Wtorek był drugim dniem symbolicznych zmian indeksów i niskich obrotów na naszym parkiecie. Co gorsza, WIG20 należał do najsłabszych wskaźników w Europie i nie zdołał pokonać 2300 punktów.
Wtorkowa sesja na parkietach naszego kontynentu nie była już tak bezbarwna, jak dzień wcześniej. Indeksy na głównych giełdach na otwarciu zyskiwały po 0,7-0,8 proc., a skala zwyżki powoli się powiększała do około 1 proc. Kroku dotrzymywały im nieliczne wskaźniki, jednak generalnie nastroje były optymistyczne. Wspierały je dane makroekonomiczne. Wyliczany przez instytut ZEW indeks nastrojów niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych skoczył z 5,4 do 22,3 punktu i osiągnął wartość ponad dwukrotnie wyższą niż oczekiwano. To najlepszy odczyt od prawie dwóch lat. Sprzedaż detaliczna za oceanem wzrosłą w lutym o 1,1 proc., nieznacznie mocniej niż się spodziewano. Bez uwzględnienia samochodów zwyżka wyniosła 0,9 proc. i także pozytywnie zaskoczyła. Rozczarował nieco wzrost zapasów niesprzedanych towarów. Reakcja europejskich inwestorów na te informacje nie była euforyczna, ale indeksy utrzymywały stabilną formę. Wyjątek stanowiły wskaźniki w Atenach, Rydze, Sofii i Warszawie.
Na naszym parkiecie początek sesji nie był huraoptymistyczny, ale dawał bykom nadzieję na zwyżkę. Na otwarciu indeksy rosły po około 0,3 proc. Podaż zaatakowała jednak już w trakcie pierwszej godziny handlu. Skapitulowała pod presją dobrych nastrojów w Europie. Przed południem WIG20 na moment znalazł się minimalnie powyżej 2300 punktów, jednak nie był w stanie utrzymać tego poziomu. Przepychanka trwała do wczesnego popołudnia i zakończyła się zwycięstwem podaży. Choć dane dotyczące naszej gospodarki rzadko wpływają na nastroje na warszawskim parkiecie, tym razem trudno nie powiązać dynamicznego spadku WIG20 o prawie 20 punktów z publikacją informacji o lutowej inflacji, która wyniosła 4,3 proc. i była wyraźnie wyższa niż się spodziewano. Taki wynik nie tylko oddala perspektywę obniżki stóp procentowych, ale przemawia wręcz za ich podniesieniem.
W pierwszej fazie sesji niewiele spółek wspierało zwyżkę indeksu naszych blue chips. Po około 1 proc. zyskiwały jedynie akcje Banku Handlowego, Lotosu, PKN Orlen i PKO. Szybko zaczęło przybywać spadkowiczów. Mimo ogłoszenia dobrych wyników finansowych, walory JSW traciły ponad 2 proc. ponad jedna piąta zysku netto za czwarty kwartał to efekt zdarzeń jednorazowych. Rozczarowały też niższe niż oczekiwano przychody ze sprzedaży. Po południu po ponad 2 proc. zniżkowały też walory Asseco i Bogdanki. Po około 1 proc. w dół szły papiery Pekao i PGE, a dołączyły do nich rosnące wcześniej akcje Handlowego.
Sesja w Nowym Jorku zaczęła się od zwyżki indeksów po 0,4 proc. i w ciągu kilkudziesięciu minut jej skala zwiększyła się do 0,8-0,9 proc. To wpłynęło na poprawę sytuacji na parkietach naszego kontynentu, w tym także w Warszawie.
WIG20 ostatecznie zyskał 0,27 proc., WIG wzrósł o 0,4 proc., mWIG40 o 0,82 proc., a sWIG80 o 0,55 proc. Obroty wyniosły 940 mln zł.
Źródło: Open Finance