W wielu państwach to największy spadek od zakończenia II wojny światowej. Gospodarki krajów nadbałtyckich – Litwy, Łotwy i Estonii – skurczyły się w tempie dwucyfrowym. Opublikowane przez Eurostat dane są gorsze, niż prognozowali analitycy. Oznacza to, że skala recesji jest znacznie większa, niż do tej pory sądzono, a na poprawę przyjdzie poczekać co najmniej do końca roku.
Bardzo trudna sytuacja jest u naszych południowych sąsiadów. Na Słowacji PKB zmniejszył się w ciągu roku o 5,4 proc., choć jeszcze w czwartym kwartale ubiegłego roku wzrost gospodarczy wyniósł 2,5 proc. W Czechach, gdzie PKB spadł o 3,4 proc., odnotowano najgorszy kwartał od 1993 r.
Do tego w całej Unii Europejskiej lawinowo rośnie bezrobocie. W samej tylko Hiszpanii w pierwszym kwartale przybyło ponad 800 tys. bezrobotnych. Z naszej perspektywy najbardziej niepokojąca jest sytuacja w Niemczech, gdzie w pierwszym kwartale PKB spadł o prawie 7 proc., najwięcej od 40 lat. To fatalne wieści dla naszych firm, bo aż jedna czwarta eksportu trafia właśnie do tego kraju.
W Polsce nadal nie wiadomo, jaka była dynamika PKB za pierwszy kwartał, bo oficjalne dane będą znane pod koniec maja. Prognozy wahają się od wzrostu 1,5 proc. do spadku o 0,5 proc. Jeśli sprawdzą się szacunki optymistów, to nasz kraj będzie jedynym, obok maleńkiego Cypru, który odnotuje wzrost gospodarczy na początku tego roku.
Wiadomo jednak, że z powodu recesji w innych krajach mocno ucierpiał nasz eksport i produkcja przemysłowa. Zdaniem Katarzyny Soszka-Ogrodnik z Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej branże, które do tej pory najbardziej odczuły spadek eksportu do Niemiec, to przede wszystkim przemysł meblarski i metalurgiczny. Początkowo największe obawy dotyczyły producentów części i akcesoriów samochodowych, ale po wprowadzeniu dopłat przez niemiecki rząd ruszyły jednak zamówienia dla polskich fabryk. Z tego powodu nieodwracalnie utraciliśmy w tej branży tysiące miejsc pracy. Z analizy firmy AutomotiveSuppliers.pl wynika, że w okresie październik 2008 – czerwiec 2009 r. wielkość zwolnień wyniesie co najmniej 18-19 tys. osób zatrudnionych na etatach. Oznacza to, że w ciągu roku zniknie co dziesiąte miejsce pracy.
– Branża motoryzacyjna działa na skalę europejską i jest szczególnie narażona na recesję – mówi Rafał Orłowski, analityk z firmy Automotivesuppliers.pl. Spadek sprzedaży aut w związku z trudną sytuacją np. w Hiszpanii czy Francji odbija się na produkcji w polskich zakładach aut czy części. – Jeśli tak trudne warunki utrzymają się w najbliższych miesiącach, można spodziewać się kolejnej fali zwolnień w branży motoryzacyjnej w Polsce – podkreśla Orłowski.
Takie kłopoty z powodu braku zamówień z Niemiec przeżywa obecnie wielu polskich przedsiębiorców. Na naszą korzyść działa jednak słaba złotówka. Z tego powodu wiele produktów, a zwłaszcza żywność, jest u nas konkurencyjna cenowo.
Tomasz Dominiak
Współpraca Wojciech Taras