Reakcję rynków po europejskim szczycie można uznać za racjonalną. Grecy są szczęśliwi. Dawcy pomocy frasują się, czy ich pieniądze nie pójdą na marne. Amerykanie czekają na werdykt w sprawie zadłużenia.
Warszawska giełda należała w piątek do najsłabszych. Nie była jednak osamotniona. Prawie 2 proc. spadek notował indeks w Stambule. Po południu do outsiderów dołączył też Budapeszt. Na pozostałych parkietach regionu zwyżki były jedynie symboliczne, jeśli nie liczyć Bukaresztu, Rygi i Tallina.
Nasze indeksy zaczęły dzień od wzrostu po około 0,25 proc. WIG20 szybko jednak ruszył w dół i przed upływem pierwszej godziny wyznaczył dzienne minimum na poziomie 2717 punktów, tracąc prawie 0,5 proc. Byki zdołały ten atak podaży odeprzeć i przez kilka następnych godzin walczyły o utrzymanie wskaźnika na plusie. Nieco lepiej radziły sobie mocno poturbowane ostatnich tygodniach indeksy małych i średnich spółek. Przez większą część dnia udawało się im utrzymać nieznacznie nad kreską.
W gronie największych spółek najmocniej podaż przyciskała akcje PGNiG, sprowadzając je chwilami o 2,7 proc. Po południu do 2 proc. zniżki zbliżały się walory BRE. Po około 1 proc. w dół szły też papiery Banku Handlowego, Pekao i PKO. Na przeciwnym biegunie znalazły się akcje PKN Orlen, zyskujące chwilami 3 proc., a towarzyszyły im walory GTC. W przypadku pozostałych blue chipów zmiany nie przekraczały kilku dziesiątych procent. W stawce średniaków nie było widać zdecydowanych faworytów, poza zwyżkującymi o prawie 2 proc. akcjami Budimexu. Za to wśród najmniejszych spółek przekraczającymi 3 proc. wzrostami mogły pochwalić się między innymi Gant, Cognor, Amica, Agroton i ABC Data. O ponad 7 proc. w górę szły walory Ciechu.
W Europie królowały Ateny, gdzie indeks zyskiwał momentami prawie 6 proc. W przeciwieństwie do greckich inwestorów pozostali niezbyt się cieszyli. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie jedynie przed południem zwyżkowały po 0,7-0,9 proc. Później skala wzrostów zdecydowanie zmalała. DAX po południu znajdował się zaledwie 0,2-0,3 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia. Wyróżniał się za to londyńskie FTSE, który w najlepszym momencie szedł w górę o ponad 1,5 proc. i niemal do końca dnia trzymał się 1 proc. nad kreską. Niemieccy inwestorzy mogli martwić się niższym niż się spodziewano poziomem indeksu nastrojów przedsiębiorców Ifo, a humorów nie była w stanie poprawić informacja o zaskakująco wysokiej dynamice wzrostu zamówień przemysły strefy euro. Zwiększyły się one w maju o 3,6 proc., a w porównaniu do maja ubiegłego roku były wyższe aż o 15,5 proc.
Mimo całej serii lepszych niż się spodziewano wyników finansowych amerykańskich firm, opublikowanych w ostatnich dniach, początek handlu na Wall Street z optymizmem niewiele miał wspólnego. Niewielkie, sięgające na otwarciu 0,1-0,2 proc. spadki z czasem powoli się powiększały. To działało deprymująco na i tak już niezbyt uradowanych inwestorów na naszym kontynencie.
WIG20 tym nastrojom się nie poddał i zakończył dzień zwyżką o 0,51 proc., WIG wzrósł o 0,45 proc., mWIG40 o 0,57 proc., a sWIG80 o 0,08 proc. Obroty wyniosły zaledwie 680 mln zł.
Źródło: Open Finance