Mimo uciążliwych zim, w tutejszych domach brak ogrzewania oraz jakichkolwiek form ocieplenia budynków. Muszę przyznać, że nigdzie nie zmarzłem tak, jak w RPA – mówi Marcin Dźwigalski, II Sekretarz ds. ekonomicznych Ambasady RP w Pretorii.
Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Czego nie spodziewalibyśmy się po Republice Południowej Afryki?
Marcin Dźwigalski, II Sekretarz ds. ekonomicznych Ambasady RP w Pretorii: Po pierwsze – tak dobrego jedzenia w tak przystępnych cenach w restauracjach. Po drugie – tak wspaniałej pogody. Po trzecie – tak uprzejmych i otwartych ludzi.
Mniej za to zaskakuje fakt, że ten najbardziej wysunięty na południe kraj jest najsilniejszą gospodarką na całym kontynencie – wytwarza aż ¼ tamtejszego PKB. Czy mieszkańcy RPA czują, że są w pewien sposób wyróżnieni przez los, żyjąc właśnie w tej części Afryki?
Większa część społeczeństwa tak naprawdę żyje poniżej progu ubóstwa, a jedynie nieliczni korzystają z rozwoju gospodarczego RPA, tak więc przeciętny obywatel RPA nie czuje, aby był wyróżniony przez los. W 2010 roku RPA zajęła 1. miejsce w rankingu dotyczącym różnic społecznych.
Jak bardzo są one naoczne w stolicy kraju? Gdzie ulokowała się bieda?
Biedni mieszkańcy Pretorii mieszkają zarówno w centrum, jak i w na obrzeżach miasta. Bardzo wyraźnie zaznaczone są podziały, gdzie mieszkają biedni, a gdzie bogaci.
Każde miasto ma swój własny gospodarczy „silnik”. RPA ma kopalnie i przoduje w światowej produkcji platyny i złota. A czym parają się mieszkańcy samej stolicy kraju? W jakich branżach pracują?
W samej Pretorii życie gospodarcze jest bardzo ograniczone, bo jest ono domeną Johannesburga. Pretoria to zaplecze rządu i administracji państwowej oraz rzeszy dyplomatów. Pretoria znajduje się zaraz za Waszyngtonem (największa ilości ambasad) w rankingu liczby placówek zagranicznych.
W mieście, mimo że jest stolicą kraju, bezrobocie sięga ponad 20%. W czym tkwi problem
Problem bezrobocia to problem całego kontynentu afrykańskiego i RPA nie jest tu wyjątkiem. Jest to głównie bezrobocie strukturalne wynikające z małej aktywności gospodarczej społeczeństwa. Ważną przyczyną jest też fakt, iż RPA jest tak naprawdę małym rynkiem zbytu, na którym nie opłaca się rozwijać produkcji, gdyż bardziej opłacalny jest import towarów. Pomimo faktu, że w RPA żyje 50 mln osób, to siła nabywcza przeciętnego obywatela jest bardzo niska. Szacuje się, że klasa średnia i wyższa stanowi zaledwie 4 mln osób.
Liczna jest za to grupa osób młodych, bo przecież stolicę RPA nazywa się miastem ludzi młodych. To siedziba jednego z największych na świecie uniwersytetów – University of South Africa. Co dzieje się z tymi wszystkimi absolwentami? Migrują? Zakładają własne firmy?
Studentów szkół wyższych jest ciągle zdecydowanie zbyt mało w kontekście zapotrzebowania, zarówno administracji państwowej, jak i sfery prywatnej. Większość studentów jest w stanie znaleźć prace, największy
problem ze znalezieniem pracy mają osoby bez wykształcenia i bez zawodu – niestety tych ostatnich jest w społeczeństwie zdecydowanie najwięcej.
Jak bardzo realia Pretorii różnią się od innego popularnego miasta RPA – Kapsztadu? Tamtejsza lokalizacja jest zupełnie bajeczna i spodziewam się, że miasto karmi się przede wszystkim turystyką?
Powiedziałbym, że Pretoria nie różni się od Kapsztadu pod względem rozwoju infrastruktury, czy też lokalnej gospodarki. Różnice widać natomiast w odniesieniu do oferty rozrywkowo–kulturalnej, którą oferują oba miasta. Pretoria, pomimo goszczenia rządu oraz najwyższych urzędów administracji państwowej, pozostaje pustynią kulturalną, natomiast Kapsztad to obok Johannesburga mekka artystów, architektów, restauratorów itp. Z mojego punktu widzenia Kapsztad jest miastem zdecydowanie ciekawszym do życia, aniżeli Pretoria.
Każdy kolejny odcinek „Tam mieszkam” potwierdza, że co kraj, to mieszkaniowy obyczaj. Jak opisałby Pan typową zabudowę Pretorii? To chyba jednak przede wszystkim domy, nie bloki? Jakie te domy?
Centrum Pretorii to typowa zabudowa wysoka, czyli wieżowce i kamienice, natomiast dzielnice poza centrum charakteryzują się niską zabudową z przewagą domów wolnostojących.
Co nietypowego, z punktu widzenia Europejczyka, dostrzega Pan w budownictwie i samych obyczajach mieszkaniowych w RPA?
Pomimo dosyć uciążliwych zim, kompletny brak ogrzewania w domach oraz jakichkolwiek form ocieplenia budynków. W okresie zimowym w nocy temperatura zewnętrzna spada do ok. 0 C, w efekcie rano temperatura w pomieszczeniach oscyluje w ok. 6-10 C. Muszę przyznać, że nigdzie nie zmarzłem tak, jak w RPA.
Kiedy mieszka się w takich okolicznościach przyrody, priorytetem wydaje się nie tyle jakość zabudowy, co jak najlepsza lokalizacja.
To zdecydowanie racja. Południowoafrykańczycy są w stanie zaakceptować – kolokwialnie mówiąc – „fuszerki budowlane”, aby tylko mieszkać w lepszych dzielnicach, które są oznaką ich statusu społecznego. Ceny nieruchomości w Pretorii zdecydowanie odstają od cen domów i mieszkań w Johannesburgu i Kapsztadzie. Wynika to głównie z niezbyt rozwiniętego życia gospodarczego w stolicy, a co za tym idzie – braku osób zamożnych, które windowałyby ceny nieruchomości.
Za ten status przychodzi pewnie słono płacić. Jak ceny mieszkań i domów w Pretorii mają się do innych miast RPA i czy dystansują ‘konkurentów’ zdecydowanie, z racji statusu stolicy? A może to bardziej malownicze lokalizacje, jak Kapsztad, są droższe?
Ceny nieruchomości w Pretorii zdecydowanie odstają od cen domów i mieszkań w Johannesburgu i Kapsztadzie. Wynika to głównie z niezbyt rozwiniętego życia gospodarczego w stolicy, a co za tym idzie – braku osób zamożnych, które windowałyby ceny nieruchomości.
Najwyższe ceny nieruchomości notuje się w Kapsztadzie, a to ze względu na spore zainteresowanie tym miastem inwestorów zagranicznych. Ceny najlepszych domów położonych na klifach w Kapsztadzie to około 30 mln zł. Większość osób, które mają formalne zatrudnienie, jest w stanie zapewnić sobie stały dach nad głową, aczkolwiek należy pamiętać o olbrzymich dysproporcjach zarobkowych, a co za tym idzie ogromnych różnicach w jakości i wielkości domów.
Uprasza się o szczegóły.
Z jednej strony czarni obywatele RPA pozostający bez pracy na ogół mieszkają w tzw. szaksach, czyli budach zbitych z blachy i kawałków drewna, położonych na dalekich obrzeżach miast, natomiast zamożniejsi obywatele mieszkają w bardzo skromnych domkach subsydiowanych przez państwo (na powierzchni około 60 mkw), ale pobudowanych z bloczków betonowych z własną toaletą i kuchnią. Z kolei najzamożniejsi mieszkają na ogół na ściśle strzeżonych, zamkniętych osiedlach, w domach z basenami o powierzchni co najmniej 400 – 500 mkw.
Pomijając te różnice w statusie społecznym, mieszkańcy RPA zasadniczo dążą do posiadania nieruchomości na własność?
Tendencja jest podobna do Polskiej i każdy obywatel RPA dąży do posiadania własnego M4, ale w większości przypadków jest to nieosiągalne dla przeciętnego obywatela. Obecnie, właśnie z powodów ograniczonych możliwości finansowych, ponad 2 mln osób mieszka w szaksach bez wody i kanalizacji, a często również bez prądu.
Kryzys w Stanach Zjednoczonych pokazał na jaką skalę zadłużają się narody od Ameryki po Azję. Czy temat kredytów mieszkaniowych jest na językach mediów i ludzi również w RPA?
Ten temat nie odgrywa większego znaczenia, głównie z powodu niewystępowania problemu różnic kursowych oraz spreadów (praktycznie nie ma możliwości zaciągania kredytów hipotecznych w walutach obcych). Jednocześnie rynek kredytów hipotecznych nie jest tak rozwinięty, jak w Polsce, głównie ze względu na bardzo wysokie koszty obsługi kredytów hipotecznych (przeciętne oprocentowanie kredytu hipotecznego w RPA to około 8%).
Od jak dawna mieszka Pan w RPA?
Od dwóch lat.
Niedawne burzliwe wydarzenia na światowych rynkach finansowych obserwował Pan więc będąc już w Afryce. Czy echo kryzysu dotarło też do RPA?
Dotarło, a to głównie za sprawą spadku cen surowców naturalnych, czyli głównego towaru eksportowego RPA – ponad 60% wpływów dewizowych pochodzi z eksportu kopalin. W roku 2009 i po części w roku 2010, kiedy ceny surowców mocno spadły okazało się, że wiele kopalń jest nierentownych i zostały zamknięte, w efekcie pracę w całym kraju straciło ponad milion osób.
A gdy spojrzeć na historię RPA w dłuższej perspektywie – które zmiany widać najwyraźniej?
Z jednej strony ogromne inwestycje w infrastrukturę drogową – RPA posiada wyśmienity system autostrad i dróg szybkiego ruchu, z drugiej strony natomiast widać postępujące rozwarstwienie społeczne. Rosną coraz bardziej różnice pomiędzy bogatymi a biednymi i nie widać, aby państwo miało na to jakiś pomysł.
Czego życzyłby sobie Pan w Pretorii na najbliższe lata?
Cały czas tak samo pięknej pogody i więcej czasu na zwiedzanie przepięknej RPA.
Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl
Kontakt: [email protected]
Źródło: Bankier.pl