O wtorkowym zachowaniu rynków amerykańskich trudno jest napisać coś oryginalnego. Pół godziny po rozpoczęciu sesji Conference Board opublikował indeks zaufania konsumentów, który oczywiście wzrósł i to nieco mocniej niż prognozowano. W tym wzroście nie ma nic dziwnego, bo przecież taniejąca benzyna i wzrost indeksów giełdowych musiały poprawić Amerykanom nastroje. Wszyscy to wiedzieli i dlatego też już przed publikacją tego raportu dolar znacznie się umocnił. Po publikacji tych danych lekko się skorygował według zasady „kupuj pogłoski, sprzedawaj fakty”.
Trzeba pamiętać o tym, że inwestorzy doskonale wiedzą, iż od dawna wskazania indeksów nastroju wcale nie muszą pokrywać się z realnymi decyzjami konsumentów, ale oczywiście takie dane były we wtorek jak znalazł. Pomagały bykom na rynkach akcji podnosić indeksy, co w końcu kwartału było bardzo na rękę funduszom, a na rynkach obligacji wywołały korektę i podniosły rentowność. Akcjom pomagała również znowu taniejąca ropa (taniała mimo obaw o to, że OPEC wkrótce obetnie wydobycie). Pozostałe surowce wykazały znaczną odporność na umocnienie dolara. Złoto i miedź nawet nieco zdrożały. Uważam, że takie dziwne zachowanie należy przypisać końcówce kwartału, kiedy to wszystkim funduszom zależy na pokazaniu znakomitych wyników.
Jednak indeksy giełdowe nie miały łatwej drogi na północ. W połowie sesji rozpoczęła się korekta, która sprowadziła indeks NASDAQ poniżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Co prawda sesja znowu przyniosła wygraną bykom, ale widać już, że gracze zaczynają się niepokoić i czekają na pretekst do realizacji zysków. Okolice 1.355 pkt. na indeksie S&P 500 są coraz bliżej, a to jest górne ograniczenie dwuletniego kanału trendu wzrostowego. Byłoby niezwykle dziwne, gdyby indeks to ograniczenie przebił wtedy, kiedy gospodarka ma zwolnić.
Dzisiaj gracze będą czekali przede wszystkim na raport o sierpniowej sprzedaży nowych domów w USA. Zapowiadany jest dwuprocentowy spadek, ale jak widzieliśmy w poniedziałek w raporcie z rynku wtórnego może się na przykład okazać, że dane o sprzedaży będą lepsze, a mediana cenowa spadnie. Są zresztą i inne możliwe warianty, ale dla gospodarki najlepiej by było, żeby spadek był jak najmniejszy, a cena choćby minimalnie wzrosła. Gdyby dane były naprawdę złe to dolar straci, ale nie wiemy jak zareaguje rynek akcji, który ostatnio rośnie wykorzystując jako pretekst rodzącą się nadzieję na obniżki stóp w przyszłym roku. Po złych danych wzrost indeksów byłby jednak całkowicie niepodbudowany fundamentami.
Wcześniej dowiemy się, jak wyglądały we wrześniu w USA zamówienia na dobra trwałego użytku. Liczyć się będą przede wszystkim zamówienia bez środków transportu. Ostatnie dane były bardzo słabe, więc teraz rynek oczekuje korekcyjnego wzrostu, co pomogłoby akcjom i dolarowi. Nie wiemy jednak, czy złe dane zaszkodzą akcjom, bo podobnie jak w przypadku danych z rynku pracy, słabe dane nie muszą zaszkodzić rynkowi, który jest w wyjątkowo „byczym nastroju”. W drugiej połowie dnia wypowiadają się jeszcze dwaj członkowie Fed, co zawsze rodzi pewne emocje i może doprowadzić do znacznych ruchów na rynkach.
Duże spółki nie nadążają
We wtorek od początku dnia złoty zyskiwał na wartości odreagowując poniedziałkowe osłabienie. Być może nieznacznie umacniała złotego informacja o spokojnej dyskusji na temat budżetu, którą rząd przeprowadził w poniedziałek. Jednak od czasu rozpadu koalicji pewne jest, że rząd budżet przyjmie bez wielkich zmian, więc tak naprawdę nie była to istotna informacja. Już po 10.00 złoty zaczął naśladować ruchy EUR/USD, ale zakończenie dnia sygnalizuje, że nasza waluta jest silna. Mimo wyraźnego umocnienienia dolara w stosunku do euro, co zazwyczaj złotego wyraźnie osłabia, wzmocniła się do euro i praktycznie nie zmieniła do dolara.
Wyemitowane wczoraj przez TVN w programie „Teraz my” polskie „taśmy prawdy” pokazujące korupcję polityczną uprawianą przy budowaniu koalicji wywołają dzisiaj burzę polityczną. Na razie wydaje się, że nowa koalicja nie powstanie. Coraz bliżej jest do wcześniejszych wyborów, chociaż ja myślę, że PiS w tej sytuacji zrobi wszystko, żeby ich nie było i będzie nadal próbował szukać poparcia, a w ostateczności przechodząc do rządu mniejszościowego. Taka sytuacja zawsze wywołuje perturbacje na rynkach, chociaż w dłuższym okresie nie powinna mieć żadnego znaczenia. Prawie pewne jest, że złoty osłabnie, ale będzie to reakcja chwilowa.
Również dzisiaj RPP opublikuje komunikat po dwudniowym posiedzeniu. Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że przejdzie ono zupełnie bez echa, ale ostatnie dane o inflacji zmieniły sytuację. Nikt nie oczekuje co prawda podwyżki stóp, ale nie można wykluczyć, że w komunikacie po posiedzeniu pojawią się niepokojące stwierdzenia, które zaszkodzą obligacjom i złotemu. Dla akcji nie będzie to miało znaczenia, bo konferencja RPP odbędzie się tuż przed fixingiem.
We wtorek WGPW rozpoczęła sesję od zwyżki indeksów, co nie mogło dziwić bo przecież surowce lekko w poniedziałek wzrosły, a giełdy amerykańskie zakończyły sesję wyraźną zwyżką. Pomagały też wzrosty indeksów w Eurolandzie. O 12.30 wzrost się nagle załamał, co nie miało żadnego uzasadnienia w zachowaniu rynków Eurolandu. Takie osłabienie wynikało tylko częściowo z powrotu spadków cen na rynku surowców, bo taniejąca ropa jedynie nieznacznie obniżała cenę akcji PKN, a reszta sektora drożała. Rosły też ceny KGHM, mimo że cena miedzi prawie się nie zmieniała. Można powiedzieć, że rynek był słaby i bez kierunku, a obroty niewielkie. Źle to rokuje na przyszłość, bo w końcu na rynkach zagranicznych musi się rozpocząć korekta. Dużo trudniej będzie wtedy o podniesienie indeksów. Trzeba zauważyć, że doskonale zachowywał się nadal MidWig bijąc kolejne rekordy, Mocny był też TechWig.
Widać, że nasze fundusze boją się zaatakować duże spółki, bo nie widzą nacisku zagranicznego popytu. Jest jednak granica odporności, która chyba już została przekroczona. Wczorajsze, duże wzrosty indeksów w Eurolandzie, prawie trzyprocentowy wzrost węgierskiego BUX i wyraźne wzrosty indeksów w innych krajach rozwijających się powinny wymusić atak popytu. Jest jednak polityka, która będzie jednak trochę szkodziła. W tej sytuacji można spodziewać się osłabienia na początku sesji, a potem odbudowania popytu. Należy jednak bardzo uważać, bo po godzinie 16.00 (publikacja danych z rynku nieruchomości w USA) sytuacja może się szybko zmienić.
