się bowiem z oferowania kredytów gotówkowych!
Bank ogranicza sprzedaż tego rodzaju kredytów tylko i wyłącznie do klientów posiadających już kredyt w Santander Consumer Banku. W praktyce oznacza to jednak wycofanie się z rynku – w momencie, gdy praktyczne wszyscy stawiają na gotówkę!!! O ile można zrozumieć wycofanie się z hipoteki – bo prognozy na najbliższe lata wskazują, że nie będzie to już tak zyskowny produkt, to wycofanie się wysokomarżowego produktu, jakim jest kredyt gotówkowy czy konsolidacyjny, jest całkowitym zaskoczeniem. Teoretycznie są jeszcze karty kredytowe, ale w ich przypadku bank też koncentrował się przede wszystkim na starych klientach.
Wycofanie się z dwóch tak ważnych linii biznesowych to faktycznie zwijanie interesu. Można się bowiem zapytać, po co utrzymywać całą sieć placówek, skoro kredyty samochodowe i tak nie są tam głównym produktem w sprzedaży. Czy zatem dojdzie do zamknięcia oddziałów i bak skoncentruje się na kredytach samochodowych – czymś, z czego bank w sumie wyrósł? Z drugiej jednak strony pamiętajmy, że mimo wszystko sprzedaż nowych aut nie będzie koniem pociągowym, bo Polacy może jakoś dramatycznie mniej nie kupują samochodów w salonach, ale jednak ograniczają swoje apetyty. Jednym słowem nagle okazuje się, że „Hiszpańska ofensywa”, a tak brzmiały tytułu tekstów z 2007 roku, całkowicie się załamała. Czy bank zwolni większość pracowników i pozamyka placówki? Jeśli tak, to dlaczego? Odbudowa linii biznesowych trochę trwa. Szkolenia, procedury, sieć oddziałów, partnerów, etc. To nie jest hibernacja, to jest raczej wycofywanie się z rynku. Pytanie – czy z całego i na zawsze? A może to jednak przygrywka do czegoś większego???
Santander chociaż zyskowny, również traci na kryzysie. Tu nie chodzi tylko o piramidę Madoffa. Sama hiszpańska gospodarka zwija się w ekspresowym tempie, spadają ceny nieruchomości, rośnie bezrobocie. Rząd musi interweniować, w celu ratowania mniejszych banków. Czy zatem kolos trzęsie się w posadach? Nieee – to chyba nie to. Przecież mógłby sprzedać całego polskiego Santandera. Nawet jeśli nie dostałby wysokiej ceny, to jednak zawsze lepszy rydz niż nic. Z drugiej jednak strony dla takiego giganta oznaczałby to policzek, że gdzieś mu się nie udało…
Myśląc nad tym wszystkim dochodzimy do wniosku, że jest możliwe kilka scenariuszy. Bank hibernuje swoją działalność (na przykład z powodów kapitałowych czy trudności z pozyskiwaniem środków na międzybanku), koncentrując się kredytach samochodowych – czeka na lepsze czasy. Zwalnia kogo się da i ogranicza działalność, koncentrując się tylko na tym, co przynosi zysk, jest w miarę bezpieczne i nie wymaga dużych kapitałów. Pamiętajmy, że tak duża ekspansja na rynku kredytów gotówkowych może się za rok naszym bankom nieźle odbić czkawką…
Ograniczenie działalności może mieć jeszcze inny cel. Santander mógłby na przykład kupić jakiś bank w Polsce. Transakcja może być dokonana ponad naszymi głowami. Dlaczego na przykład nie mogłoby dojść do przejęcia właściciela BZ WBK lub Banku Millennium? Jako, że takie transakcje nie są robione z dnia na dzień, to jest teraz czas, żeby się przyszykować do nowego rozdania tutaj, tu na miejscu. Jako, że na naszym rynku mniejszy przejąłby większego, to w zasadzie Prezes rodzimego Santandera, mógłby się już teraz szykować do takiego przejęcia. Oczyszcza sobie przedpole. Zamiast zwalniać w trakcie fuzji, jak to robi Prezes Wancer, ogranicza część działalności już teraz, żeby potem skoncentrować się już tylko na przejęciu, etc. W takim przypadku zachowuje najcenniejsze zasoby – doświadczonych ludzi z centrali, placówki, które uzupełnią sieć przejmowanego konkurenta i klientów. Oczywiście to od razu nie musi być BZ WBK. Bardziej prawdopodobne dla nas jest to, że może to być AIG Bank Polska.
To przecież maszynka w sprzedaży kredytów gotówkowych. W takim scenariuszu Santander zająłby się samochodówką, a AIG gotówką i kartami kredytowymi, co mu przecież wychodzi najlepiej. Wówczas te obecnie dziwne ruchy, byłby logiczne. AIG nie zajmuje się hipotekami, więc można ten biznes spokojnie zamknąć. Jest znacząco lepszy przy sprzedaży gotówki, dlatego Santander wycofuje ze sprzedaży swoją. Transakcja powinna być w tym przypadku ogłaszana lada dzień, a że czasu nie ma do stracenia, to Piotr Żabski już teraz szykuje się do przejęcia. Wiadomo, że w nowej konstelacji to on byłby prezesem nowej instytucji i być może z tego powodu z AIG Bank Polska odszedł na początku marca Grzegorz Rojewski? PKO BP raczej zostawiłby doświadczonego Prezesa.
Trzeci scenariusz, o którym plotkuje się najbardziej, to całkowite wycofanie się z Polski i sprzedaż za jakiś czas tego co pozostanie jakiemuś graczowi. Te plotki mogą wynikać z celowego zamieszania wprowadzanego przez Santadera. Jakikolwiek scenariusz jest możliwy, chyba każdy przyzna, że wycofanie się w takim momencie rynkowym z udzielania kredytów gotówkowych, jest rzeczą bardzo, ale to bardzo zastanawiającą… Dlatego na ten moment stawiamy najbardziej na AIG Bank Polska. Czy wszystko wyjaśni się jeszcze w maju?
Źródło: PR News