W ostatnich miesiącach media atakują nas licznymi informacjami o napadach na banki. Tytuły: „Banki są łatwym łupem dla bandytów” (TVN Warszawa), „Napady na banki w Warszawie i Krakowie – czarna seria?” (PAP/IAR), „Napad na bank sposobem na kryzys” (rmf.fm), „Grzesiu, to ty? – usłyszał i zrezygnował z napadu na bank” (Kurier Lubelski), „Kraków: poszukiwany sprawca napadu na bank” (Rzeczpospolita) podnoszą zainteresowanie informacją i zwiększają zainteresowanie odbiorcy.
Prawdziwą furorą była jednak informacja o napadzie na bank w Szamotułach dokonanym przez księdza, którą opublikowały niemal wszystkie media w Polsce starając się dać jak najbardziej atrakcyjny tytuł („Szok! Ksiądz napadł na bank!” – Gazeta Lubuska, „Gangster w sutannie? Ksiądz napadł na bank” – Głos Koszaliński). Ile jest prawdy tych informacjach i czy faktycznie pogorszył się stan zabezpieczenia placówek bankowych w Polsce?
Historycznie jedną z przesłanek powstania banków była chęć zapewnienia bezpieczeństwa obrotu pieniężnego. Pierwsze weneckie banki miały początek w okresie krucjat, kiedy to – w związku z postępem w handlu – zrodziła się obawa przed utratą przewożonych precjozów i pieniędzy. Banki wystawiając listy zastawne, weksle, listy przewozowe itp. – przyjmowały na siebie odpowiedzialność za dostarczenie danemu odbiorcy przedmiotów wartościowych. Z czasem tworzyły się sieci bankowe (najczęściej poszczególnych rodzin bankierskich), które wzajemnie honorowały swe zobowiązania finansowe. Podróżujący nie musiał już w tych niebezpiecznych czasach poruszać się z pełną sakiewką, wystarczyło posiadanie czeków określonego banku, które mógł zrealizować w trakcie drogi. Stąd też w obiektach bankowych przechowywane były zawsze wartości pieniężne umożliwiające zrealizowanie powyższych zadań. Napady na banki mają tak długą historię jak same banki. Sprawcy tych czynów zawsze swoje działania ukierunkowują na zdobycie tego, co dla nich najcenniejsze – a więc pieniędzy. Dopóki w bankach operacje będą wykonywane za pomocą tradycyjnego, „papierowego” pieniądza zjawiska napadu nie uda się całkiem wyeliminować.
Powojenna historia napadów na banki jest stosunkowo krótka, gdyż zaczyna się właściwie z początkiem transformacji społeczno-ekonomicznej na progu lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Co prawda w świadomości społecznej funkcjonują takie hasła jak napad stulecia na bank „Pod orłami” przy ul. Jasnej w Warszawie czy też skok na bank w Wołowie. Nie były to jednak sensu stricto napady na banki. W pierwszym przypadku był to napad na konwój pieniędzy, dokonany 22 grudnia 1964r., przed wejściem do banku przy ul. Jasnej (jeden konwojent został zabity, drugi ranny, skradziono 1.336.500 zł). W drugim przypadku doszło w dniu 19 sierpnia 1962r. do włamania do miejscowego banku, w wyniku, którego skradziono rekordową, na owe czasy, kwotę 12.531.000zł. Ilość napadów w Polsce w porównaniu do innych krajów europejskich kształtuje się na stosunkowo niskim poziomie, co ilustruje poniższa tabela sporządzona na podstawie danych z przygotowywanego corocznie od 17 lat dla potrzeb European Banking Federation raportu „European Report on Bank Robberies and Rother Raids Type”.
Jednakże najbardziej wiarygodnie bezpieczeństwo placówki bankowej w danym kraju można ocenić na podstawie wskaźnika zagrożenia („risk rate”) będącego ilorazem ilości napadów w stosunku do ilości placówek bankowych w danym kraju. Współczynnik ten stosowany jest zarówno przez Europejską Federację Banków (EBF) jak i Europejski Bank Centralny.
Analiza tych danych wyraźnie wskazuje, że zagrożenie napadami na placówki bankowe w Polsce jest znacznie mniejsze w porównaniu do Włoch, Hiszpanii czy nawet Czech. Najbardziej bezpieczne placówki bankowe w Europie to obiekty zlokalizowane w krajach skandynawskich. Ilość napadów stale wzrasta (w 2008 r. 15% wzrost w stosunku do roku 2007), ale w analizie długookresowej wyraźnie widać pewien stały poziom ilości zdarzeń w poszczególnych państwach. Należy przy tym zaznaczyć, że w niektórych państwach europejskich (Belgia) zanotowano w 2008 r. nowy sposób działania sprawców – porywanie członków rodziny pracownika banku celem wymuszenia współpracy przestępczej. Modyfikacja systemów zabezpieczeń placówek bankowych wskazywana jest jako jeden z najbardziej skutecznych sposobów ograniczania zagrożenia – przykładowo jako powód 33% spadku ilości zdarzeń w Czechach autorzy „European Report on Bank Robberies and Rother Raids Type 2008” wskazują modernizację systemów telewizji przemysłowej oraz rozwinięcie systemu wymiany informacji międzybankowej oraz koordynację działań i organizację regularnych spotkań oraz treningów dla funkcjonariuszy policji.
Dość ciekawe dla celów analizy porównawczej mogą być dane prezentowane dla Włoch. Mimo ogromnej różnicy w ilości zdarzeń, warto zwrócić uwagę na fakt, że podobnie jak w Polsce duża ilość napadów miała miejsce w ośrodkach wielkomiejskich (396 ataków w Mediolanie, 146 w Rzymie, 132 w Turynie), a średni czas napadu nie przekraczał trzech minut (60%). Wysoki poziom zagrożenia placówek bankowych we Włoszech powoduje znaczne zwiększenie kosztów na modernizację zabezpieczeń poprzez wprowadzenie detektorów metalu, zamków biometrycznych oraz urządzeń zwalniających wydawanie gotówki. Automatyzacja procesu wydawania gotówki w placówkach bankowych (wprowadzenie recyclerów i Cash-dyspenserów) oraz modernizacja systemów zabezpieczeń jest wskazywana jako przyczyna systematycznego spadku ilości napadów w Niemczech. Długookresowa analiza danych o ilości napadów nie wskazuje, aby zasadniczo na zmianę ilości napadów miały wpływ otwarcie granic lub wprowadzenie wspólnej waluty, chociaż zjawiska te wystąpiły w niektórych krajach europejskich (np. Hiszpania). Trudno jednak wyciągać w tym zakresie jednoznaczne wnioski nie mając dostępu do szczegółowych danych poszczególnych krajów, bowiem w mediach pojawiają się także i takie wypowiedzi: „Niemcy specjalizują się w napadach na bank, a Irlandczycy na urzędy pocztowe – tak twierdzi włoski socjolog Marzio Barbagli, który przeanalizował dane włoskiego ministerstwa spraw wewnętrznych na temat przestępczości wśród cudzoziemców.”
Analiza strat będących wynikiem napadów nie wskazują na znaczne różnice między krajami europejskimi. W Polsce w 2008 r. straty banków mieściły się w przedziale między 600 a 92.000 Euro (jeden napad dokonany bezpośrednio po dostarczeniu gotówki do banku). Dla porównania we Włoszech średnia strata banku wynosi 20.107 €, w Szwajcarii 77.589 €, a w Estonii 483 €.
Analiza długookresowa ilości napadów na placówki bankowe w Polsce wskazuje na sinusoidalne trendy tej działalności przestępczej . Krzywa swój szczyt osiągnęła w 2000 r., kiedy to zanotowano rekordową, jak na warunki polskie, liczbę napadów. Spadek w kolejnym roku związany był z tragicznym wydarzeniem w oddziale Kredyt Banku w Warszawie przy ul. Żelaznej, kiedy to 3 marca w trakcie napadu sprawca zastrzelił 4 osoby. Podjęte przez Policję na szeroka skalę działania skuteczne wykrywcze powodowały, że przestępcy „trudniący” się rabunkiem banków na kilka miesięcy „zawiesili swoją działalność”. Od 2002 r. obserwowany był systematyczny spadek liczby napadów …aż do ubiegłego roku. O ile dane za trzy kwartały (27 napadów) nie zapowiadały zmiany trendu, to końcówka roku ubiegłego i początek bieżącego nie pozostawia w tej kwestii wątpliwości. Należy tu zaznaczyć, że istnieje duży problem w ustaleniu rzeczywistej liczby napadów na banki. Jak wynika z danych statystycznych publikowanych przez KGP w 2008 r. stwierdzono 88 przestępstw rozboju na terenie placówek bankowych. Tymczasem Związek Banków Polskich na podstawie danych przekazywanych przez same banki szacuje liczbę napadów na 41. W przeszłości dane w systemach informatycznych Policji „zawyżały” liczbę napadów (prawdopodobnie problem błędu podwójnego kwalifikowania czynu, jako rozboju i rozboju z użyciem broni lub niebezpiecznego narzędzia) w porównaniu z liczbą zweryfikowanych zdarzeń, dokonaną przez jednostkę organizacyjną KGP zwalczającą ten rodzaj przestępczości, która ostatecznie zbliżona była do danych bankowych. Dlatego też w niniejszym materiale wykorzystuje dane ZBP.
Wykres 1. Ilość napadów w Polsce w latach 1990 – 2008
Wykres 2. Napady na banki w Polsce w I półroczu 2009 r.
Szczegółowa analiza danych za pierwsze półrocze 2009 roku wskazuje, że najwięcej napadów, zanotowano w województwie mazowieckim, przy czym w samej Warszawie aż 10. Generalnie należy stwierdzić, bandyci głównie działają w dużych miastach. W średnich miastach doszło do 12 napadów, a w 11 przypadkach sprawcy preferowali małe miejscowości. Należy zwrócić uwagę na fakt, że ilość napadów wzrasta w miesiącach poprzedzających okresy zapotrzebowania na gotówkę (święta, wakacje). Napady mają miejsce na placówki małe i średnie. Przeciętny sprawca napadu na bank w Polsce to mężczyzna działający samodzielnie (81%), praktycznie nigdy w grupie (15% przypadków, gdzie sprawców było dwóch oraz 2 przypadki, gdzie sprawcy działali w grupie liczniejszej). Sprawca maskuje swój wygląd w prosty sposób (kominiarka, chustka, maska przeciwpyłowa, kask motocyklowa, czapka z daszkiem, ciemne okulary itp.), terroryzuje swoje ofiary przedmiotem przypominającym broń, zadawala się łupem ok.17000 zł, ucieka z miejsca przestępstwa pieszo. Sprawca w czasie napadów zachowuje się spokojne, zdecydowanie – tylko w jednostkowych przypadkach działał nerwowo, był bardzo pobudzony (być może pod wpływem narkotyków).
Wybór atakowanych placówek nie jest powiązany z ilością przechowywanych środków oraz jakością systemów zabezpieczeń (działania sprawcy wynikają raczej z własnych informacji będących wynikiem obserwacji konkretnego obiektu) – co świadczy o braku współpracy przestępczej między sprawcami a pracownikami instytucji finansowych. W większości przypadków napastnik był przygotowany do napadu na konkretną placówkę (m.in. na podstawie obserwacji obiektu) i najczęściej znał procedury konkretnego banku oraz rozlokowanie urządzeń i stanowisk (np. często po wejściu udawał się od razu do stanowiska, gdzie przechowywane były pieniądze). Aczkolwiek zdarzył się także przypadek napadu na placówkę bankową nie prowadzącej obsługi gotówkowej.
http://www.bankier.pl/przeglad
Zapraszamy do pobrania numeru!
Źródło: PR News