Wczoraj o zmianach w ofercie poinformował Provident Polska, spółka córka brytyjskiej firmy, oferującej pożyczki „z dostawą do domu” mniej zamożnym klientom. Teraz obsługa domowa będzie dla klienta opcjonalna. W ofercie podstawowej spłata będzie polegała na przelewaniu cotygodniowych rat na rachunek bankowy Providenta. Przy 1000 zł pożyczki (najczęściej po tyle właśnie przychodzi klient firmy) udzielonej na rok, jej koszt z punktu widzenia klienta wyniesie 299,42 zł. Ta kwota obejmuje obowiązkowe ubezpieczenie. Składka wynosi 8-12% kwoty pożyczki. Jeśli klient będzie chciał płacić przedstawicielowi firmy, czeka go także „opłata za obsługę pożyczki w domu” – w tym wypadku 468,58 zł. W sumie zapłaci więc 768 zł. Zgodnie z dotychczasowym cennikiem koszt 1000-złotowej pożyczki wynosił 734 zł.
Jedynymi instytucjami pożyczkowymi, które popierały uchwalenie przepisów antylichwiarskich, były spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe. I one jednak były krytykowane, że ich pożyczki są drogie. Zarzuty dotyczyły tzw. chwilówek – krótkoterminowych pożyczek. Zdaniem Andrzeja Dunajskiego, rzecznika Kasy Krajowej SKOK, kasy w niewielkim zakresie musiały dokonywać zmian w ofercie, żeby dostosować się do nowych wymogów. – Chwilówki stanowiły w listopadzie ub.r. zaledwie 1,6% całkowitego portfela wszystkich kas – stwierdził Andrzej Dunajski. Według niego, kasy z pewnością dostosują się do przepisów, których były orędownikami.
– U nas oprocentowanie kredytów wynosi 12-18% i jest poniżej ustawowego limitu. Nie ma potrzeby, by cokolwiek gwałtownie zmieniać. Jeśli będziemy się decydować na obniżenie oprocentowania, to obniżki będą niewielkie – powiedziała Alina Stahl, rzecznik Euro Banku.