Mimo marazmu na głównej parze walutowej złoty pomału zbliża się do ważnych granic zarówno na dolarze jak i na euro.
Wczorajsza sesja na rynku walutowym nie należała do tych zapierających dech w piersiach. Kurs eurodolara prawie nie zmienił swojego położenia i pozostał przy poziomie 1,44. Więcej działo się na parach złotowych, gdzie nasza waluta starała się kontynuować poniedziałkowe mocne wzrosty. Właściwie patrząc szerzej można mówić o kontynuacji trendów jeszcze z 2009 roku.
Złoty już dziś może przebić granicę 2,8 zł za dolara, choć o dojście do 2,7 zł – rocznego minimum – może być jednak trudniej. Mniej kłopotów z najniższymi od (ponad) roku poziomami ma z kolei kurs EUR/PLN, który wzrósł wczoraj i zatrzymał się w okolicach 4,09 złotych.
Złoty dobrze radzi sobie w pierwszych dniach 2010 r., gdyż zagraniczni inwestorzy cały czas wierzą w rynki wschodzące. Wczoraj zyskiwała nie tylko GPW, ale także indeksy w Czechach czy na Węgrzech. Nie pomogły, ale też nie przeszkodziły dane z niemieckiego rynku pracy: stopa bezrobocia w grudniu wyniosła tam zgodnie z oczekiwaniami 8,1 procent.
W drugiej połowie sesji na wartości stracił amerykański dolar, po podaniu danych z rynku nieruchomości. Indeks podpisanych umów na sprzedaż domu na rynku wtórnym spadł w listopadzie aż o 16 proc., dużo więcej od szacunków mówiących o spadku o 2,1 procent. To słabe dane, wydaje się jednak, że stoi za nimi fakt przedłużenia przez prezydenta Obamę pomocy dla osób kupujących pierwsze mieszkanie. Program pierwotnie miał kończyć się właśnie w listopadzie – klienci masowo więc kupowali nieruchomości, a został przedłużony na 2010 roku. Z drugiej strony zastanawia, jak będzie wyglądał rynek gdy ten i inne programy pomocowe (zwolnienia z podatków) zostaną wycofane.
Więcej na rynku walutowym powinno dziać się dzisiaj: w kalendarzu danych przewidziane są bowiem dwie dosyć istotne informacje: raport Challengera o liczbie bezrobotnych w USA oraz indeks ISM dla usług. Ten pierwszy będzie uznawany za preludium do piątkowych oficjalnych informacji na temat stopy bezrobocia za oceanem w grudniu.
Kolejne sesje mogą być mało wyraziste, gdyż inwestorzy będą szukali jakiegoś kierunku na najbliższe miesiące. Kluczem jak zawsze pozostaną dane makroekonomiczne, jednak najważniejszą kwestią jest czy dolar będzie nadał służył jako główna waluta finansująca ryzykowne inwestycje czy zacznie, tak jak ostatnio, poruszać się w dół. Sam początek roku chyba nie przyniesie odpowiedzi na te pytania.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo