Aktywność pracowników w serwisach społecznościowych staje się coraz większym zagrożeniem dla wizerunku firm. Badania firmy doradczej Deloitte pokazują, że istnieje świadomość tego problemu, jednak wciąż pracodawcy nie podejmują odpowiednich działań mających zminimalizować ryzyko z nim związane. Zdaniem ekspertów Deloitte lekarstwem na ten stan rzeczy jest ustanowienie jasnych i precyzyjnych kodeksów etyki oraz zbiorów norm w firmach, które będą skutecznie chronić ich reputację, a więc także wartość na rynku.
Coraz większa aktywność pracowników, w tym kadry kierowniczej, na portalach społecznościowych wiąże się z ryzykiem utraty reputacji firmy. „Dobre imię” jest czynnikiem, który w dużej mierze decyduje o sukcesie rynkowym danej organizacji. Jego podkopanie może więc bezpośrednio przełożyć się na straty finansowe. Opinie, zachowania i zdjęcia umieszczane przez pracowników na portalach społecznościowych mogą także wpłynąć na ich reputację oraz wartość na rynku pracy.
Badanie przeprowadzone przez firmę doradczą Deloitte pt. „Sieci społecznościowe a ryzyko reputacyjne w miejscu pracy 2009” potwierdza istnienie świadomości tego problemu. Wynika z niego, że aż 60 % pracodawców uważa, że ma prawo wiedzieć, jak pracownicy piszą o sobie i o firmie w sieci. Tymczasem 53 % pracowników twierdzi, że ich szefów nie powinno to interesować. 1/3 pracujących nawet nie przyszłoby do głowy zastanawiać się, co myśli szef na ten temat. „Pracownicy – w przeciwieństwie do pracodawców – nadal nie dostrzegają wagi problemu, jaki dla ich firmy i jej postrzegania mogą stworzyć wypisywane w sieciach społecznościowych komentarze czy zamieszczane tam materiały wideo i zdjęcia” – stwierdza Jacek Kuchenbeker, starszy konsultant w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte.
Kadra zarządzająca coraz częściej podejmuje różnego rodzaju działania mające na celu ograniczenie ryzyka wynikającego z nieodpowiedzialnego korzystania z sieci społecznościowych. Niektóre firmy ustanawiają oficjalną politykę, która mówi o tym, jak pracownicy mogą korzystać z sieci. Inne decydują się na zainstalowanie specjalnych programów komputerowych, podsłuchów czy też kamer służących do monitorowania i ograniczania tego rodzaju ryzyka. „Nowoczesne rozwiązania technologiczne, odpowiednio wykorzystane, mogą zabezpieczyć pracodawcę przed, niejednokrotnie nieodpowiedzialnymi zachowaniami pracowników, co do stosowności których mogą oni nawet nie mieć świadomości” – mówi Jakub Bojanowski, partner w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte.
Zdaniem Deloitte pracodawca, w niektórych przypadkach powinien mieć wpływ na to, jak zachowuje się jego pracownik nawet po pracy. „Obowiązek przestrzegania przez pracownika określonych standardów zachowania w życiu prywatnym można wywodzić z art. 100 par. 2 pkt 4 k.p., zgodnie z którym pracownik jest obowiązany dbać o dobro zakładu pracy” – tłumaczy Joanna Dudek, menedżer w kancelarii prawnej Deloitte Legal. „Dobro zakładu pracy może być rozumiane jako wizerunek firmy, jej pozycja i renoma. A możliwość zagrożenia tego dobra istnieje zwłaszcza w kontekście zjawiska postrzegania firmy przez pryzmat zatrudnionego w niej pracownika. Jeżeli zatem pracownik naruszy obowiązek dbałości o to dobro, to powinien się liczyć z utratą zaufania pracodawcy, a nawet możliwością utraty pracy”.
Opinię tę potwierdza wyrok Sądu Najwyższego, wedle którego utrata zaufania do pracownika zajmującego kierownicze stanowisko uzasadnia wypowiedzenie umowy o pracę, także wtedy, gdy nie można pracownikowi przypisać winy w konkretnym zachowaniu, jednakże obiektywnie nosi ono cechy naruszenia obowiązków pracowniczych w zakresie dbałości o dobro lub mienie zakładu pracy (art. 100 par. 2 pkt 4).
Polskie prawo daje zatem pracodawcy pewne możliwości ochrony swojej reputacji. „Dużo lepszym i bardziej precyzyjnym narzędziem, którego przestrzeganie może skutecznie chronić wizerunek firmy, są kodeksy etyczne i zbiory norm. Jednoznaczne sformułowanie zawartych w nich zasad i jasne zakomunikowanie ich przyszłym i obecnym podwładnym służy do kształtowania pożądanych postaw pracowniczych” – mówi Jacek Kuchenbeker z Deloitte. Filozofią leżącą u podstaw opracowania i wdrożenia tego rodzaju kodeksu jest dążenie do niedopuszczenia do sytuacji, w której występuje rozbieżność pomiędzy tym, co mówimy, a tym, co wynika z naszych działań. Korzyści płynące z ustanowienia kodeksu etyki leżą zarówno po stronie pracodawcy, jak i pracownika.
Pracownicy, zobowiązując się do przestrzegania firmowego kodeksu, dysponują jasnymi informacji na temat oczekiwanej od nich postawy oraz zachowań, które nie są akceptowane w organizacji. „Zbiór norm przyczynia się również do ustanowienia świadomości u klientów i kontrahentów danej firmy, że warto z nią pracować bez obawy o bezpieczeństwo swoich interesów i poszanowanie dobrego imienia. Kodeksy są też bardzo pozytywnie przyjmowane przez media i opinię publiczną” – dodaje Jacek Kuchenbeker.
Źródło: Deloitte