Kancelaria prezydenta dopiero późnym wieczorem rozwiała tajemnicę wokół nominacji na prezesa NBP. Szansę na objęcie jednego z najważniejszych stanowisk w gospodarce otrzyma obecny p.o. prezesa PKO BP Sławomir Skrzypek, człowiek bez doświadczenia w polityce monetarnej, czytamy w dzisiejszym „Dzienniku”.
Już kilka dni temu był wymieniany w gronie kandydatów na prezesa NBP, ale wtedy, zapowiedział, że nie będzie się ubiegał o to stanowisko. Czy przyjście do PKO BP Kazimierza Marcinkiewicza miało jakiś wpływ na zmianę decyzji? Nie wiadomo.
Znajomość Lecha Kaczyńskiego i Sławomira Sktrzypka sięga czasów gdy ten pierwszy pracował w Najwyższej Izbie Kontroli. Skrzypek zajmował się tam kotrolą finansów administracji publicznej. Kiedy Lech Kaczyński został prezydentem Warszawy, Sławomir Skrzypek został jego zastępcą odpowiedzialnym za politykę finansową. Wcześniej obecny kandydat na prezesa NBP byl między innymi członkiem zarządu PKP, wiceprezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Rok temu trafił do zarządu PKO BP. Od czterech miesięcy pełni tam funkcję p.o. prezesa.
Sławomir Skrzypek ma 42 lata. Jest absolwentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach i Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Uzyskał też dyplom MBA na University of Wisconsin – La Crosse, z rozszerzonym programem w zakresie finansów.
Eksperci nie oceniają źle kandydatury Sławomira Skrzypka, lecz przyznają że prezesem NBP powinien być niezależny specjalista od polityki monetarnej, a nie osoba pochodząca ze środowiska biznesowego. Negatywne opinie na temat wskazanego wczoraj kandydata pojawiają się ze strony ekonomistów z Polskiej Rady Biznesu. Ich zdaniem, nominacja Skrzypka oznacza nadwyrężenie zaufania do instytucji jaką jest Rada Polityki Pieniężnej.