Ostatnia awaria numerów alarmowych we Wrocławiu to dowód na to, że polskie służby ratunkowe powinny znacznie przyśpieszyć adaptowanie narzędzi social media.
Dlaczego policja, pogotowie, straż pożarna czy straż miejska powinny wprowadzić zintegrowany system powiadamiania alarmowego przez social media?
1. Rosnąca dostępność do internetu – także mobilnego, oraz coraz większy odsetek Polaków korzystających z internetu w komórkach. W ten sposób część z nas zamiast sms-ować, wysyła z komórki e-maile: bo to równie wygodne. Powstaje więc alternatywa: odruchowy sposób szukania tego kontaktu drugiego typu, który umożliwiają telefony komórkowe.
2. Brak anonimowości. Koniec z „żartownisiami” powiadamiającymi o podłożeniu bomby. Działania w internecie znacznie łatwiej przeanalizować niż z rozmowy telefoniczne wykonywane z prepaida. W obecnym stadium zaawansowania rozwoju social media, nasz udział w serwisach społecznościowych nie jest w żaden sposób już anonimowy. Taka radykalna transparentność niesie jednak większe poczucie odpowiedzialności: trudniej bowiem wygłupić się czy ośmieszyć na forum publicznym – przed znajomymi.
Dodatkowo, taki brak anonimowości to kolejne korzyści w zastosowaniu social media jako systemu alarmowego: pozwalają szybko zdobyć wiadomości o danej osobie (np. jeśli chodzi o tzw. czynniki ryzyka), a także określić kontekst sytuacji. Co więcej – dzięki geolokalizacji, np. serwisowi Foursquare, można określić dokładną lokalizację osoby zgłaszającej zdarzenie – eliminuje to długą procedurę namierzania sygnału: w końcu zgłaszający sam powiedział, gdzie się znajduje.
3. Internetowe help center. Coraz więcej osób (zwłaszcza młodych – w znacznym stopniu już wychowanych na internecie i wirtualnych relacjach) po pomoc sięga najpierw do…internetu. Googlujemy symptomy, żalimy się na forach dyskusyjnych, czytamy blogi i porady o zdrowiu. W sytuacji zagrożenia także odruchowo zwracamy się do sieci: pytamy o radę znajomych na Facebooku, czy choćby wujka Googlea. Zamiast jednak tracić czas na kontakt z nieprofesjonalistami, często wypaczającymi interpretację sytuacji, lepiej od razu skontaktować się z właściwymi służbami, które – dzięki komunikacji w real time – będą też potrafiły ocenić odpowiednio zgłaszaną sytuację.
4. Zdywersyfikowany komunikat. Możliwość śledzenia wielu komunikatów naraz sprawia, że służby ratunkowe mogą ocenić na tej podstawie skalę zagrożenia ( np. z udziałem większej liczby osób), dostosowując odpowiednio środki działania. Pluralistyczny przekaz sprawi również, że informacje o zagrożeniu będą bardziej obiektywne – w mniejszym stopniu nacechowane przez emocje zgłaszającego.
5. „Publiczne” wołanie o pomoc. W przypadku udostępnienia do publicznego podglądu kanałów socialmediowych służących do komunikacji z właściwymi służbami, istnieje szansa, że inni obserwujący będą mogli pomóc jeszcze szybciej niż określone służby. Choćby ze względu na indywidualny, osobisty charakter apelu lub określoną liczbę wspólnych znajomych. Sprawia to,
że nadejście pomocy jest bardziej prawdopodobne.
Źródło: Publicon