O SKOK-ach ostatnio trochę jakby ciszej w mediach. Nie oznacza to, że Kasy się nie rozwijają. Wręcz przeciwnie. Parę dni temu „Puls Biznesu” poinformował, że SKOK-i przejmują dwie duże spółki turystyczne (mają od dawna własną), wciąż aktualny jest plan wprowadzenia jednej ze spółek na warszawską giełdę. SKOK-i można już naszym zdaniem bez wątpienia uznać za poważnego i równorzędnego konkurenta zarówno dla banków komercyjnych jak i spółdzielczych. Zwłaszcza te ostatnie mogą czuć się zagrożone rosnącą potęgą Kas.
W normalnej działalności biznesowej, tak rozległe imperium obejmujące różne segmenty rynku, poza wyjątkowymi przypadkami, są rzadkością. Oczywiście są przykłady, takie jak konglomerat GE, ale to zupełnie inna bajka. Na co dzień obowiązuje dość ścisła specjalizacja, przynajmniej branżowa.
SKOK-i poszły inną drogą. Jeśli się jednak dobrze przyjrzeć, można zauważyć sporo synergii w tych działaniach. Oczywiście z punktu widzenia zwrotu z kapitału te działania są w większości bezsensowne, jednak z długoterminowej perspektywy ma to jak najbardziej spory sens. Zapewne tak jest z tymi firmami turystycznymi. Zawsze jest to sposób do kontaktu z całkiem majętnym klientem, który do tej pory raczej z usług SKOK-ów nie korzystał. A atrakcyjna pożyczka na wakacje (na upartego razem z kartą kredytową) jest sposobem do przyciągnięcia takiego klienta. Potem jest już łatwo. Genialne w swojej prostocie!
Nas zainteresowało natomiast co innego, a mianowicie nowa oferta pożyczki konsolidacyjnej, która pojawi się w ofercie SKOK-ów od 1 sierpnia. Wygląda to całkiem ciekawie i co najważniejsze, jest to produkt skierowany w banki. Rynek chyba dostatecznie dojrzał do tego rodzaju produktów – co najważniejsze ostatni boom kredytowy sprawił, że jest już co konsolidować. Dowodem na to może być chociażby najnowsza kampania Open Finance.
Do tego wyścigu włącza się obecnie i SKOK Stefczyka, największa z Kas. Do tej pory pożyczka konsolidacyjna w Stefczyku była dostępna od 10 tysięcy złotych. Klient płacił opłatę przygotowawczą w wysokości 20 zł, a także 1% prowizję. Pożyczka była udzielana od roku do 6 lat. Oprocentowanie nominalne – 10,60 – 12,60%. Jednym słowem całkiem ciekawie. A będzie jeszcze ciekawiej w sierpniu, bo SKOK zapowiada takie zmiany, jak wydłużenie okresu kredytowania do 10 lat. Będzie też możliwość wyboru zabezpieczenia pożyczki, w tym Stefczyk udziela do 36 tys. zł bez poręczyciela, a także umożliwia zaciągnięcie wyższej kwoty niż suma konsolidowanych zobowiązań. No i najważniejsze – 36 tys. zł bez zaświadczenia z banku o posiadanych kredytach. Jednym słowem ciekawa oferta (dla przykładu w Getin Banku prowizja wynosi 1,5%, maksymalny okres spłaty to 7 lat i oprocentowanie od 9,9% do 16,90%).
Być może ten kredyt jeszcze nie spowoduje zamieszania na rynku finansowym. Jednak z każdym kolejnym produktem może być ciekawiej – bo liczba klientów SKOK-ów cały czas rośnie, podobnie jak osób zaciągających drogie pożyczki gotówkowe czy spłacające karty kredytowe. W przypadku kas o efekcie skali można już powoli zacząć mówić, teraz pozostaje pytanie, czy i kiedy zbiorą one taką „krytyczną masę klienta”, by nie być tylko alternatywą, a realną konkurencją na rynku consumer finance. W każdym razie wraz z edukacją klienta (a za taki stan można uznać sytuację, kiedy klient w ogóle zaciągnął kredyt), SKOK-i ze swoją skuteczną strategią ekspansji, mogą stać się realną konkurencją już nie tylko w segmencie klientów drugorzędnych, ale i pierwszorzędnych. Dość jednak powiedzieć, że same banki liczą na rozwój przede wszystkim w segmencie consumer finance. Właśnie w tym, który kiedyś zostawiły SKOK-om. Ciekawe zatem, jak potoczy się rywalizacja.