W piątek w USA gracze cieszyli się z tego, że gospodarka chińska wraca do formy (duży wzrost produkcji i mały spadek eksportu), ale czekali przede wszystkim na publikację raportów makro. Okazało się, że dane o sprzedaży detalicznej były dużo lepsze od oczekiwań. Sprzedaż ogółem wzrosła w listopadzie w porównaniu do października o 1,3 proc. (oczekiwano 0,7 proc.), a bez samochodów o 1,2 proc. (oczekiwano 0,4 proc.).
Dane o zapasach w firmach potwierdziły to, co w środę zobaczyliśmy w danych o zapasach w hurtowniach – w firmach też zapasy wzrosły po 13 miesiącach spadków (o 0,2 proc.). Ponieważ sprzedaż wzrosła mocniej niż oczekiwano to trzeba uznać, że jest to kolejny sygnał trwającego w gospodarce ożywienia. Wzrósł też i to dużo mocniej niż oczekiwano (z 67,4 na 73,4 pkt.) indeks nastroju Uniwersytetu Michigan.
Od tygodnia pisałem, że raport o sprzedaży może nam pozwolić na postawienie diagnozy: korelacja dane makro – kurs EUR/USD zmieniła się na książkową, czy nie? Okazało się, że wszystkie raporty pokazywały jeden kierunek, więc test był tym bardziej istotny. Przypominam, że książkowa to taka, w której po dobrych danych w USA dolar zyskuje (tak jak w zeszły piątek po raporcie z rynku pracy.). Po publikacji danych dolar zaczął się umacniać, co natychmiast przeceniło surowce (zamykanie carry trade), podniosło rentowność obligacji i szkodziło indeksom. Taka sytuacja przez pewien czas będzie się utrzymywała, ale zakładam, że docelowo carry trade przesiądzie się na USD/JPY, który będzie rósł. Trzeba zachować cierpliwość.
Na rynkach surowcowym i akcji rozpoczęła się walka między carry trade a fundamentami. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwość, czy to rzeczywiście carry trade podnosi ceny surowców to w piątek ją uzyskał. Po doskonałych danych surowce taniały (cena miedzi nieco wzrosła, ale w czasie dnia też testowała poziom czwartkowego zamknięcia), co było tylko i wyłącznie wynikiem zamykania carry trade. Takie zachowanie surowców i przyzwyczajenie (bo nic innego) tłumiły też popyt na rynku akcji. NASDAQ nawet wylądował na minusach. Sesja zakończyła się neutralnie (małym wzrostem S&P 500), co po tak dobrych danych było wygraną zamykających carry trade. Jednak, jeśli dane makro nadal będą dobre to fundamenty niedługo przeważą.
W piątek GPW ruszyła wreszcie w górę naśladując to, co działo się na innych rynkach europejskich. Problem w tym, że tam indeksy rosły o około jeden procent po czwartkowym wzroście o podobnej skali, a u nas co prawda WIG20 rósł nieco mocniej, ale nasz rynek miał zdecydowanie więcej do odrobienia. Znowu marazm panował na rynku mniejszych spółek (MWIG40). Zresztą bardzo szybko zapanował również na rynku blue chipów i WIG20 naśladując inne indeksy europejskie zaczął powoli się osuwać.
Kopiowanie ruchów na innych giełdach nie zaowocowało jednak odwróceniem tego procesu przed pobudką w USA, ale przed publikacją amerykańskich danych widać już było ożywienie. Nie zwracano uwagi na bardzo słabe dane o bilansie płatniczym i spadku eksportu. Tuż przed samą publikacją danych indeks się dziwnie załamał, po publikacji ruszył na północ, ale załamanie się indeksów w Europie (skutek spadku cen surowców) nie pozwoliło na przedłużenie zwyżki. Zakończyliśmy jednak sesję sensownie, czyli wzrostem o 0,9 proc. W niczym nie zmieniło to sytuacji: WIG i WIG20 nadal stoją na linii trendu.
Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi