– Bankomaty, które nie są objęte monitoringiem, często są wybierane przez złodziei – mówi funkcjonariusz zajmujący się przestępczością gospodarczą w Komendzie Stołecznej Policji. – Przestępcy montują skanery w otworach, w które wkładamy karty. Dodatkowo na belkach, tuż nad klawiaturą na której wystukujemy PIN, montują własne, małe kamery. Dzięki temu widzą, jaki numer wpisujemy – dodaje.
Jak odróżnić kamerę złodziejską od prawdziwej? Tę pierwszą łatwo zdemontować. Poza tym jej obiektyw skierowany jest na klawiaturę. Kamera bankowa „patrzy” na twarz osoby wypłacającej gotówkę. Jeżeli bandyci mają dane z karty i PIN, wówczas kopiują zeskanowaną kartę i wypłacają na nią pieniądze – pisze „Życie Warszawy”.
– Trudno jest namierzyć takich złodziei. Korzystają z podrobionych kart miesiąc lub dwa. Skanery i kamery również zakładane są na krótko. Już godzina wystarczy, aby złodzieje mieli kilkanaście zeskanowanych kart – mówi oficer KSP.
– Własnych kamer przy bankomatach, niestety, nie posiadamy. Dopiero przygotowujemy się do tego – przyznaje Cezary Dyrcz, dyrektor operacyjny sieci Euronet. W jaki sposób chronione są więc te bankomaty?
– Jeżeli np. bankomat stoi w supermarkecie jest objęty monitoringiem sklepu, tak samo jest, jeżeli jest przy oddziale jakiegoś banku. Czy wszystko jest w porządku sprawdzają także osoby, które napełniają urządzenia gotówką. Jeżeli zobaczą jakieś podejrzane nakładki, natychmiast nas informują – mówi Dyrcz. – A my informujemy banki, których klienci korzystali z bankomatu.
Większość placówek obok swoich bankomatów montuje kamery. Są to m. in. Pekao SA, BPH, BGŻ, WBK. Bandyci unikają urządzeń, które są objęte monitoringiem. Wiedzą wtedy, że każdy ich ruch jest śledzony – podaje dziennik.