– Już udało nam się osiągnąć ponad 6-proc. udział w aktywach polskiego sektora bankowego. Sektor wyszedł obronną ręką z kryzysu i kończy restrukturyzację – chwali się Eugeniusz Laszkiewicz, prezes Krajowego Związku Banków Spółdzielczych.
BS to dziś spora siła. W Polsce w trzech zrzeszeniach działają 592 banki. Mają ponad tysiąc placówek. Jest to sieć, z którą równać się może tylko PKO BP. Narodowy Bank Polski twierdzi jednak, że mogłoby być lepiej.
– Obecnie banki spółdzielcze zaledwie odzyskały pozycję, jaką miały na początku lat 90. Biorąc pod uwagę sieć, jaką dysponują, zatrudnienie i liczbę wiernych klientów, pozycja sektora powinna być dużo mocniejsza – ocenia Jerzy Pruski, wiceprezes NBP.
Jego zdaniem, BS powinny ze swoimi zrzeszeniami wypracować lepsze standardy chroniące spółdzielców i ich klientów przed ryzykiem finansowym.
– Dlatego BS postawiły sobie cel zwiększenia udziału w sektorze do 15-20 proc. – twierdzi Józef Myrczek, przewodniczący rady nadzorczej największego zrzeszenia Banku Polskiej Spółdzielczości (BPS).
Jak podaje dziennik banki spółdzielcze zamierzają utrzymać swój regionalny charakter, ale stopniowo zdobywają nowych klientów. Obecnie już tylko 33 proc. udzielonych przez nie kredytów stanowią kredyty dla rolników. Rośnie natomiast zadłużenie mikroprzedsiębiorstw i małych firm – o 3 pkt proc. rocznie, do 20 proc. Odsetek złych długów wynosi nieco ponad 5 proc. W bankach komercyjnych jest on niemal trzykrotnie wyższy.
– Banki z sektora obsługują 10 mln klientów, w tym 1,3 mln rolników, oraz 1 mln małych firm – wylicza Eugeniusz Laszkiewicz. To właśnie w tych segmentach – detalicznym, rolnym oraz małych firm – BS widzą swoją szansę na ponaddwukrotny, a być może trzykrotny wzrost.
Beata Tomaszkiewicz