Szansa na stabilne notowania złotego w obliczu relatywnie pozytywnej atmosfery w pierwszym tygodniu roku w środę została dość szybko zaprzepaszczona. Osłabienie polskiej waluty podniosło kurs EUR/PLN do 4,50, dolar amerykański zdrożał do 3,4850, a za franka szwajcarskiego trzeba płacić prawie 3,70 zł.
Pogorszenie nastrojów nastąpiło na większości rynków, choć tak naprawdę nic nie wskazywało, że optymizm tak szybko się ulotni. Przy tracących ok. 1 proc. indeksach giełd europejskich oraz spadającym o 0,9 proc. do 1,2915 eurodolarze przyczyn zepsucia się sentymentu rynkowego upatrywano w obawach o rozwój kryzysu zadłużenia w strefie euro. Tylko że środowy zestaw informacji z Eurolandu tak naprawdę nie przyniósł istotnych zmian w postrzeganiu sytuacji gospodarczej. Przeprowadzone aukcje długu Niemiec i Portugalii należy uznać za sukces. Berlin sprzedał 4 mld dziesięcioletnich obligacji przy popycie niemal 30 proc. wyższym od podaży i oprocentowaniu 1,93 proc., z kolei rentowność trzymiesięcznych bonów skarbowych Portugalii spadła do 4,35 proc. z 4,87 z grudnia. Potencjalnie negatywną wiadomością były niepotwierdzone doniesienia, iż rząd Hiszpanii rozważa zwrócenie się o pomoc finansową do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w związku z pogarszającą się sytuacją sektora finansowego. Jednak Hiszpania od niemal roku znajduje się na czarnej liście państw zagrożonych niewypłacalnością i takie doniesienia nie powinny nikogo wzruszać. Potwierdza się jednak teza, że noworoczny optymizm ma bardzo kruche podstawy i może zostać złamany nawet banalnym pretekstem.
Lokalnym czynnikiem ryzyka dla złotego stała się także sytuacja na Węgrzech, gdzie wstrzymane zostały negocjacje między Komisją Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym odnośnie pożyczki dla kraju. Jest to reakcja na ostatnie zmiany legislacyjne na Węgrzech, które ograniczają niezależność banku centralnego. W efekcie wczoraj forint osłabił się względem euro do najniższego poziomu w historii, a rentowności dziesięcioletnich obligacji przekroczyły 10 proc. Brak dostępu do pożyczki od KE i MFW może oznaczać grecki scenariusz na Węgrzech, choć rząd w Budapeszcie nie ulega panice, odwołując się do rezerw walutowych banku centralnego w wysokości 35 mld euro. To bynajmniej jednak nie poprawia wizerunku Węgier na arenie międzynarodowej i nie powstrzyma utraty wiarygodności przez kraj. Z punktu widzenia Polski najgorsze jest jednak to, że pomimo istotnych różnic w rozwoju gospodarczym Polski i Węgier (o czym najlepiej świadczy utrzymanie dodatniej dynamiki wzrostu gospodarczego w 2009 r.), wciąż przez część inwestorów oba kraje są wrzucane do jednego koszyka i problemy forinta odbijają się na notowaniach złotego.
Czwartkowy zestaw danych makro to przede wszystkim publikacje ze Stanów Zjednoczonych, które są promykiem nadziei na poprawę nastrojów w drugiej części dnia. O 14:15 poznamy raport ADP podający wstępny przyrost zatrudnienia w ubiegłym miesiącu; o 14:30 opublikowany zostanie cotygodniowy raport o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, a o 16:00 poznamy najważniejszy odczyt indeksu aktywności wytwórczej sektora usługowego. W Europie największą uwagę skupi aukcja francuskich obligacji za ok. 7 mld euro, której wyniki poznamy po godzinie 15:00.
Źródło: Dom Maklerski AFS