Trudno dziś znaleźć bank, który nie ma w swojej ofercie usług przeznaczonych specjalnie dla najmłodszych klientów. Rachunki osobiste, pełnomocnictwa do kont osób dorosłych, depozyty terminowe, karty płatnicze, a nawet ubezpieczenia. A wszystko to zazwyczaj za symboliczne opłaty, jeśli nie za darmo. Z pewnością zatem nie chodzi im o pieniądze. Dlaczego więc tak energicznie zabiegają o tę grupę klientów?
Jak podaje dziennik, banki wykorzystują siłę przyzwyczajenia. Kuszą zatem nastoletnich klientów swoją ofertą, przykrojoną pod względem opłat i prowizji, do niezbyt zasobnej kieszeni ucznia bądź studenta, licząc, że w przyszłości, gdy zaczną otrzymywać wynagrodzenie za pracę, bądź osiągać zyski z działalności gospodarczej, pozostaną im wierni.
„Gazeta Prawna” zwraca uwagę także na fakt, że również starsi, wzorując się na młodych, zaczynają częściej korzystać z nowych produktów i rozwiązań technicznych, na przykład kart płatniczych, czy też usług bankowości elektronicznej.