Na przełomie lipca i sierpnia przeprowadziłem eksperyment pod tytułem „2 tygodnie bez portfela”. Przez 14 dni płaciłem wyłącznie przy użyciu telefonu z naklejką zbliżeniową i aplikacji mobilnych. Zapiski z akcji znaleźć można na moim blogu, a podsumowanie także w artykule w serwisie Bankier.pl
Wielokrotnie musiałem wyjaśniać, na czym właściwie polega mój eksperyment i przy okazji zastanawiałem się, czy określenie „płacę telefonem” jest tutaj odpowiednie. W końcu naklejka zbliżeniowa może zostać połączona z czymkolwiek. Czy gdyby nakleić ją na żywego chomika, mógłbym mówić, że „płacę chomikiem”?
Traf chciał, że zaledwie dzień po zakończeniu eksperymentu otrzymałem możliwość przetestowania rozwiązania, które z pewnością zasługuje na miano „płacenia telefonem”. Dzięki uprzejmości Visa Europe zostałem wyposażony w Samsunga Galaxy S3 z zainstalowaną aplikacją płatniczą Visa.
Olimpijski projekt
Rozwiązanie, które testowałem zostało przygotowane specjalnie z okazji Olimpiady w Londynie, gdzie Visa jako partner wydarzenia zaprezentowała swoją wizję bezgotówkowej przyszłości. Telefony wyposażone w przedpłacone karty otrzymali m.in. sportowcy i dziennikarze. Zawody sportowe były okazją do promocji płatności bezstykowych, a w całej wiosce olimpijskiej można było płacić zbliżeniowo.
W brytyjskiej wersji kartę płatniczą dostarcza bank Lloyds, a partnerem telekomunikacyjnym był O2. Polska wersja pilotażu opiera się na karcie pre-paid wydanej przez BZ WBK, a aplikacja płatnicza została umieszczona na karcie SIM Orange wyprodukowanej przez Gemalto. Warto przypomnieć, że Visa na polskim rynku testowała także inne modele wykorzystania NFC. W przypadku Samsunga Galaxy S3 moduł NFC jest wbudowany. W pilotażu prowadzonym wspólnie z mBankiem i MultiBankiem użyto nakładki na telefony Apple, a w teście ING Banku Śląskiego – specjalnej karty microSD.
Visa podkreśla, że „olimpijska” aplikacja to nie komercyjny produkt, a raczej showcase możliwości płatności mobilnych. Banki, które zechcą wydawać swoje karty w takiej postaci mogą wykorzystać dowolny model – wymagający współpracy z zewnętrznymi partnerami (karta na SIM) lub nie.
Aplikacja to nie portfel
Samsung Galaxy S3 telefon to flagowy model koreańskiego producenta. Urządzenie ma właściwie wszystko, czego można oczekiwać od nowoczesnego smartfona. Moje subiektywne wrażenia pokrywają się z przewijającymi się we wszystkich chyba recenzjach wątkami – ekran jest doskonałej jakości, wielki (tak, że trudno jest sięgnąć palcem do górnego rogu, gdy trzyma się urządzenie w jednej ręce), a sam system bardzo szybki. Czasami zastanawiałem się, czy jako alternatywa portfela to krok w dobrą stronę – smartfon jest większy niż niektóre wyroby skórzanej galanterii, a w dodatku niebezpiecznie będzie go nosić w tylnej kieszeni spodni.
Jak w praktyce wygląda płacenie? Na telefonie zainstalowana jest aplikacja Visa, w której można ustawić sposób zachowania się urządzenia podczas płatności. Tryb automatyczny oznacza, że przy transakcjach poniżej 50 zł wystarczy zbliżyć telefon do czytnika w sklepie. Smartfon nie musi być aktywny (może być w uśpieniu, z wyłączonym ekranem). Jeśli kwota płatności przekracza 50 zł, telefon wybudzi się i konieczne będzie wpisanie ustalonego wcześniej kodu dostępu.
Osoby, które wolą mieć pełną kontrolę nad swoim telefonem mogą wybrać ręczne potwierdzanie każdej transakcji.
Aplikacja nie jest przesadnie rozbudowana. Poza zmianą ustawień, można w niej podejrzeć listę ostatnich transakcji oraz zobaczyć numer wbudowanej w SIM karty płatniczej.
Lista transakcji może zawierać opis punktu handlowego, w którym użyto telefonu. Niestety opcja ta w Polsce nie działała i na liście pojawia się tylko zwrot „punkt usługowy Visa”. W brytyjskiej wersji aplikacji możliwy był także podgląd salda karty, ale polska aplikacja nie posiadała takiej funkcjonalności.
Płacenie w praktyce
Telefon budził pewne zaciekawienie w sklepach. Bywałem pytany o to, czym właściwie płacę a także, czy naklejka zbliżeniowa jest zamontowana w środku. Sama transakcja wymaga przyłożenia urządzenia do terminala na trochę dłuższą chwilę niż w przypadku karty bezstykowej. Jeśli zbyt szybko odsuniemy się od czytnika, to płatność nie dochodzi do skutku. W dodatku na liście transakcji w aplikacji pojawiają się zdublowane wpisy. Wygląda to tak, jakbyśmy zapłacili kilka razy.
Udana transakcja
Po udanej transakcji przeprowadzonej w trybie automatycznym (bez potwierdzania kodem w aplikacji), aplikacja po włączeniu telefonu wyświetla potwierdzenie z kwotą obciążenia.
Natknąłem się także na problemy z komunikacją na linii telefon-terminal. W sklepach, gdzie zamontowane jest urządzenie firmy VeriFone nie udało mi się zapłacić. W momencie, gdy smartfon zbliża się do czytnika rozlegają się dwa sygnały dźwiękowe, a na ekranie PIN-pada pojawia się komunikat „podaj kartę sprzedawcy”.
Nieudana transakcja – na terminalu wyświetlił się komunikat „przekaż kartę sprzedawcy”
Problemy, z którymi się spotkałem świadczą o tym, że technologia wymaga jeszcze dopracowania. O ile przez 2 tygodnie używania naklejki zbliżeniowej nie miałem ani razu kłopotów z odczytem danych karty, to duet Samsunga i Visy zawiódł mnie kilka razy. Podejrzewam, że komercyjna wersja aplikacji będzie pozbawiona opisanych przypadłości – w końcu testy służą właśnie wyłapaniu technicznych braków.
Czy znajdą się chętni na karty na SIM?
Płacenie telefonem jest wygodne i szybko można się do niego przyzwyczaić. Zadawałem sobie jednak pytanie, czy gdyby mój bank wprowadził taką usługę, to gotów byłbym z niej skorzystać. Konieczna byłaby wymiana karty SIM, zapewne wizyta w oddziale (lub zamówienie kuriera) i być może jeszcze inne formalności. Jeśli w zamian otrzymałbym tylko „kartę w telefonie” działającą tak, jak testowane przez Visę rozwiązanie, to prawdopodobnie moją jedyną motywacją byłaby zawodowa ciekawość. Jeśli w dodatku płatności NFC musiały opierać się o osobną kartę przedpłaconą, to chyba jednak pozostałbym przy zbliżeniowej naklejce.
Z drugiej strony, gdyby proces był maksymalnie bezbolesny, a najlepiej, gdyby w momencie kupna abonamentu czy karty pre-paid, klient otrzymywał od razu zintegrowaną z SIM kartę płatniczą (np. przedpłaconą), to takie rozwiązanie mogłoby się przyjąć. Zwłaszcza młodsza klientela mogłaby potraktować telefon jako rodzaj elektronicznej portmonetki, będącej zawsze pod ręką.
O ile mocno wierzę w ideę mobilnego portfela, najlepiej rozszerzonego o dodatkowe funkcje (rabaty, geolokalizację, możliwość zdalnej blokady, jak w nowej wersji Google Wallet), to pomysł zintegrowania telefonu z jedną kartą płatniczą wciąż do mnie nie przemawia. Nawet jeśli aplikacja będzie pozwalać na przechowywanie kilku kart jednego wydawcy (np. debetowej i kredytowej) i pozwoli nimi w wygodny sposób zarządzać, to niewiele to zmienia.
Mobilny portfel powinien być otwarty – dawać swobodę zapisywania i usuwania „kart” lub innych nośników wartości (kart lojalnościowych, programów premiowych itp.). Model „SIM-centric” chyba taką ewentualność, ze względów czysto biznesowych, wyklucza. Krzyżują się tutaj interesy wielu stron – wydawców, organizacji kartowych, operatorów telekomunikacyjnych. Dotychczasowi gracze raczej starają się bronić swojego terytorium, stąd programy pilotażowe, których jesteśmy świadkami opierają się najczęściej na parach „jeden operator – jeden bank/organizacja kartowa”.
Michał Kisiel
Źródło: PR News