Przecena polskiej waluty, tak jak w poprzednich dniach, była przede wszystkim wynikiem bardzo napiętej sytuacji w naszym kraju. Po pierwsze polityka. W piątkowej Rzeczpospolitej premier Kaczyński zasugerował, że nawet jak PiS-owi nie uda się zbudować koalicji większościowej, to przedterminowych wyborów może nie być, a także dziś Przemysław Gosiewski w radiu TOK FM mówił o tym, że jest możliwość trwania przez pewien czas rządu mniejszościowego. Nie ma się jednak, co temu dziwić. Z ostatniego sondażu przeprowadzonego przez SMG/KRC na zlecenie TVN24 już po opublikowaniu „taśm Beger” wynika, że na PiS zamierza głosować już tylko 19,2 proc. badanych, a na PO aż 34,2 proc. Po drugie stopy. Wczorajsze wypowiedzi członków RPP (Balcerowicz, Wasilewska-Trenkner oraz Filar) przybliżyły termin możliwego zacieśnienia polityki pieniężnej w Polsce. Po trzecie krytyka budżetu przez szefa NBP. W czwartek Leszek Balcerowicz powiedział m.in., że to „budżet przejadania przyszłości”. Naszej walucie nie pomagała również sytuacja na arenie międzynarodowej, gdzie dolar wzmocnił się do euro, w oczekiwaniu na dzisiejsze dane z USA (szerzej o tym w części raportu poświęconej rynkom zagranicznym).
Do dalszej przeceny złotego jednak nie doszło. Silna przecena naszej waluty w ostatnich dniach skłoniła część inwestorów do realizacji zysków z długich pozycji w euro i w dolarze. Kurs EUR/PLN spadł do 3,9710, a kurs USD/PLN zniżkował do 3,1350. O godz. 12:35 (CET) cena euro wynosiła 3,9715, a cena dolara była równa 3,1355.
Rynek międzynarodowy:
Choć przedstawione w czwartek dane makro Stanów Zjednoczonych nie były dobre dla dolara, to notowania euro względem zielonego poszły w dół. Na początku piątkowej sesji kurs EUR/USD spadł do 1,2655/60 i znalazł się na najniższym poziomie od 19 września. O godz. 12:35 (CET) cena euro wyniosła 1,2665.
Wczorajszy finalny odczyt dynamiki wzrostu gospodarczego USA w II kwartale rozczarował. PKB wzrósł o 2,6 proc., a delator PCE netto zwyżkował o 2,7 proc. W prognozach i we wstępnych szacunkach było to odpowiednio 2,9 proc. i 2,8 proc. Pomimo tych doniesień inwestorzy operujący na rynku walutowym nie założyli jednak od razu czarnego dla dolara scenariusza, w którym Fed jeszcze w tym roku może podjąć próby obniżenia poziomu stóp procentowych w USA. Co więcej postanowili oni nieco zwiększyć swoje zaangażowanie w zielone, licząc na to, że przedstawiany dziś o godz. 14:30 (CET) deflator PCE netto – będący najlepszym zdaniem banku centralnego Stanów Zjednoczonych miernikiem inflacji – za sierpień pokaże, że jak na razie potrzeby zmniejszania kosztu pieniądza nie ma. Zdaniem analityków wskaźnik ten wzrósł w sierpniu w ujęciu miesięcznym o 0,2 proc. wobec 0,1 proc. zwyżki w lipcu.
Z drugiej strony już od początku tygodnia wspólna waluta znajduje się pod presją danych wyraźnie wskazujących na to, że presja inflacyjna w strefie euro spada, a to stawia pod dużym znakiem zapytania kolejne podwyżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny. W poniedziałek okazało się, że wstępne dane o inflacji w Niemczech za wrzesień pokazały, że znalazła się ona na 2,5-rocznym minimum, co było skutkiem silnego spadku cen ropy. Wskaźnik HICP wyniósł rok do roku, tylko 1,1 proc. wobec 1,8 proc. w sierpniu, a wskaźnik CPI wyniósł 1,0 proc. wobec 1,7 proc. w sierpniu. Oczekiwano odczytu odpowiednio na poziomie: 1,2 proc. i 1,1 proc. Z kolei dziś podano, że w całej strefie euro inflacja r/r wzrosła we wrześniu tylko 1,8 proc. wobec 2,3 proc. w sierpniu i 1,9 proc. w prognozach. Wskaźnik HICP po raz pierwszy od stycznia 2005 r. znalazł się poniżej 2,0 proc. celu ECB.
W takich warunkach środowy, 8,2 proc., wyraźnie wyższy niż się spodziewano odczyt wzrostu podaży pieniądza w strefie euro w sierpniu oraz inne lepsze niż oczekiwano dane z tego obszaru (także te dzisiejsze za zeszły miesiąc o najlepszym od 6 lat klimacie w biznesie) zeszły na drugi plan. Podobnie rzecz się miała z ostatnią wypowiedzią szefa Bundesbanku, Axela Webera, który powiedział, że podwyżki stóp procentowych z obecnego, 3 proc. poziomu są ciągle konieczne.
Technicznie rzecz biorąc najbliższym oporem dla kursu EUR/USD są okolice poziomu 1,2730-35. Jego udane przebicie w górę otworzyłoby drogę do ważnej bariery na 1,2760. Z drugiej strony pierwsze wsparcia zlokalizowane są na 1,2655-60 i 1,2650. Trwały spadek poniżej nich umożliwiłby deprecjację w kierunku 1,2630.