Ustawa, która ma wprowadzić wakacje kredytowe na lata 2022–2023, czeka tylko na podpis prezydenta Andrzej Dudy. Pojawiają się jednak głosy, że może on zawetować ustawę i skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego. W tej sprawie interweniował Narodowy Bank Polski, zgłaszając, że zawieszenie w czasie rat kredytów hipotecznych dla wszystkich kredytobiorców może skutkować bardzo dużym spadkiem zyskowności banków. To zaś może oznaczać większe koszty dla zadłużających się przedsiębiorstw i przyszłych kredytobiorców. Z drugiej strony brak wsparcia dla kredytobiorców i pogorszenie spłacalności rat również oznaczałyby problemy dla banków.
– Narodowy Bank Polski zauważył, że wprowadzenie wakacji kredytowych znacznie pogorszy sytuację finansową banków komercyjnych, bo będzie oznaczało duży spadek zysków. W dodatku, co podkreślają ekonomiści, w przypadku banków komercyjnych czeka nas pogorszenie ich własnej sytuacji finansowej z racji tego, że zakupiły dużą liczbę państwowych bonów skarbowych, a wysoka inflacja powoduje, że wszyscy właściciele tych bonów tracą w tej chwili. Więc możemy mieć w przypadku wprowadzenia w życie wakacji kredytowych bardzo duży spadek zyskowności finansowej banków, więc z tego powodu kierownictwo NBP wystosowało list w tej sprawie do premiera, zwracając uwagę na ryzyka związane z wprowadzeniem tego projektu w życie – mówi agencji Newseria Biznes prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, minister finansów Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC. – Ta interwencja wydaje się być zasadna, bo rzeczywiście jest to ryzyko znacznego pogorszenia sytuacji banków i nawet możliwości bankructw niektórych z nich.
Na te ryzyka zwracał również uwagę Związek Banków Polskich w trakcie prac nad ustawą o pomocy kredytobiorcom. Powszechne wakacje kredytowe, według wyliczeń związku, będą kosztować instytucje finansowe 20 mld zł, co może znacznie pogorszyć kondycję niektórych banków, a całemu sektorowi uniemożliwi finansowanie firm i konsumentów. Dlatego banki w toku prac postulowały wprowadzenie kryterium dochodowego i ograniczenie pomocy do kredytobiorców w trudnej sytuacji finansowej.
– Gdyby doszło do znacznego pogorszenia sytuacji finansowej banków, a ta sytuacja nie jest w tej chwili zła, to wtedy możliwości kredytowania czegokolwiek przez banki znacznie się kurczą. I to się odbije na tzw. stopach rynkowych kredytów, tzn. stopa referencyjna plus marża. Banki mogą być zmuszone do znacznego podwyższenia marż, a to by się odbiło na kosztach kredytów, zarówno dla gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw, więc to jest to ryzyko – wyjaśnia główny ekonomista BCC. – Ale wakacje kredytowe na niewielką skalę i dobrze nakierowane, które nie dotyczą wszystkich kredytów, ale niektórych, mogłyby być rozwiązaniem dobrym. Tu chodzi o wyważenie różnych ryzyk, korzyści i kosztów.
Ryzykiem związanym z brakiem wakacji kredytowych jest z kolei niewypłacalność kredytobiorców. Wzrost rat kredytów hipotecznych nawet o 100 proc. postawił bowiem wiele gospodarstw domowych pod ścianą.
– Tutaj jest oczywiście też możliwość, że będą bankructwa gospodarstw domowych, niektórych, tych średnio zamożnych, nie bardzo biednych, bo one pewnie nie były w stanie wziąć kredytów dużych, nawet wtedy, kiedy stopy procentowe były niskie. Liczba kredytów bardzo wzrosła w ostatnich kilku latach i w związku z tym jest ryzyko, że pewna część z nich przestanie być obsługiwana przez gospodarstwa domowe, co oczywiście też pogorszy sytuację banków – mówi prof. Stanisław Gomułka.
ZBP podkreśla jednak, że banki mają rozwiązania wspierające kredytobiorców w trudnej sytuacji. Jednym z nich jest Fundusz Wsparcia Kredytobiorców prowadzony przez BGK, na który zrzucają się kredytodawcy. Banki deklarują, że są gotowe do usprawniania tego instrumentu. Innymi rozwiązaniami są np. renegocjacje umów kredytowych, zmiana oprocentowania na stałe, wydłużenia terminów, a także bankowe wakacje kredytowe.
– Jeżeli powstaną nowe obciążenia dla banków, to zmniejszą się ich możliwości pomocy dla gospodarstw domowych. Więc to jest kolejny czynnik, który powinien być zauważony przez posłów i senatorów i przez rząd, żeby nie doprowadzić niby w dobrym celu do pogorszenia sytuacji – mówi ekspert BCC.
Z punktu widzenia kredytobiorcy rządowe wakacje kredytowe to korzystne rozwiązanie, niewiążące się z żadnym ryzykiem. Z założenia osiem rat kredytu, które będzie można zawiesić w tym i przyszłym roku (dwie w tym kwartale, dwie w przyszłym, a w 2023 roku po jednej w każdym kwartale), zostaną przesunięte w czasie.
– Tylko jest pytanie, kto za to zapłaci, bo oprócz kredytobiorców mamy jeszcze miliony innych osób, które nie brały kredytów i które nie skorzystają z tych możliwości. Mamy przedsiębiorstwa, które też są zapożyczone. Więc gdyby doszło do problemów w systemie bankowym, do bankructw czy też dużego podwyższenia rynkowych stóp procentowych dla wszystkich, to oczywiście obciąży to już miliony, chociaż pomoże setkom tysięcy – mówi prof. Stanisław Gomułka.
Jak podaje BIK, Indeks Jakości portfela kredytów mieszkaniowych wyniósł w maju 0,65 proc., po wzroście 0,04 proc. w ujęciu rocznym. Nie widać więc na razie znacznego pogorszenia spłacalności rat. Według analityków BIK może to być widoczne najwcześniej we wrześniu lub październiku br., choć wakacje kredytowe mogą to zjawisko odłożyć w czasie.
Ekonomiści i banki zwracają uwagę także na czynnik inflacjogenny wakacji kredytowych. Odsunie bowiem w czasie proces schodzenia do celu inflacyjnego, który i tak będzie długotrwały (cel wynosi 2,5 proc. +/- 1 proc.). NBP w nowej projekcji inflacji zakłada, że nastąpi to najwcześniej w 2024 roku, chociaż widełki na ten rok, określane z 50-proc. prawdopodobieństwem, są bardzo szerokie: 2,2–6 proc.
Wakacje kredytowe, zgodnie z ustawą, będą dostępne dla osób, które mają kredyty hipoteczne w złotych, a nieruchomość objęta kredytem musi być przeznaczona na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych.
Źródło: Newseria.pl