Kryzys na amerykańskim rynku finansowym rozlewa się po całym świecie. Czy ten kryzys dotyczy też spółdzielczych instytucji kredytowych?
– Nie. Unie kredytowe nie uczestniczyły w rynku ryzykownych kredytów hipotecznych i dlatego bezpośrednio ten kryzys nas nie dotyczy, choć oczywiście odczuwamy jego skutki. Jestem pewien, że przetrwamy ten kryzys i nie spodziewam się, by w związku z kryzysem jakakolwiek unia kredytowa upadła. Ta sytuacja może być dla nas wręcz szansą. Zawsze byliśmy dosyć konserwatywni w naszej polityce kredytowej i teraz wielu klientów przychodzi do nas po poradę związaną z ich trudną sytuacją finansową. Otrzymują niższe koszty kredytu. To paradoksalne, ale mamy wzrost popytu na nasze usługi. Oczywiście konsumenci przeżyli szok, a duże instytucje finansowe już mniej agresywnie promują swoje usługi kredytowe. Konsumenci wynieśli z tego naukę: już wiedzą, że nie mogą się zadłużać bez opamiętania, że muszą więcej oszczędzać i przede wszystkim zaciągać mniej kredytów.
Allan Greanspan, były szef Rezerwy Federalnej, twierdzi, że obecny kryzys jest na miarę tego z końca lat 20. XX wielu. Z perspektywy rynku amerykańskiego, czy naprawdę jest aż tak źle?
– Są zasadnicze różnice. W 1929 roku system nie był w ogóle przygotowany do kryzysu – nie było instytucji, schematów postępowania. W tej chwili sytuacja wygląda dużo lepiej. Rezerwa Federalna odgrywa bardzo aktywną rolę i są konkretne modele zachowań w sytuacjach kryzysowych. Pamiętajmy, że duży wzrost naszych unii kredytowych miał miejsce właśnie w czasie Wielkiego Kryzysu. Ostatnio rzeczywiście mieliśmy do czynienia ze zbyt dużą dostępnością kredytów. Często członkowie naszych unii lub ich bliscy popadają w tarapaty finansowe i my pomagamy im z nich wyjść. Ale nie cieszymy się, że banki mają te problemy, bo podważa to zaufanie do całego systemu finansowego. W tej chwili nasz udział w rynku depozytów sięga 7 proc. Może wydaje się to mało, ale pamiętajmy, że gromadzimy tylko pieniądze osób fizycznych. Mamy też 14-proc. udział w rynku kredytów. Łącznie 34 proc. obywateli USA jest członkami różnych unii kredytowych.
W Polsce bardzo często SKOK-i oskarżane są o to, że oferując te same usługi co banki, podlegają innym regulacjom prawnym. Chodzi choćby o rezerwy – to główny zarzut podnoszony przez bankowców. Czy taka sama sytuacja jest w Stanach Zjednoczonych?
– Podstawowe zasady działania banków i unii kredytowych są takie same. Wyjątkiem od tej reguły jest zwolnienie unii kredytowych z płacenia podatku dochodowego. Banki taki podatek muszą płacić, ale wynika to z tego, że unie kredytowe obsługują obywateli o niższych dochodach, którzy nie mogą sobie pozwolić na pożyczki w bankach. Po to jest to zwolnienie z podatku, by budować kapitał i potem pożyczać pieniądze mniej zamożnym. Amerykańskie banki oczywiście twierdzą, że jest to z naszej strony nieuczciwa konkurencja. To jest niestety nieustająca debata i nieustający konflikt.
Rozmawiał Roman Grzyb
Gazeta Prawna 2.10.2008 (193) – str.6