„Ze względu na kryzys spadły przychody oddziałów. Jak twierdzą przedsiębiorcy, głównie przez zaostrzenie polityki kredytowej banku i ograniczenie zakresu oferowanych kredytów przy jednoczesnym utrzymaniu wysokich kosztów prowadzenia placówek. – Chcemy mieć produkt, na którym moglibyśmy zarabiać. Fortis gra na zwłokę. Nasze dochody spadły, a koszty są takie same – mówi osoba prowadząca placówkę Fortisu (wcześniej Dominetu). Jak twierdzą przedsiębiorcy, problemem jest zakończenie współpracy z Fortis Bankiem. – Jeśli chcielibyśmy to zrobić, to bank grozi, że obarczy nas opłatą za korzystanie z know-how Dominetu, która wynosi od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych – mówi rozmówca „Rz”.”, czytamy.
„Zwrotu tych opłat chcą od banku partnerzy, którzy wycofali się ze współpracy z Dominetem/Fortisem.— Umowy, które podpisywali partnerzy banku, nie są zgodne z prawem bankowym. Na ich podstawie nie mogli być oni obciążani opłatami za reklamę czy know-how — mówi radca prawny Krzysztof Topolewski z kancelarii Sowisło & Topolewski w Poznaniu. Jak twierdzi, zawarte z Dominetem umowy o współpracy, które przynosić miały partnerom stałe wynagrodzenia, przerzuciły na nich ryzyko prowadzenia działalności, doprowadzając wielu z nich do problemów finansowych i wielotysięcznego zadłużenia.”, podaje dziennik.
Podobny problem mają przedsiębiorcy prowadzący placówki partnerskie Polbanku. Kryzys wpłynął na ograniczenie sprzedaży produktów bankowych, przez co znacząco spadły dochody właścicieli oddziałów. Przedsiębiorcy skarżą się, że bank nie chce im pomagać, przez co muszą dokładać do biznesu z własnej kieszeni. Z pojawiających się w mediach informacji wynika, że ze współpracy z Polbankiem zrezygnowała już nawet połowa partnerów banku.
Więcej informacji w „Rzeczpospolitej” w artykule Elizy Więcław pt. „Fortis Bank kontra placówki”.
WB