W USA handel przed posiedzeniem FOMC był nadal bardzo dziwny. W poniedziałek bez większego powodu ceny akcji wzrosły, a we wtorek jeszcze mocniej spadały. Trudno za takie zachowanie winić dane makro. W czerwcu indeks zaufania konsumentów podawany przez Conference Board wzrósł (oczekiwano spadku), co sygnalizuje, że w okresie przedwakacyjnym Amerykanie będą nadal gorliwie kupowali pomagając gospodarce. Być może względna stabilizacja na rynku ropy pomogła w takiej poprawie nastrojów. Raport o sprzedaży domów na rynku wtórnym nie był też (z pozoru) taki zły, bo sprzedaż spadła tylko o 1,2 proc. w stosunku do kwietnia (ale o 6,6 proc. w stosunku do zeszłego roku). Piszę, że raport „z pozoru” nie był zły, bo z pewnością niepokojące było to, że ilość niesprzedanych domów pobiła kolejny rekord. Przy obecnym tempie sprzedaży potrzeba by było 6,5 miesiąca, żeby wyczyścić zbiór złożonych ofert.
Najbardziej rozsądnie zareagował na dane rynek walutowy. Po prostu kurs EUR/USD wrócił do poniedziałkowego zamknięcia i tam zamarł. W tej sytuacji rynek surowców i obligacji zostały pozbawione przewodnika, wiec rentowność obligacji lekko spadła, co po 9 kolejnych wzrostach nie może dziwić. Na rynku surowcowym też nie było jednolitego kierunku. Cena ropy lekko wzrosła, a miedzi mocno (blisko 4 proc.) spadła. Ta pierwsza rosła pod pretekstem rozpoczęcia sezonu letniego, w którym zużycie benzyny bardzo rośnie. Miedź traciła na wartości, bo prognozy mówią o spadku popytu w USA i Chinach.
Kuriozalne było zachowanie rynku akcji. Owszem, negatywną informacja było to, że General Motors poinformował o prognozie zgodnie z którą w 2006 roku sprzeda mniej samochodów niż w 2005. Poza tym tracił DuPont, bo Vivendi potwierdził, że sprzedał 1,8 proc. akcji tej firmy. Traciły również i to mocno akcje linii lotniczych, bo rynek zorientował się, że cena ropy znowu powoli rośnie i można powiedzieć, że wybiła się z pro-wzrostowej flagi. To były w zasadzie jedyne minusy, zdecydowanie niebędące impulsem do wyprzedaży, a przecież indeks DJIA na godzinę przed końcem sesji spadła ponad 100 pkt. Takie zachowanie akcji zapewne wynikało z nasilenia się pogłosek o możliwości podniesienia stóp o 50 pb. Te pogłoski nasiliły się po tym, jak analitycy BIS (The Bank for International Settlements) stwierdzili, że w celu zwalczenia inflacji FOMC musi podnieść stopy mocniej niż do tej pory.
Dzisiaj nie widać w kalendarium niczego, co mogłoby poruszyć rynkami. Co prawda dowiemy się, jak zmieniły się w USA zapasy paliw, ale od dłuższego czasu dane te są lekceważone (zapasy są olbrzymie), a rynek i tak robi swoje. Rynek będzie się przygotowywał do jutrzejszego komunikatu po posiedzeniu FOMC (rozpoczęło się dzisiaj), a to powinno ograniczyć aktywność inwestorów na wszystkich rynkach.
Rynki Europy Centralnej nie czekają na decyzję Fed
Nasze rynki finansowe kontynuowały we wtorek trendy rozpoczęte na początku tygodnia. Wyraźnie wzmacniał się do obu głównych walut złoty, a ceny obligacji delikatnie rosły. Na WGPW ceny akcji dynamicznie zwyżkowały nie zważając na niepewność panującą na innych rynkach europejskich. Szczególnie mocny był sektor surowcowy, co nie może dziwić, bo podczas spadków on właśnie najbardziej ucierpiał. Tak naprawdę jednak WIG20 rósł dzięki Pekao, PKO BP oraz właśnie dzięki sektorowi surowcowemu (i to mimo spadku ceny miedzi). Wzrósł też wyraźnie obrót sygnalizując, że zwyżka nie jest tak pozbawiona znaczenia, jak te z poprzednich dni.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że zachowanie naszego rynku tak zdecydowanie odbiegało od tego, co działo się w Europie, że można było z dużą pewnością założyć, iż mamy do czynienia z działaniem naszych, polskich funduszy. Przynajmniej w pierwszej części sesji tak właśnie było, ale w ostatniej godzinie nasz rynek pociągnął za sobą węgierski indeks BUX, co spowodowało, że zaczęto mówić o ataku kapitału zagranicznego. Powiem szczerze, że byłoby to bardzo dziwne, gdyby kapitał spekulacyjny, zachowujący się przed posiedzeniem FOMC tak niepewnie na rozwiniętych rynkach światowych, zaatakował peryferia, czyli rynki rozwijające się.
Być może (to jest jednak tylko teoria) polskie fundusze rozpoczęły akcję podciągania kursów spółek, których mają najwięcej (zauważmy, że TechWig I MidWig zachowały się nieporównanie gorzej niż WIG20), dołączyły się mniejsze kapitały spekulacyjne, a reszty dokonało zmykanie krótkich pozycji. Duzi inwestorzy z całą pewnością używają na naszym rynku krótkiej sprzedaży, a w sytuacji, kiedy wymusza się zwyżki nie mają innego wyjścia jak je zamykać (działają zlecenia stop – loss). To zwiększa skalę zwyżki, co tłumaczyłoby olbrzymie i zupełnie nieuzasadnione wzrostu kursów niektórych blue chipów. Jeśli tak teoria jest prawdziwa to zwyżka może być bardzo nietrwała.
Zadziwiające było jednak to, z jaką łatwością przebity został opór na poziomie 2.750 pkt. To był naprawdę niezwykle silny opór, bo przez trzy pierwsze miesiące tego roku poziom ten był wsparciem, a w maju i na początku czerwca był bardzo mocno broniony, więc wymieniło się nad nim mnóstwo akcji. Mimo tego przebicia zagrożenie podażą nadal jest bardzo poważne. Dopóki nastroje na świecie są dobre lub neutralne to kupione podczas spadków akcje nie parzą w ręce. Gdyby na świecie sytuacja się znacznie po posiedzeniu FOMC pogorszyła to olbrzymia podaż natychmiast przydusiłaby rynek.
Dzisiaj Rady Polityki Pieniężnej opublikuje komunikat po swoim posiedzeniu, ale nie ma żadnej możliwości, żeby zaskoczył on rynek. Stopy nie ulegną zmianie, a w komunikacie prawie na pewno będzie mowa o rosnącej inflacji, która jednak nie jest groźna dla celu inflacyjnego na koniec roku. Mogą się jednak znaleźć ostrzeżenia budżetowo – polityczne, a to naszej walucie nie pomoże. Dla rynku akcji to posiedzenie nie ma praktycznie żadnego znaczenia.
Po wczorajszym, zbyt dużym wzroście, dzisiaj zapewne rozpoczniemy sesję spadkiem, ale nie liczyłbym na przecenę. Po takich wzrostach jak te wtorkowe i wygenerowaniu licznych, technicznych sygnałów kupna, potrzeba czegoś więcej niż słabej sesji w USA, żeby rynek przecenić. Gdybym się jednak mylił, a indeksy mocno spadły (ponad 2 procent) to waga wczorajszej zwyżki byłaby znacznie umniejszona.
Komentarz przygotował
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi