Złoty rozpoczyna czwartkowy handel od nieznacznego osłabienia. I tak kwadrans po godz. 9:00 za euro płaci się średnio 4,30 zł, dolar jest wart 3,2650 zł, a „szwajcar” 2,8450 zł. Dzisiaj na rynek nie napłyną żadne istotne publikacje danych makroekonomicznych z kraju, także większy wpływ na złotego będą miały informacje z rynków zagranicznych.
Dobre zamknięcie indeksów na Wall Street, mimo początkowych spadków, stwarza, przynajmniej teoretycznie pole do dalszego umocnienia się naszej waluty. Inwestorzy powinni wziąć pod uwagę także wczorajszą wieczorną wypowiedź ministra finansów. Jacek Rostowski przyznał, że tegoroczny wzrost PKB na poziomie 1,7 proc. r/r wciąż pozostaje realny, chociaż resort przygotowuje się na możliwe gorsze scenariusze. Większego znaczenia nie powinien mieć z kolei wywiad, którego udzielił dzisiejszej „Rzeczpospolitej” członek RPP, prof. Jan Czekaj. Jego zdaniem możliwy jest spadek stóp procentowych w tym roku do poziomu 3,00-3,50 proc. z obecnych 3,75 proc., ale raczej przy zachowaniu kroków o 25 p.b. Dodał przy tym, iż obecny kurs jest idealny z punktu widzenia wejścia Polski do systemu ERM-II. Szkoda tylko, iż szef NBP nie podziela do końca tych opinii. Zdaniem Sławomira Skrzypka wejście do węża walutowego nie jest obecnie priorytetem dla banku centralnego, dla którego największym zmartwieniem jest obecnie kryzys w gospodarce.
Wczorajsza „wolta w górę” indeksów na Wall Street sprawiła, iż w pewnym momencie notowania EUR/USD wzrosły w okolice 1,3267, powracając wyraźnie powyżej poziomu 1,32. Przypomnijmy, iż każde lepsze informacje z giełd, czy też z gospodarki, wpływają na wzrost globalnego apetytu na ryzyko i zmniejszają presję na waluty uznawane za bezpieczne, czyli m.in. dolara. I tak do wczorajszego wzrostu notowań EUR/USD przyczyniła się także publikacja Beżowej Księgi FED. Ten okresowy raport na temat stanu amerykańskiej gospodarki pokazał, iż tempo jej osłabienia zmalało a w części sektorów odnotowano stabilizację. Kolejne godziny przyniosły jednak powrót notowań EUR/USD poniżej 1,32. To wynik m.in. słabszych danych z Chin – dynamika PKB w I kwartale była najniższa od kilku lat i wyniosła 6,1 proc. r/r wobec prognozowanych 6,3 proc. r/r. Ten fakt doprowadził do osłabienia australijskiego i nowozelandzkiego dolara, a także wzmocnienia się japońskiego jena, na fali powrotu globalnego ryzyka na rynki. Dzisiaj uwaga inwestorów skupi się na danych o produkcji przemysłowej i inflacji w strefie euro (godz. 11:00) i danych o cotygodniowym bezrobociu, a także liczbie wydanych pozwoleń i rozpoczętych budów w USA (godz. 14:30) i wskaźniku Philly FED (godz. 16:00). Warto pamiętać, iż euro pozostanie pod presją wczorajszych słów Axela Webera sugerujących, iż Europejski Bank Centralny, może podjąć niestandardowe kroki podczas zaplanowanego na maj posiedzenia.
EUR/PLN:
Mimo, że trend na EUR/PLN pozostaje spadkowy, to jednak otwieranie w obecnej chwili nowych, krótkich pozycji, może być zbyt ryzykowne. Poziom 4,20 zł za euro jest tak naprawdę kluczowy i raczej nie zostanie pokonany bez dodatkowego silnego fundamentalnego impulsu. Wczorajsze minimum na 4,2250 zł może okazać się nim na nieco dłużej. W najbliższych dniach notowania EUR/PLN powinny oscylować w szerokim paśmie 4,22-4,32.
USD/PLN:
Notowania USD/PLN są z reguły wypadkową przebiegu EUR/PLN i EUR/USD. O ile w pierwszym przypadku możliwa jest stabilizacja, o tyle w drugim rośnie prawdopodobieństwo spadku notowań EUR/USD w kierunku 1,30 w perspektywie kilku dni. Tym samym warto wziąć pod uwagę wariant, w którym notowania USD/PLN już wkrótce znajdą się wyraźnie powyżej 3,26 zł.
EUR/USD:
Próby odbicia się notowań EUR/USD podejmowane podczas sesji są dość skutecznie tłumione. Rynek zaczyna obawiać się majowego posunięcia ze strony ECB, w związku z tym euro pozostanie raczej pod presją spadkową. Po przełamaniu poziomów 1,3145-1,3150 kolejnym celem staną się okolice 1,3090-1,3100.
Marek Rogalski
Analityk DM BOŚ
Źródło: DM BOŚ