Rząd przyjął wczoraj projekt ustawy o pomocy państwa dla kredytobiorców, którzy mają problemy ze spłatą swoich zobowiązań z tytułu kredytów mieszkaniowych. Stanowi on część pakietu antykryzysowego. Premier Donald Tusk wprowadzenie tego typu rozwiązań zapowiadał jeszcze w lutym. Teraz projekt ustawy musi przejść przez parlament. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przepisy wejdą w życie na początku lipca.
Na pomoc państwa mogą liczyć wszyscy kredytobiorcy, którzy stracili pracę po 1 lipca 2008 roku i przed końcem grudnia zgłoszą się po pomoc do powiatowego urzędu pracy. Nowością w projekcie ustawy jest to, że w przypadku małżeństw wystarczy, że tylko jedna osoba straci pracę, by móc wspólnie starać się o pomoc. O jej przyznaniu i wysokości będzie decydował starosta. Kryteria przyznawania pomocy nie są jednak jasne.
– To największa wada tych przepisów – podkreśla Marcin Krasoń, analityk rynku kredytów hipotecznych z Open Finance. – Zakłada się bowiem, że o zapomogę mogą starać się rodziny nawet wtedy, gdy jeden z małżonków straci pracę, a drugi wciąż zarabia bardzo dużo pieniędzy. To rodzi pole do wielu nadużyć – uważa.
Kredytobiorcy będą mogli korzystać z pomocy finansowej maksymalnie przez rok. Pieniądze nie będą jednak trafiać do ich rąk, ale będą przelewane przez Bank Gospodarstwa Krajowego bezpośrednio na rachunek konkretnej instytucji finansowej, która udzieliła kredytu. Z kolei maksymalna wartość pomocy nie może przekroczyć 1,2 tys. zł miesięcznie.
Dotacje dla pogrążonych w tarapatach kredytobiorców nie będą jednak bezzwrotne. Trzeba je zacząć spłacać po dwóch latach od zakończenia ich otrzymywania. Pożyczka od państwa będzie nieoprocentowana, a jej spłata po dwóch latach będzie rozłożona na 96 równych rat.
Jak policzyli doradcy z firmy Expander, 1,2 tys. zł pomocy wystarczy np. na spłatę raty kredytu złotowego w wysokości 174 tys. zł zaciągniętego przed dziesięcioma laty bądź raty kredytu na 190 tys. zł we frankach szwajcarskich zaciągniętego w tym roku.
Co ważne, pomoc nie dotyczy pożyczek hipotecznych. Te co prawda są udzielane pod zastaw hipoteki, ale pieniądze można wydać na dowolny cel.
Zdaniem ekspertów nowe rozwiązania będą się cieszyć coraz większą popularnością wraz ze wzrostem bezrobocia. Prognozy mówią, że w tym roku może ono dojść nawet do 13-14 proc. Pocieszające jest jednak to, że przynajmniej na razie kredyty hipoteczne są najrzetelniej spłacanymi zobowiązaniami.
Wskaźnik złych długów w tym segmencie nie przekracza 1 proc. Tymczasem wśród szybkich pożyczek gotówkowych przekracza on nawet 8 proc. A to dlatego, że kredytobiorcy w kłopotach zawsze w pierwszej kolejności rezygnują z opłacania rat innych pożyczek czy rachunków za telefon. Dopiero na ostatnim miejscu rezygnujemy ze spłacania kredytów hipotecznych, bo boimy się utraty mieszkania.
Łukasz Pałka