„W ciągu ostatniego roku frank szwajcarski staniał o 10 proc., a zatem w takim samym stopniu zmniejszyło się zadłużenie każdego, kto zaciągnął wówczas kredyt w tej walucie (nie licząc spłaconych od tego czasu rat). Lecz każda osoba zainteresowana kredytem we frankach staje przed następującym dylematem: jest to dużo tańsza opcja niż kredyt złotowy, ale co się stanie, jeśli polska waluta nagle i gwałtownie zacznie się osłabiać? W takiej sytuacji rata kredytu wzrośnie i spłacanie go będzie trudniejsze. Takie obawy wydają się na razie nieuzasadnione. Przynajmniej biorąc pod uwagę racjonalne argumenty.”, pisze „Rz”.
„– Przy solidnych fundamentach gospodarki ryzyko osłabienia złotego jest małe – mówi Marcin Bilbin, analityk Pekao SA. Niemal wszyscy analitycy to potwierdzają. A żeby kredyt we franku przestał być opłacalny, kurs złotego musiałby spaść o kilkadziesiąt procent. – Ryzyko, że tak się stanie, jest minimalne – przyznaje Marcin Bilbin.”, czytamy w gazecie.
„Większość prognoz bankowych wskazuje, że złoty pozostanie silny. Wprawdzie trudno liczyć, iż dalej będzie się tak szybko umacniał jak dotychczas, ale w najgorszym razie frank nie powinien zdrożeć więcej niż o kilka procent. Marcin Bilbin zastrzega jednak: – Nie dam jasnej odpowiedzi, czy zaciąganie kredytu we frankach jest w pełni opłacalne i bezpieczne. Pamiętam, jak w 2002 roku prowadziłem prezentację i mówiłem, że złoty jest bardzo silną walutą. I co się stało? Złoty zaczął słabnąć. Inni analitycy wypowiadają się w podobnym tonie. Aleksandra Łukasiewicz z Open Finance twierdzi, że kredyt we franku jest dużo bardziej opłacalny niż złotowy […].”, czytamy dalej.
Minęło już dwa lata od momentu wprowadzenia w Polsce tzw. Rekomendacji S, która ograniczyła dostępność kredytów walutowych. Mimo tego, nadal zdecydowana większość kredytów mieszkaniowych zaciągana jest we franku. Kredyt w tej walucie jest zdecydowanie tańszy od pożyczki w złotówkach.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej” w dodatku „Moje Pieniądze”.