„Dlaczego ta sama czteroosobowa rodzina z niewielkiego miasta, z łącznym dochodem 2,5 tys. zł na rękę, w jednym banku dostanie kredyt w wysokości 215 tys. zł, a w innym tylko 100 tys. zł? Ponieważ banki w odmienny sposób liczą i oceniają zdolność kredytową. Różnice są bardzo duże i przekładają się na maksymalną dostępną wysokość kredytu.” czytamy w „GP”.
„Większość banków zakłada minimum socjalne, czyli kwotę przypadającą na osobę w rodzinie, która musi pozostać po spłacie miesięcznych zobowiązań. Jest ona jednak ustalana w różny sposób. W jednym banku jest to np. 450 zł na każdą osobę, a w innym stosuje się zasadę, że na pierwsze dwie osoby w rodzinie przypada kwota 1 tys. zł, a na każdą kolejną po 200 zł. W przypadku pięcioosobowej rodziny w pierwszym wariancie ta kwota sięgnie 2250 zł, a w drugim będzie to 1600 zł” – tłumaczy Tomasz Kowalski, dyrektor ds. produktów bankowych w firmie Expander.
Jak podaje dziennik, „duże różnice występują przy obliczaniu kosztów utrzymania nieruchomości. Część banków przyjmuje stawkę przypadającą na metr kwadratowy, a inne wartość zryczałtowaną, np. 350 zł, bez względu na metraż. Stawki mogą być uzależnione od miejsca zamieszkania, ale nie jest to reguła (…). Kolejny istotny czynnik brany pod uwagę przy ocenie sytuacji finansowej to posiadane kredyty. W tym przypadku sposób obliczania jest podobny, ponieważ wszystkie banki biorą pod uwagę miesięczną ratę, choć występują różnice przy wyliczaniu kosztów związanych z wykorzystywaniem kredytów odnawialnych w kontach osobistych i limitów na karcie kredytowej.”
Należy pamiętać, że banki sprawdzają każdego klienta w Biurze Informacji Kredytowej. Osoby, które spóźniły się ze spłatą długu co najmniej 60 dni trafiają na listę BIK. Biuro zbiera i udostępnia raporty dotyczące także prawidłowego wywiązywania się z zawartej z bankiem umowy.
Więcej na temat w „Gazecie Prawnej”.