We wtorek Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w kwietniu inflacja wyniosła 2,3 proc. w ujęciu rocznym oraz 0,5 proc. w ujęciu miesięcznym, czyli dokładnie tyle ile oczekiwał zarówno rynek (wg. ankiet: Reuters, PAP i ISB), jak i resort finansów. W lutym wskaźnik cen był równy odpowiednio: 2,5 proc. i 0,5 proc. Dane GUS wyraźnie pokazują, że w czwartym miesiącu tego roku, na nadal wysoki odczyt wskaźnika inflacji, w największym stopniu (ok. 50 proc.) wpłynął oczywiście fakt silnego wzrostu cen żywości i napojów bezalkoholowych. W ujęciu miesięcznym wzrosły one o 0,9 proc., a w skali rok do roku o 4,6 proc. Należy pamiętać, że ich udział w koszyku inflacji wynosi, aż 26,2 proc. W przypadku danych miesięcznych istotnie zadecydował też (w 33 proc.) 1,9 proc. wzrost cen transportu (8,4 proc. udział w koszyku), co przede wszystkim związane było z podwyżką cen paliw do prywatnych środków transportu. Z kolei, jeżeli chodzi o dane roczne, to znaczny wkład do wskaźnika inflacji (30 proc.) miał także 3,5 proc. wzrost cen związanych z użytkowaniem mieszkania i nośnikami energii. Warto też zwrócić uwagę na to, że w skali rok do roku o ukształtowaniu się wskaźnika inflacji na poziomie 2,3 proc., w 6-7 proc. stopniu zadecydował również 2,4 proc. wzrost cen artykułów i usług związanych z rekreacją i kulturą, a także 3,0 proc. wzrost cen w zakresie restauracje i hotele., co bez dwóch zdań jest efektem coraz lepszej koniunktury gospodarczej w naszym kraju.
Zgodna w 100 proc. z prognozami kwietniowa inflacja, nie wnosi nic nowego z punktu widzenia najbliższych decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Nie ma co ukrywać, że dla członków RPP o wiele ważniejszymi informacjami będą te zaplanowane na czwartek, a dotyczące wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. To one mogą dać bowiem najlepszą odpowiedź, na pytanie, o to co będzie się działo z cenami w najbliższych miesiącach.
Dziś w centrum zainteresowania krajowych inwestorów znajdzie się wynik przetargu 5-letnich obligacji stałoprocentowych (PS0412) o wartości 1,5 miliarda złotych oraz oczywiście kolejne doniesienia z rynków międzynarodowych.
W najbliższym okresie należy spodziewać się powrotu złotego do trendu wzrostowego. Zakładając aprecjację kursu EUR/USD do historycznego maksimum, cena dolara powinna zniżkować do wsparcia na poziomie ok. 2,7450, a cena euro spaść do ok. 3,7550.
Rynek międzynarodowy
Przedstawione we wtorek po południu, dane makro ze Stanów Zjednoczonych, wyraźnie osłabiły dolara względem euro. Dziś rano kurs EUR/USD wzrósł do 1,3610, co oznacza, że znalazł się tylko 72 pkt poniżej ustalonego 27 kwietnia br. historycznego maksimum. O godz. 10:40 cena wspólnej waluty wynosiła 1,3598.
Po pierwsze informacje o kwietniowej inflacji bez dwóch zdań wskazały na to, że z racji spowolnienia inflacji bazowej, Fed pod koniec tego roku może zdecydować się na obniżenie poziomu stóp procentowych w USA. Wskaźnik CPI w ujęciu miesięcznym wzrósł o 0,4 proc. (oczekiwano +0,5 proc.), a netto poszedł w górę o 0,2 proc., czyli tak jak prognozowano. Dla inwestorów najważniejsze było jednak to, że w skali rok do roku inflacja bazowa wyniosła jedynie 2,3 proc. (spodziewano się 2,4 proc.), co było najniższym odczytem od kwietnia 2006 r. Po drugie w marcu napływ długoterminowych kapitałów netto (po wyłączeniu swapów) wyniósł 67,6 miliarda dolarów i był niższy od oczekiwanego (75,0 mld USD). Po trzecie indeks NAHB/Wells Fargo Housing Market, obrazujący nastroje w sektorze budowlanym, spadł w maju do poziomu 30,0 i tak jak we wrześniu 2006 r. był najniższy od 15 lat. Tu prognozowano figurę na poziomie 33,0 – takim samym jak w kwietniu. Zgodny z konsensusem rynkowym (8,0) był jedynie odczyt indeksu NY Fed za maj, obrazującego kondycję sektora wytwórczego okręgu Nowego Jorku. No, ale to ostatnie na niewiele się już zdało.
Euro zyskiwało względem dolara jednak także, nie tylko dzięki złym doniesieniom zza oceanu, ale także dzięki pozytywnym informacjom ze Starego Kontynentu. In plus zaskoczyły wczoraj wstępne dane o wzroście gospodarczym w I kwartale br. zarówno Niemiec, jak i całego Eurolandu. W pierwszym przypadku tempo wzrostu PKB wyniosło 0,5 proc. (k/k) i 3,3 proc. (r/r), a w drugim 0,6 proc. (k/k) i 3,1 proc. (r/r). Wspólnej walucie pomogły też dzisiejsze wypowiedzi dwóch członków ECB. Guy Quaden podkreślił, że w obecnej chwili poziom kursu EUR/USD, stanowi mniejszy problem, niż miało to miejsce dwa, czy trzy lata temu oraz to, że bank centralny Eurolandu będzie robił to co konieczne (czyt. podwyższał stopy). Dodatkowo zarówno on, jak i Christian Noyer, powiedzieli, że obecne oprocentowanie (najwyższe od 5,5 roku) nie rzutuje na kondycję gospodarki strefy euro.
Wspólna waluta na fali tych samych czynników była dziś rano rekordowo mocna względem jena. W tym przypadku ważne jest jednak także to, że w najbliższym czasie, zdaniem chyba wszystkich analityków, z racji gorszych wyników gospodarczych, na podwyżkę poziomu stóp procentowych w Japonii nie ma co liczyć.
Przedstawione dziś o godz. 8:00 dane z Niemiec o inflacji za kwiecień były zgodne z oczekiwaniami i pozostały bez wpływu na rynek. Podobnie rzecz się będzie zapewne miała z analogicznymi informacji ze strefy euro, które zostaną przedstawione o godz. 11:00. Inwestorzy z niepokojem będą oczekiwali za to, na popołudniowe doniesienia z USA dotyczące: nowych inwestycji budowlanych i pozwoleń na nie, a także wykorzystania mocy produkcyjnych i produkcji przemysłowej za kwiecień. Wzmocnienie przez nie dolara, wydaje się jednak bardzo wątpliwe.
Zarówno fundamentalnie, jak i technicznie rzecz biorąc, notowania europejskiej waluty względem amerykańskiej, powinny dalej piąć się do góry. Dla kursu EUR/USD najbliższymi oporami są poziomu 1,3627 i 1,3682.