Od 9 czerwca podrożały obligacje pięcioletnie o stałym oprocentowaniu (5 proc. w skali roku). Ich cena emisyjna wynosi obecnie 100,90 zł. Codziennie do tej ceny doliczane są odsetki narosłe od dnia rozpoczęcia sprzedaży. Dlatego np. dzisiaj za jedną obligację płaci się 101,20 zł. Wzrost ceny oznacza, że zmalała – poniżej 4,8 proc. – rentowność zakupu tych papierów.
Teraz pięciolatki są najmniej atrakcyjne spośród oferowanych w sieci PKO BP. Przypomnijmy, że stałe oprocentowanie dwulatek wynosi 5 proc. w skali roku, czterolatek – 5,2 proc., a dziesięciolatek – 5,5 proc., przy czym w przypadku dwóch ostatnich papierów są to odsetki obowiązujące tylko w pierwszym roku posiadania – podaje dziennik.
Coraz bardziej atrakcyjne stają się obligacje o zmiennym oprocentowaniu, zwłaszcza jeśli zależy ono od wysokości inflacji. Tak skonstruowane są papiery cztero i dziesięcioletnie. W obu przypadkach odsetki są obliczane w kolejnych latach jako suma stopy inflacji i marży wynoszącej 3 pkt proc.
Zakładając optymistycznie, że w kolejnych latach inflacja będzie utrzymywać się na niskim poziomie około 1 – 2 proc. (dziś w Europie wynosi 1,6 – 2,3 proc.), oprocentowanie tych obligacji będzie sięgać 4 – 5 proc. w skali roku. Jeśli ceny będą u nas nadal spadać, prawdopodobnie rentowność obligacji będzie na takim poziomie jak dziś w Europie, czyli około 2 – 4 proc. Wówczas rentowność kupionych teraz papierów o zmiennym oprocentowaniu będzie atrakcyjna.
Prawdopodobnie Ministerstwo Finansów wkrótce (być może od lipca) obniży marżę, braną pod uwagę przy określaniu oprocentowania czterolatek i dziesięciolatek. Dlatego warto kupić te papiery w czerwcu. Odsetki od obligacji czteroletnich wypłacane są co roku, a od dziesięcioletnich są dopisywane do kapitału – pisze „Rzeczpospolita”.