WYDARZENIE DNIA
W sierpniu sprzedaż detaliczna wzrosła o 7,7 proc. (r/r) wobec wzrostu o 14,3 proc. w lipcu i 12,3 proc. oczekiwanych przez ekonomistów. Stopa bezrobocia spadła z 9,4 do 9,3 proc.
Ten nieoczekiwany wynik jest przede wszystkim zasługą mniejszej sprzedaży samochodów (spadek o 17 proc.) i żywności. Pozostałe działy notowały sprzedaż rosnącą w tempie dwucyfrowym, choć trzeba przyznać, że jednak wolniejszym niż w poprzednich miesiącach. Trudno na podstawie spowolnienia w jednym miesiącu snuć wnioski o narodzinach nowego trendu, ale można się domyślać, że jest to kolejny argument dla tych członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy chcą przesunąć głosowanie nad wnioskiem o podwyżce stóp na kolejny miesiąc. Z innych publikacji warto wspomnieć o głębokim spadku indeksu PMI dla sektora produkcji w strefie euro, bo może on być zwiastunem dalszych kłopotów naszych eksporterów.
SYTUACJA NA GPW
Polska giełda należała we wtorek do najgorszych w regionie. Dzień na GPW rozpoczął się od realizowania zysków, a inwestorzy sprzedający akcje mieli taką przewagę, że po dwóch godzinach handlu najważniejsze indeksy znalazły się na ponad dwuprocentowych minusach. WIG20 kończył sesję spadkiem o 2,8 proc., WIG stracił 2,3 proc. Do kiepskiego sentymentu utrzymującego się na wszystkich rynkach akcji i dużej niechęci do ryzykownych aktywów dołączyły zaskakująco słabe dane z polskiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna wyraźnie spowolniła w sierpniu i będzie to niewątpliwie ważnym argumentem zmniejszającym szanse na kontynuację serii podwyżek stóp procentowych. Dla giełdy taka informacja mogłaby mieć nawet pozytywny wydźwięk biorąc pod uwagę fakt, że oprocentowanie depozytów nie będzie już zachęcać inwestorów do opuszczania parkietu, lecz scenariusz spowolnienia gospodarczego nie napawa już takim optymizmem.
GIEŁDY W EUROPIE
Bieżące wiadomości zza oceanu nie bez powodu koncentrują się na planie ratunkowym przygotowywanym przez Senat – od jego ostatecznego kształtu zależeć może koniunktura na rynkach finansowych w najbliższych miesiącach, ale póki co komentatorzy nie pozostawiają suchej nitki na H.Paulsonie i B.Bernanke. We wtorkowym wystąpieniu w Kongresie przewodniczący FED zachęcał polityków do przyspieszenia prac nad reformami i stwierdził, że presja na wprowadzenie ich w życie jest bardzo wysoka. Trudno się dziwić firmom z Wall Street, że mocno lobbują, w końcu z każdym dniem tracą grube miliony na papierach wartościowych, których nikt nie chce kupować. Wyniki sieci detalicznych pokazują, że w tym roku Amerykanie najprawdopodobniej wydają na gwiazdkowe prezenty najmniej od 2002 roku. Indeksy giełdowe na nowojorskiej giełdzie rosły po południu o ok. 1 proc., natomiast w Europie wszystkie najważniejsze parkiety kończyły na minusie.
WALUTY
Już wczoraj wieczorem kurs euro wzrósł do 1,48 USD – poziomu nieoglądanego od miesiąca. Kurs dolara zbijała przede wszystkim rosnąca cena ropy naftowej ale także obawy o zdolność budżetu USA do zaciągania kolejnych potężnych zobowiązań. Dziś sytuacja ustabilizowała się o tyle, że euro potaniało o pół centa. W ostatnich dniach inwestorzy z rynku walutowego są bombardowani doniesieniami z rynków akcji i surowców i część z nich może przyjąć postawę wyczekującą, co mogłoby przerodzić się w spokojniejsze dni na rynku.
U nas dolar podrożał do 2,25 PLN, euro powróciło powyżej 3,30 PLN, a frank szwajcarski podrożał do 2,07 PLN. Inwestorów mogły spłoszyć dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej (zwłaszcza tych, którzy wciąż mieli nadzieję na wzrost stóp procentowych już jutro), ale ważniejsze były wydarzenia na światowych rynkach, które oznaczają ponowny spadek zaufania do walut krajów rozwijających się.
SUROWCE
Na rynku ropy naftowej w poniedziałek obserwowaliśmy największy wzrost ceny (wyrażonej w dolarach) w historii nowojorskiej giełdy surowcowej od czasu rozpoczęcia notowań w 1984 r. We wtorek baryłka nieznacznie taniała, ale w obecnych warunkach całkowitego rozchwiania rynków finansowych trudno doszukiwać się logiki w działaniach inwestorów, którzy starają się ocenić wagę szeregu sprzecznych czynników. Z jednej strony na ceny surowców wpływa kurs dolara, który tracił na wartości, z drugiej nie wiadomo na ile spadające zapotrzebowanie na energię i metale jest równoważone przez producentów ograniczających wydobycie. O skali nerwowości może świadczyć choćby cena złota, które we wtorek wyceniono na 903 USD za uncję, a jeszcze 12 września ta sama ilość kosztowała 750 USD.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Emil Szweda – wydarzenie dnia, waluty; Łukasz Wróbel – GPW, giełdy zagraniczne, surowce. Open Finance