Euro już po 4,1 zł, frank niedługo po 2,7 zł – to efekt umocnienia się złotego w ubiegłym tygodniu. Co warto podkreślić – bez pomocy wspólnej waluty.
Koszmar rodzimych eksporterów i słodki sen kredytobiorców zaczyna się sprawdzać – nasza waluta rośnie w siłę. Ubiegłym tydzień przyniósł zmianę nastrojów zagranicznych dealerów w stosunku do naszej waluty. Złoty zyskał do euro aż 14 gr., kończąc notowania poniżej ważnego poziomu 4,1 złotych. Tym samym to był najlepszy 5-dniowy okres dla naszej waluty od lipca tego roku.
Także na pozostałych parach złoty zachowywał się bardzo dobrze – za dolara w piątek płacono 2,74 zł, a za szwajcarskiego franka 2,71 złotych.
Świetne notowania naszej waluty miały miejsce przy stosunkowo słabo zachowującym się euro. Złamana została więc korelacja trwająca przez poprzednie tygodnie (miesiące), które wzrost naszej waluty uzależniała od wzrostów EUR/USD.
Złotemu pomaga z pewnością rosnący eksport i import w Polsce – ich wartość była najwyższa od października ubiegłego roku, a saldo obrotów bieżących było sporo mniejsze od oczekiwań i wyniosło -57 mln euro. To nie może nie cieszyć. Wydaje się także, że zagraniczny kapitał zaczyna zapominać (przynajmniej tymczasowo) o naszych problemach budżetowych w przyszłym roku.
Nowy tydzień będzie więc bardzo ciekawy dla rynku walutowego. Najważniejszym pytaniem pozostaje czy złoty będzie w stanie naruszyć dołki ustanawiane na przełomie sierpnia i września (4,06 – 4,07 zł), czy znów tak jak to było właśnie w ubiegłych miesiącach – tylko odbije się od niech przedłużając konsolidację. Patrząc na kurs USD/PLN trochę większe prawdopodobieństwo można przypisać byczemu scenariuszowi: dolar bowiem powoli, ale systematycznie traci w odniesieniu do naszej waluty.
Jak zawsze oczywiście głównymi impulsami dla rozwoju sytuacji będą dane makro. W tym tygodniu ważne będą, oprócz amerykańskiej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, informacje z rodzimej gospodarki: także produkcja przemysłowa i zatrudnienie oraz wynagrodzenia.
Z drugiej strony – wciąż kluczowa dla rozwoju ogólnej sytuacji na rynkach walutowych pozostaje główna para EUR/USD, która ostatnio ma problemy z przebiciem szczytów przy poziomie 1,5. Tu oprócz danych makro, ważne będą wypowiedzi szefów banków centralnych: Fed oraz EBC. Szczególnie prezes tego drugiego może mieć dużo do powiedzenia w kwestii drogiego euro, które blokuje europejski eksport. Podane w ubiegłym tygodniu dane o PKB w III kw. dla Europy wskazały co prawda koniec recesji (+0,2 proc.), ale były one równocześnie nieco niższe od przewidywań. Co więcej – wzrost gospodarczy w USA był w ubiegłym kwartale wyższy niż Europejski.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo
