Niestety jest to bardziej chwyt marketingowy niż rzeczywiste rozluźnienie polityki finansowej. MultiBank nie ukrywa, że w zamian za finansowanie frankiem 100 proc. wartości nieruchomości oczekuje zapłacenia pokaźnego haraczu. Prowizja dla osób, które już są klientami banku, wynosi 4 proc., a dla pozostałych 7 proc. A to oznacza, że rzeczywiste oprocentowanie długu wyniesie od ok. 5 do 8 proc. W przypadku tej górnej stawki oprocentowanie jest więc równe stawce kredytów hipotecznych w złotych.
Biorąc pod uwagę ryzyko kursowe związane z frankiem, zaciąganie takiego kredytu jest kompletnie nieopłacalne. Oferta staje się jeszcze mniej atrakcyjna, jeśli przyjmiemy, że Rada Polityki Pieniężnej będzie kontynuowała obniżanie stóp procentowych w Polsce. Bo gdy stopy spadną, stanieje kredyt w złotym. Jego rata może się z równać z ratą spłacanego zobowiązania w szwajcarskiej walucie oprocentowanego na 5 proc.
Kredyt we franku jest więc korzystny, gdy jego oprocentowanie jest poniżej 4 proc. A obecnie dla rodziny o przeciętnych dochodach, która nie może zagwarantować ogromnych zabezpieczeń, stawka taka jest właściwie nieosiągalna, jeśli chce kredytem sfinansować 100 proc. wartości lokalu.
Reasumując, jeśli ma pan wkład własny na poziomie przynajmniej 20 proc. nieruchomości, dochody powyżej przeciętnej i brak innych długów, to warto rozważyć kredyt we franku. Jednak koniecznie należy z bankiem wynegocjować oprocentowanie poniżej 4 proc. W przeciwnym razie wygodniej i bezpieczniej będzie zadłużyć się w złotym.
Beata Tomaszkiewicz