Jeśli zaś chodzi o dane makro to okazało się, że dynamika produkcji wzrosła w styczniu aż o 15,6 procent, czyli dużo więcej niż oczekiwane nieco ponad 11 procent. Te dane pokazują, że ostatnie spowolnienie dynamiki wzrostu produkcji nie zapowiadało spowolnienia. Gospodarka jest w bardzo dobrym stanie i idzie do przodu w niezwykle szybkim tempie. Co prawda twierdzenie, że jeśli tak wyglądał styczeń to kwartał przyniesie wzrost PKB o ponad 6,5 procenta jest przedwczesne, ale pierwszy miesiąc roku daje duże nadzieje na ciąg dalszy.
Rynek akcji przeszedł w poniedziałek zadziwiającą metamorfozę. WGPW od tygodnia była jednym z najsłabszych rynków świata (jeśli chodzi o duże spółki), ale w poniedziałek popyt uderzył właśnie w blue chipy. Nie miało znaczenia to, że rynki amerykańskie nie pracowały. Niespecjalnie ma sens zastanawiania się nad tym dlaczego tak się stało, ale wydaje się, że po prostu znakomite zachowanie rynków światowych zmusiły popyt do działania. Dane makro nie miały najmniejszego znaczenia – sesja rozstrzygnęła się kilka godzin przed ich publikacją. Szczególne mocne były banki, które ostatnio zachowywały się bardzo słabo. Najwyraźniej jest to krótkoterminowa gra przed publikacją raportów kwartalnych.
Sesja wyglądał jednak bardzo dziwnie, bo taka prawdziwa gra na wzrost trwała tylko około 1,5 godziny, po czym zapanował marazm trwający do końca sesji. Można by w zasadzie powiedzieć, że było to wzrost z marazmem w tle. Poza tym mały było obrót. To może trochę niepokoić. Z pewnością nie każe kupować akcji, bo taki wzrost na małym obrocie z odwrotem WIG20 sprzed oporu na 3.450 pkt. zdecydowanie nie jest jeszcze sygnałem kupna. Taki sygnał powstałby jednak, gdyby kolejny raz indeksy wyraźnie wzrosły. Szczególnie, gdyby wzrosły na większym obrocie.
Dzisiaj byki będą bardzo chciały doprowadzić do wygenerowania takiego sygnału kupna, ale obawiam się, że bez pomocy dobrych wyników amerykańskich spółek i odbicia na rynku ropy taki ruch nie będzie możliwy. Gdyby bykom się nie udało przedłużyć zwyżki to sygnalizowałoby, że nasz rynek akcji jest nadal bardzo słaby.
Wyniki amerykańskich spółek w centrum uwagi
Wydawało się, że w poniedziałek, w dniu, kiedy nie pracują rynki amerykańskie (urodziny prezydenta Waszyngtona) rynki finansowe wejdą w marazm. Brak sygnałów z USA zazwyczaj wywołuje taką właśnie reakcję. Jednak tym razem niezupełnie tak się stało. Co prawda na rynku walutowym i surowców było dosyć spokojnie, ale indeksy giełdowe od rana wyraźnie rosły reagująca na kolejne informacje o fuzjach i przejęciach. Pomagało graczom również piątkowe zachowanie giełd amerykańskich, które całkowicie zlekceważyły informacje o bardzo słabych danych makroekonomicznych. Tyle tylko, że mimo pokonania po raz kolejny sześcioletnich szczytów rynki były nadzwyczaj spokojne. Wyraźnie czekano jednak na to, co we wtorek zrobią Amerykanie.
W końcu dnia dolar jednak trochę stracił do euro, co pomogło we wzroście ceny złota. Rynek miedzi nie zachowywał się jednoznacznie, bo handel elektroniczny kontraktami przyniósł stabilizację. Ropa staniała, ale nadal cena utrzymuje się w wąskim paśmie 57,50 do 60 USD, z którego wybicie pokaże kierunek na dłużej. Generalnie można jednak powiedzieć, że na rynku surowców i walutowym ni się nie wydarzyło. Tu marazm był aż nadto widoczny.
Dzisiaj w kalendarium znowu nie ma istotnych dla rynków danych makroekonomicznych. Jednak rynek walutowy może szykować się do jutrzejszych danych o amerykańskiej inflacji. Skoro Ben Bernanke, szef Fed twierdzi, że presja inflacyjna maleje to można spodziewać się niewielkiego osłabienia dolara. Dla amerykańskiego rynku akcji istotne będzie to, że w piątek wybronił się przed spadkiem po bardzo złych danych z rynku nieruchomości. To duży plus dla byków. Najważniejsze powinny jednak być raporty kwartalne, które publikują Hewlett Packard, Home Depot i Wal Mart. To one zadecydują o kierunku indeksów giełdowych.